poniedziałek, 24 grudnia 2012

35.Jedno życzenie.


RozdziałXXXV
http://www.youtube.com/watch?v=f7QWZBiNTMc&list=FLBoLu1y11WT2qQrVPTZSAlQ
http://www.youtube.com/watch?v=4eWfRjyp2Nc&list=FLBoLu1y11WT2qQrVPTZSAlQ
http://www.youtube.com/watch?v=rWTgMRuutpI&list=FLBoLu1y11WT2qQrVPTZSAlQ&index=69
http://www.youtube.com/watch?v=OPVlFOh4kOw&list=FLBoLu1y11WT2qQrVPTZSAlQ
http://www.youtube.com/watch?v=2pkP6XkTaH4 - ♥ (ale mnie wzięło ;) )
Dodatkowe notki z okazji 6000 wyświetleń pojawia się dzisiaj lub jutro , postaram się pisać przez cały tydzień;)Ostatnio panuję grypa , mam nadzieje że nie jesteście chorzy. A korzystając z okazji :
Wesołych , radosnych i rodzinnych świąt!!
Moi kochani dziękuję wam za sprzędzony ze mną rok 2012 i życzę wesołego i szalonego sylwestra + Szczęśliwego Nowego Roku 2013 ;*** ♥ Wielkie dzięki ♥
UDANYCH ŚWIĄT!!! ♥ ♥ 

_____________________________________________

"Znasz to? To uczucie , lęk przed utratą najbliższej ci osoby , masz nadzieje że wszystko będzie dobrze , dopiero później poznajesz prawdę."

**********
Brunet chodził zdenerwowany po pokoju a czerwonowłosy dumał przy biurko.
-Może pójdziemy ich poszukać?- staną przed bratem.
-Wysłałem już ekipę , jeśli coś znajdą od razu nas zawiadomią.
-Ale .. KUŹWA jak możesz być taki spokojny?! To nasza siostra!- denerwował się lalkarz.
-Kankuro! Temari umie się bronić! - wrzasnął.
-Tak..tylko,tylko że , cholera pozwoliłem na to żeby coś jej się stało! - mówił i zaciskał zęby.
-CO?! Kankuro czy ty...
-Nie! Ona , ja tylko , nie mogła się ruszać...to była sekunda. - machał rękami.
-Wiedziałem , nie byłeś czujny! - widać było że Garze puszczały nerwy.
-Moja wina ,wiem!
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?!
-I tak w tej chwili nic byś z tym nie zrobił!
-Zamknij się ! Wiedziałem że podejdziesz do tego zbyt lekko!
-Nie prawda!
-Jesteś zwykłym arogantem!
-Przestań , sam nie ruszyłeś po nią dupy!
Bracia skakali sobie do gardeł , oboje czuli się winni zaistniałej sytuacji. Nagle ktoś szarpnął za drzwi.
-B-a-n-da DEBILI! -wydusiła Temari stojąca przed nimi w niemal osłupieniu.
-Temari ty żyjesz. - brunet podszedł do niej z otwartymi ramionami , dziewczyna uderzyła go w twarz.
-Idioto! Jak mogłeś się na to zgodzić!
-Na co?- zapytał zdezorientowany lalkarz.
-Matole! Shikamaru , on...-zacisnęła zęby.-..nie rusza się! Zemdlał przed bramą!
-Jak to?
-Dopadli go.- wtrącił Kage. -Zwołaj medyków , za około piętnaście minut nie będzie kogo ratować. Jeśli trucizna rozprowadzi się po całym ciele...
-Jaka trucizna?!- denerwowała się blondynka.
-Kankuro!- zwrócił się do brata oficjalnym tonem..
-Tak?-odpowiedział i zasalutował.
-Rusz dupę , chyba nie chcesz mieć go na karku co.
-Tak jest! -wyszedł z gabinetu pośpiesznie.
-Jaka trucizna?!- naciskała.
-Spokojnie, ty też lepiej idź się przebadać.- uspokoił się.
-Nie! Co z Narą?!
-Temari! Do jasnej cholery weź się w garść! To tylko o jednego więcej dla nich.- ostatnie zdanie wyszeptał tak jakby nie chciał żeby je słyszała.
-Dla kogo?!
-Mam cie dość ! Wyjdź stąd!
-Nie!
-To rozkaz!- uniósł się.
-Jak chcesz.- wściekła wyszła z pomieszczenia , skierowała się w stronę przychodni."Dlaczego jest taki okrutny? Nic mu nie zrobiłam, a Shikamaru jest dla mnie naprawdę ważny. Jego ostatnie słowa , co chciał mi powiedzieć? Dlaczego wszyscy moi najbliżsi cierpią z mojego powodu? Może to i zachłanne ale chcę z powrotem swoje życie , chcę Shikamaru..." Jej nogi zachwiały się , straciła równowagę i upadła.
***********
"Cholera za dużo ludzi , nie mogę się przecisnąć." Kankuro omijał gapowiczów i co chwila na nich wrzeszczał aby przestali się lampić. Po krótkim czasie dotarł na sam przód. Zobaczył nieprzytomnego Nare , medycy rozpięli jego kamizelkę i używali wszelkiego jutsu aby mu pomóc. "Krew z ustach , znak rozpoznawczy klanu Shida ( dop. autorki. sama wymyśliłam nazwę nie wiem nawet czy jest poprawna w jakimkolwiek języku ><) , jest źle. Musiał zużyć wiele czakry a na dodatek nieść Temari. Mało brakowało , jeszcze półgodziny a mógłby umrzeć na miejscu." Podszedł do jednego z ninja i zapytał:
-Jak wygląda sytuacja?
-Nie za dobrze , ma złamane żebro , nogę , rękę , występuje również wiele powikłań ale najgorsze jest to że jego puls spada.
-Czyli?
-Istnieje mała szansa że przeżyje dzisiejszą noc.
-W takim razie czemu nie zabieracie go na oddział?
-Jeśli nie wzmocnimy bicia serca może nam kitnąć w drodze.
-Ren...-szarpnął go za koszulę.-..jeśli on umrze to nie chciałbyś widzieć miny mojej siostry jasne, a jeśli ona będzie smutna to ja będę wściekły , czaisz.
-Czaję.-od parsknął i wydał okrzyk do pozostałych. - Chłopaki bierzemy go na prześwietlenie!- wzięli rannego i zniknęli w chmurze dymu.
Chłopak tak jak reszta ludzi opuścił miejsce zdarzenia , po krótkim czasie podeszła do niego brunetka o dużych fioletowych oczach.
-Co jest Karin? - zapytał przyjaźnie.
-Zamiast uganiać się za mną powinieneś pilnować swojej siostry! - wrzeszczała na niego.
-Jak to? Coś jej jest?-zdziwił się.
-Zemdlała przed szpitalem jakieś pół godziny temu.
-Co?!
-Nie wiedziałeś?
Szybkim krokiem zaczął zmierzać w stronę budynku o którym powiedziała mu koleżanka , wrzasnął jeszcze na odchodne "Dzięki!"

************
-Oł , moja głowa , ała -No Sabaku podniosła się do pozycji siedzącej i masowała obolałą czaszkę.
-Nie , nie ruszaj się.- podeszła do niej obca kobieta w białym ubraniu.
-Kim-kim pani jest?-zdezorientowała się.
-Twoją pielęgniarką skarbie.- końcówki jej ust podniosły się a zmarszczki ujawniły przed pacjentką. Dopiero teraz blondynka zauważyła jej strój świadczący o zawodzie kobiety , miała czarne włosy , chociaż po przyglądnięciu się można było dostrzec siwe. Oczy o niezwykłym mocno  czerwonym odcieniu śledziły ją wzrokiem. Jej promienny uśmiech dawał poczucie bezpieczeństwa i ogromny przypływ radości. Na szyi miała założony medalik z czarnym kamieniem. Zielonooka wgapiała się w niego , odniosła uczucie że kiedyś już widziała podobny kolor.
-Czy coś nie tak ?-spytała zirytowana czarnowłosa.
-Y-y nie.
-W takim razie skoro się obudziłaś chodzimy na badania.
-Jakie badania?
-Co prawda mamy już zrobione większość z nich , ale lepiej dmuchać na zimne.
-Chwila , mogę się dowiedzieć co się stało?
-Zemdlałaś słonko , w twoim organizmie znajdowała się trucizna z twoim DNA co sprawiło że szybciej mogła zadawać ci ból i powodować poważne obrażenia. Miałaś sporo szczęścia , gdybyś się ruszała eliksir rozprowadziłby się szybciej i mógłby doprowadzić do utraty przytomności a nawet życia.
-Jak to? Skąd tam moje DNA.
-O to powinnaś zapytać brata.
-Słucham?- zdenerwowała się.
-To już nie moja sprawa. Chodzimy na te badania. - skierowała się w stronę drzwi.
-Proszę poczekać!
-Tak?
-Co z chłopakiem , który towarzyszył mi w drodze powrotnej?
-A , z nim. Nie wiem , ponoć jest w nie najlepszym stanie.
-Mogę z nim porozmawiać , albo chociaż go zobaczyć? -naciskała zmartwiona.
-Wątpię , jest nieprzytomny i właśnie go operują.
"O-operują?" spuściła głowę w dół. "Chcę mi się płakać , ale , ale Shikamaru. Chcę do Shikamaru!!! Oddam wszystko aby był zdrowy , wszystko co mam , nawet własne życie!! Pragnę go jeszcze raz zobaczyć!! Mojego ukochanego Shikamaru. Co oznacza "w nie najlepszym stanie"? Mało mnie to obchodzi ! Mamy przecież dobrych medyków , ba wspaniałych. Więc czemu go nie uratują?! Do cholery dlaczego?!". Jej ciało zaczęło się trząść , po policzku spłynęła jedna łza.
-Dziecko...-odezwała się kobieta.- ...to nie koniec świata , wyjdzie z tego...chyba.
-Nie chcę słyszeć "chyba"!-krzyknęła. -Może i wyjdę na rozpieszczona lale , ale chcę żeby był zdrowy.
-Dobrymi chęciami nic nie zdziałasz.
-Mam jeszcze zapał , a nasi lekarze są dobrze doświadczeni. W takim razie , czemu mu nie pomogą?
-Pomagają ze wszystkich sił , nic nie zrobią jeśli on umrze.
"Umrze..."
-W życiu na to nie pozwolę!- zapłakana zerwała się z łóżka.
-Widzę że masz siły na awantury...-drażniła się .- .. w takim razie pozbieraj się i przyjdź do pokoju badań.- spojrzała na nią groźnie i wyszła.
"Co za wredna stara baba! Nienawidzę jej , nienawidzę was wszystkich!" Ukryła swoja twarz w dłoniach i usiadła na rogu szpitalnego łóżka. " Idioci..."

************
Do recepcji "wparował" zdenerwowany i zmachany Kankuro , doszedł do biurka i walnął w nie ręką.
-Temari No Sabaku gdzie jest?!- spytał recepcjonistkę.
-Z rodziny?
-Jestem jej bratem do cholery! Kankuro No Sabaku!
-A tak , sala numer 5 prosto i w lewo. - wskazała korytarz.
-Dzięki. - machnął ręką i skierował się w wyznaczoną stronę.
"Głupia Temari , nie myśli o sobie ani o nas..." otworzył drzwi i zobaczył swoją siostrę siedzącą na łóżku i trzymającą głowę pomiędzy nogami. Podbiegł do niej i krzyknął.
-Wszystko dobrze Temari?
-Tak.
-Więc czemu spuściłaś głowę?
-Bo mnie boli.
-To tylko pogorszy sytuacje. - ścisnął jej dłonie i spróbował zabrać od twarzy , dziewczyna zareagowała gwałtownie i odwróciła się.
-Pielęgniarka prosiła żebym poszła na badania. - wstała i skierowała się do wyjścia.
-Mogę pójść z tobą?
-Nie!-trzasnęła drzwiami.
-Ehh, wiedziałem że będziesz zła. - wzdychał.
Blondynka stała oparta o ścianę obok gabinetu badań. "Cholera , mało brakowało. Jeśli będzie tak przyłaził nie będę mogła pomyśleć." Z pokoju wyszła znajoma kobieta.
-Nareszcie , myślałam że będę musiała po ciebie iść. - skrzyżowała ręce w geście obrazy. Lecz po chwili przyglądnęła się zielonookiej i spytała.- Co znowu? Nadal rozpaczasz?
-Tym razem chodzi o brata. -westchnęła.
-Ehh chodź...-wskazała gabinet i kontynuowała. -....porozmawiamy a przy okazji cię przebadam.
Temari bez oporu weszła z czarnowłosą do pokoju. Usiadła na krześle.
-A więc o czym chcesz porozmawiać najpierw?- zapytała kobieta zakładając białe rękawiczki.
-Kto powiedział że chcę z tobą o czymkolwiek rozmawiać?
-Nikt , ale twoja obecna sytuacja na to wskazuje.- wyciągnęła igłę z szuflady i założyła ją na strzykawkę.
-Czyżby?-zerknęła na nią.
-Jesteś przybita stanem zdrowia swojego kolegi i zła na brata że pozwolił aby coś takiego się stało.
-Tak łatwo mnie rozgryźć ?
-Skarbie , czytam z ciebie jak z otwartej księgi.- podeszła do niej. - Tylko jedno mnie martwi.
-Co?- spytała obojętnie.
-Dlaczego nie boisz się przy nim płakać?- wbiła igle poniżej jej ramiona.
-Ał.-syknęła. -Nie wiem o kogo ci chodzi. - zamknęła oczy.
-Wiesz....-nacisnęła strzykawkę. -....dobrze wiesz że o Shikamaru.
-Skąd znasz jego imię?- zdziwiła się.
-Teraz może zostać legendą , przecież uratował córkę Czwartego Kazekage.
-I co z tego?!- zezłościła się. - Każdy musi mnie brać tylko za córkę lub siostrę Kazekage ? Nienawidzę tego.
-Wiem.-wyciągnęła igłę. -Jeśli miałabyś ochotę się wyżalić , przyjdź do mnie. Mój gabinet jest naprzeciwko jego pokoju.- zdjęła rękawice i wyszła. Temari chwile potem również opuściła to miejsce.

************
"Cholerny babsztyl , kim ona jest żeby zwracać się do mnie jak do koleżanki? Chociaż mało mnie to teraz obchodzi. Najważniejszy jest Schikamaru." Spacerowała po szpitalu i myślała , nie chciała wracać do swojego pokoju bo wiedziała że czeka tam na nią Kankuro. Nagle zrobiło się jej słabo , oparła się o ścianę i  chwyciła za głowę. "Cholerna migrena , akurat teraz?" Spojrzała przed siebie i zobaczyła mężczyznę w białym fartuchu , po sekundzie podszedł do niego drugi. Dziewczyna nie wiedziała o czym rozmawiają i mało ją to obchodziło, aż nie usłyszała jednego nazwiska.
-Doktorze co  z Narą?- spytał młodszy facet.
-Nie jestem pewien co do jutra.
-Znaczy?
-Wiesz jakie jest życie...niektórzy po prostu odchodzą wcześniej. - na te słowa blondynce poleciała łza.
-W której sali leży? Przebadam go.
-Jeszcze go operują , najprawdopodobniej będzie w jedenastce.
-Dobrze , przyjdę zaraz po zabiegu.
-Jeśli będzie po co przychodzić.

************
"Powinienem jej poszukać? Nie , sama przyjdzie...ale z drugiej strony..." Jego przemyślenia przerwała Temari , która właśnie weszła do pokoju.
-Temi siostrzyczko , przepraszam.- podszedł do niej z uśmiechem na ustach.
-Jakim cudem możesz się szczerzyć ?!- odwróciła się i spoliczkowała go. -Wali mnie co zrobisz , masz sprawić że wszystko będzie dobrze!- w jej zaczerwienionych oczach dostrzegł łzę.
-Temari...- zaczął łagodnie.
-Wyjdź!
-Tylko...
-Nie! Wynocha!- zakryła twarz ręką i wskazała mu drzwi.
-Dobrze , ale przepraszam. Nie potrafię cofnąć czasu. - wyszedł a ona została sama w ciemnym pomieszczeniu.

************
Godzina 00:01, jest już bardzo ciemno w Wiosce Piasku , w pobliskim szpitalu panuje cisza. Większość pacjentów śpi lub pogrąża się w myśleniu. W sali numer pięć przy oknie stoi blondynka , po jej twarzy spływają nieliczne łzy. Nikt oprócz niej nie wie dlaczego płacze ani  o czym myśli. Po chwili ociera twarz i wychodzi z pokoju , zamyślona podąża ciemnym korytarzem. Jest ubrana w poszarpany strój ninja, a na czole widnieje opaska Suny. Z transu wyrywa ją dźwięk zamykanych drzwi , spogląda w stronę z której dochodzi hałas. Z sali oznaczonej numerem jedenastym wychodzi mężczyzna w oślepiająco białym fartuchu , kiedy nie ma go już w zasięgu jej wzroku , dziewczyna wchodzi do pokoju. Na samym początku irytuje ją ciemność więc znajduje lampkę i świeci ją. Jej zielone oczy lśnią , podchodzi do łóżka na którym leży brunet , podpięty do różnego rodzaju medycznych urządzeń. Na twarzy blondynki pojawia się smutek i rozpacz. Nachyla się nad ciałem chłopaka i ma nadzieje że po raz kolejny ją zaskoczy i otworzy oczy. Przypomina sobie jego zapach , uczucie jakie czuła gdy tonęła w jego objęciach , kiedy z nim rozmawiała.  Kolejna bezsilna łza spływa po jej bladych policzkach i ląduje na ustach władcy cieni. Temari otwiera szeroko oczy , przez długą chwilę stara się nie mrugać i uświadomić sobie co prawdopodobnie straci. Widząc że nie może nic zrobić , przełyka ślinę i szepcze do jego ucha dwa przerażające ją słowa.
-Kocham cię Schikamaru. - jej usta zmieniają kierunek i dotykają warg chłopaka. Do jej uszu po raz kolejny dochodzi dźwięk otwieranych drzwi. Szybko odsuwa się od Nary i chowa za uchylającymi się wrotami. Do środka wchodzi ten sam lekarz , którego widziała kilka minut wcześniej. Sprytnie wyślizguje się z pomieszczenia i zmierza w kierunku schodów prowadzących na balkon. Wchodzi po nich ostrożnie i dociera do celu. Podchodzi do barierki i opiera się o nią wypatrując spadającej gwiazdy. Gdy ją zauważa , nie waha się i szybko zamyka oczy. Lśniącej komety nie ma już na niebie , a życzenie zostaje stanowczo wywiedzione.
 "Chcę aby Schikamaru Nara , którego kocham wyzdrowiał i pragnę zawsze być przy nim.Proszę."

____________________
Na początku zaczynało się głupio , ale wydaje mi się że wyszło z tego coś dobrego:) Z resztą sami oceńcie w komentarzach i jeszcze raz Wesołych Świat kochani ;* I przepraszam za liczne błędy w rozdziale , notka była pisana na szybko , więc przeglądne ją później i poprawię ;)
 POZDRAWIAM

3 komentarze:

  1. Wooow! Mam tylko nadzieję , że Shikamaru z tego wyjdzie , a Temari , nie popełni żadnego głupstwa! Notka genialna . Czekam na następną! I również życzę wesołych świąt.

    Karin35

    P.S. Mogłabyś w następnej notce linki do jakichś fajnych opowiadań z Naruto? Byłabym wdzięczna . ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest taki... smutny i piękny, biedna Temari jak cierpi, ta chwila przed pocałunkiem i on sam wyszły Ci genialnie. Nie wiem dlaczego (moje głupie rozumowanie), ale ta pielęgniarka nie przypadła mi do gust, wydaje się taka podejrzana, albo oglądam za dużo filmów detektywistycznych. Super, czekam, czekam. kiedy następna?

    OdpowiedzUsuń