RozdziałXXXVI
Przepraszam za opóźnienie , nowe notki na waszych blogach postaram się przeczytać w tym tygodniu i pozostawić komentarze :)
http://www.youtube.com/watch?v=2DjqEfuY7Rk&list=PLqRnkzuHffWA6f_cApMjnWwTgAmO8kkH3&index=20
~~~~
Przepraszam za opóźnienie , nowe notki na waszych blogach postaram się przeczytać w tym tygodniu i pozostawić komentarze :)
http://www.youtube.com/watch?v=2DjqEfuY7Rk&list=PLqRnkzuHffWA6f_cApMjnWwTgAmO8kkH3&index=20
~~~~
Blondynka opierała się o barierkę i oddychała głęboko. Była pogrążona w myśleniu , patrzyła się na niebo mając nadzieje że jej życzenie wkrótce się spełni. " Dlaczego to moja wina? Nie chciałam zawracać mu sobą głowy , a on mimo to naciskał i chciał mnie bronić. Co z niego za człowiek , jak mówię "nie" to oznacza nie. Chociaż tak na prawdę , nie chciałam aby był z dala od mnie. Zachowuje się jakby czytał w moich myślach, może nawet w sercu. Czasami wydaje mi się że czujemy to samo , szkoda że nie jest to możliwe. ..... Tak bardzo za nim tęsknie , chcę żeby Shikamaru wreszcie wyzdrowiał. Ale jeśli mnie znienawidzi?...Jestem beznadziejna." Posmutniała i wychyliła głowę za barierkę , patrząc się w dół.
***********
W sali numer jedenaście głośno pikały urządzenia lekarskie, na łóżku leżał nieprzytomny brunet , jego twarz miała spokojny wyraz. Na kardiomonitorze zaczął rosnąć wykres , chłopak uniósł powieki , a jego czarne oczy ujrzały białą ścianę. Chciał podnieść głowę , ale nie mógł , za bardzo go bolało. Opuścił sobie jakiekolwiek wstawanie , skierował swój wzrok na oślepiająco biały sufit. Z resztą wszystko w tym pokoju było białe jak śnieg.Wyróżniały się jedynie srebrne machiny do badania pulsu do których był podłączony , przy jego łóżku stała kroplówka z jakimś płynem. O dziwo nie obchodziło go za bardzo co to za substancja. Jego umysł był pusty , nie wiedział o czym myśleć , a zwykle tym właśnie się zajmował , rozmyślaniem. Nie miał jakiegokolwiek dojścia do okna , aby popatrzeć na chmury , więc starał się przypomnieć sobie co się stało. Jedyne na co miał wgląd to sufit , westchnął ciężko i poczuł bul w klatce piersiowej. Uniósł rękę aby jej dotknąć , ale to również sprawiało mu cierpienie.
-Cholera jestem unieruchomiony.- powiedział sam do siebie , po chwili coś sobie uświadomił.
"Temari..... co z nią. Psia krew , chyba zemdlałem , co za kanał! Muszę..." po raz kolejny spróbował się podnieść , kiedy się poruszył , cierpienie wróciło. "....ją znaleźć. Co zrobię jeśli coś się jej stanie? Nie dopuszczę do tego!". W tym momencie do pokoju wszedł lekarz. Zdziwiony na widok gapiącego się na niego Nary , podszedł do niego z osłupiałym wyrazem twarzy.
-Dzień dobry.-przywitał się chłopak.
-Dzi-dzień dobry.- odparł mężczyzna w fartuchu.
-Coś nie tak?- spytał rozdrażniony Schikamaru.
-N-Nie , jak-jak się czujesz?
-Kuje mnie w klatce piersiowej , kiedy oddycham.
-Rozumiem , to normalne po wycieńczeniu.
-Jakim wycieńczeniu?
-Powiedz czy używałeś podczas wyprawy jakiś zakazanych technik?
"Cholera , wiedziałem że się domyślą , chyba trzeba się przyznać."
-No , tak.- wymamrotał.
-Właśnie tak myślałem.Sprawiasz nam wiele kłopotów , przyszedłem tu z myślą iż umarłeś , a tu proszę.- uśmiechnął się pod nosem.
-Umarłem?
-Jesteś bardzo silny, z tego co widzę coś spowodowało że twoje serce zabiło szybciej. Chociaż w twoim stanie było to niemożliwe...
-Co takiego mi dolegało?
-Hmm, wszystko...-nadal się szczerzył , wykazywał dużą radość z powodu że jego pacjent żyje-.....złamania otwarte i zamknięte , słaby puls , wiele rzeczy , a z resztą to ci dolega nadal.
-Aha.- westchnął mało przejęty.
-Powinieneś się cieszyć że się obudziłeś.
-Doktorze....co z Temari?- spuścił głowę.
-Z kim?- zdziwił się.
"Kuźwa!!!Nie graj mi na nerwach doktorku!" - Z tą dziewczyną , którą odprowadzałem do waszej wioski.
- Nikogo przy tobie nie było...
"Co? Czyżbym jej nie przyprowadził?" zamyślony gapił się w pościel.
-....ale "Temari" to imię siostry piątego Kazekage , czy o nią ci chodzi?
-Tak!- zerwał się i popatrzył na niego.
-Jest zdrowa , ale przebywa w szpitalu , jest na badaniach.
"Uff , nie dało się tak od razu?" -W takim razie idę zdać protokół , wpadnę do ciebie za około godzinę.
-Chwila a moja wioska? Tsunade-san mnie zabije jeśli nie wyjdę stąd za cztery dni.
-Spokojnie , już została poinformowana.
-"spokojnie" ? Teraz mam przechlapane.
-Hahah.- lekarz zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
"Spoko facet , tylko co z Temari....ale chyba nie to mnie teraz dręczy , mam wrażenie że o czymś zapomniałem."
**********
Ptaki zaczynały ćwierkać , słońce wschodziło i nastawał nowy dzień. Blondynka stała przy barierce opierając się o nią , głowę miała spuszczona w dół. Intensywnie myślała o słowach wypowiedzianych z jej ust ubiegłej nocy. Niespodziewanie poczuła czyjś oddech na swoim karku , odwróciła się i zobaczyła Schikamaru. Ucieszona zwróciła się do niego i przytuliła , nagle oślepiło ją światło. Otworzyła oczy , ranek naprawdę już był , ale pozostałość ....okazała się snem. Oślepiające słońce raziło ją po oczach. "Sen?" pomyślała. Usłyszała skrzypiące drzwi , jej wzrok skoncentrowawszy się na nich. Zza metalowych , potężnych drzwi wyłoniła się zdenerwowana pielęgniarka , jej twarz mówiła sama za siebie że jest zła . Temari zdziwił jej widok mimo to, obojętniej wróciła do myślenia i odwróciła się do niej plecami.
-Nie ignoruj mnie! Wiesz że masz kłopoty! - unosiła się czarnowłosa. -Niby z jakiego powodu?- zapytała sarkastycznie dziewczyna.
-Wymykanie się ze swojej sali , odwiedzanie innych pacjentów po nocach ...- mówiła stanowczo.
-Z kąt wiesz? - wzdrygnęła się i spojrzała na kobietę.
-........wracajmy , muszę cie przebadać. - skierowała swoje ciało w kierunku wyjścia.
No Sabaku posmutniała i niechętnie odeszła od barierki z którą można powiedzieć że się zaprzyjaźniła. Błogie chwile minęły i nie prędko wrócą. Lecz jej największą udręką nie był brak świeżego powietrza, ale brak ukochanej osoby. Nie mogła płakać , gdyż wiedziała że nic jej to nie da. Postanowiła więc podążać za białym fartuchem , który czekał na nią na schodach.
-Co ty tam robiłaś?- pytała czerwonooka utrzymując poważny ton.
-Myślała. -odpowiedziała krótko.
-Martwisz się o niego?
-Kogo?- zerknęła na towarzyszkę idącą za nią.
-Hyh , myślisz że nie wiem?
-O czym?
-Nie ważne, kiedyś sama wszystkim powiesz.
"Dziwna kobieta, nie żebym wcześniej myślała o niej co innego ,ale irytuje mnie jej głos. A ten naszyjnik , z jakiegoś powodu poznaje jego kolor."Przechodziły właśnie obok pokoju w którym leżał Nara , w tym momencie wychodził z niego lekarz. Zielonookiej przeszło przez myśl aby go wypytać o szczegóły leczenia o stan zdrowia kolegi. Uprzedziła ja jednak pielęgniarka , która właśnie podeszła do mężczyzny.
-Co z pana pacjentem ? -zapytała , Temari stała oszołomiona i wsłuchiwała się w ich rozmowę.
-Dobrze , wybudził się dzisiaj w nocy.
-To wspaniale.
-Nie całkiem , jego organizm jest osłabiony , nie wiemy co będzie dalej , o dziwo wybudził się bardzo szybo. Coś spowodowało nagłe bicie serca , tylko nie wiemy co.
-Na pewno się z tego wyliże.
-Miejmy nadzieję.
-Do widzenia doktorze.- wyminęła go czarnowłosa i podeszła do blondynki.
"Wybudził się , Schikamaru ... " Zamyśloną No Sabaku wyrwano z transu.
-Idziemy. - stwierdziła kobieta i zaczęła prowadzić.
-Tak.-podbiegła go niej. - Jak? Z kąt wiedziałaś o co chcę zapytać?
-O czym ty mówisz , chciałam wiedzieć co z chłopakiem i tyle.- przewróciła swoimi czerwonymi jak krew oczami.
"I znowu zaczyna robić się dziwnie. "
********
Brunet zmierzał do siedziby Kazekage , zdenerwowany trzymał pod pachą jakąś chudą teczkę. Wszedł do środka i zaczął wchodzić po schodach , wyminął na korytarzu jakąś starszą kobietę. Zapukał stanowczo w drzwi jednego z pokoi.
-Wejść! - odpowiedział szorstki głos.
No Sabaku przekroczył próg pokoju i zamknął za sobą potężne , drewniane wrota. Podszedł do dębowego biurka i rzucił na nie teczkę.
-To wszystko?- zapytał rozczarowany czerwonowłosy.
-Tak , mamy tylko troje z nich.
-Troje? Myślałem że złapaliśmy około pięciu.
-Tak , ale dwoje nie mają swojej tożsamości.
-To znaczy?
-Ich dusze są w innym ciele , pozostała trójka pewnie była nowicjuszami.
-Czy oni byli ważnymi członkami?
-Nie! Najprawdopodobniej dopiero dołączyli.
-I już byli tacy silni?
-Tak , zdumiewające.
-Musimy powiadomić Temari.
-Po co? -zdenerwował się Kankuro.
-Musi uważać!
-Ja będę ją chronił!
-Nie dasz rady sam.
-A ona da?!
-Kankuro...wiem że chcesz ja chronić , ja również , ale jeśli się dowie będzie miała większe szanse.
-Na co?!
-Na przeżycie !- podniósł się z krzesła Gaara.
Jego starszy brat spojrzał na niego z powagą i wydusił. - D-Dobrze , ja jej powiem.
-O to chciałem cię poprosić.
-Mogę już iść?
-Tak , im szybciej tym lepiej.
Skierował się w stronę wyjścia. - Co zrobisz z aktami?
-Zobaczysz.
-Potrzebujemy go?
-Tak Nara jest niezbędny.
-Powodzenia.- powiedział i wyszedł.
*********
"Co to może być , mam pustkę w głowie , może Temari....nie , ona się na mnie najbardziej zawiodła. Pewnie ma mnie dość. Kiedy tylko o niej myślę...ah nie mogę! No Schikamaru ! Ahhh , jak to możliwe że nic nie pamiętam. Moment w którym....ahhh....." Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł lekarz z uśmiechem na ustach.
-Witaj Schikamru.
- Hej.
-Jak się czujesz? - podszedł do łóżka i zaczął coś pisać na kartce , którą miał zawsze przy sobie odkąd Nara był przytomny.-Źle.
-Boli cię coś?
-Wszystko , ale to nie to...
-Maruda z ciebie. - wyszczerzył się.
-A z pana upierdliwiec , nic tylko przychodzi pan i coś notuje.
-Haha , taka moja praca.
-Ehh.
-No to o co chodzi? Problemy z kobietami?
-Nie.- westchnął " Poniekąt tak."-A więc.
-Nie mogę sobie niczego przypomnieć. - chwycił się za głowę.
-Niczego? Nawet rodziny , bliskich? - zaniepokoił się siwowłosy.
-Nie, raczej ehhh momentu ..właśnie nie wiem.
-To co pamiętasz?
-Wszystkie zdarzenia ze swojego życia , uczucia. Tylko jedna mała rzecz mnie drażni.
-Jak?
-Nie wiem. Od stanięcia przed brama Suny nic nie pamiętam.
-To typowy symptom po spotkaniu jednego z członków klanu Shida. Ledwo uszedłeś z życiem.
-Jakiego klanu? Nic o nim nie słyszałem.
-Yhh , opowiem ci kiedy indziej , narazie wezmę twoje wyniki do biura i pokaże pozostałym.
-Co za męcząca robota. - sarkastycznie się uśmiechnął.
-Czyż nie? - mężczyzna wyszedł z sali zabierając ze sobą jakieś świstki papieru.
"Co to mogło być , albo kto?"
**********
"Ciekawe kiedy mogę się z nim zobaczyć , tak bardzo się cieszę..." -Budzimy się !- klepnęła ją młotkiem w kolano kobieta.
-Ał.
-Cóż , zostało nam tylko pobieranie krwi.
-Znowu?
-Muszę to robić regularnie.- podeszła do lady a na jej szyi wisiał czarny medalion. Temari jak zwykle zwróciła na niego szczególna uwagę.
-Co to za kolor? -zapytała No Sabaku.
-Jaki?- zdezorientowała się czerwonooka.
-Naszyjnika.
-A ten...-chwyciła ozdóbkę i kontynuowała.-..dostałam go od ukochanego.
-Kiedy?
-Około pięćdziesiąt lat temu.
-To ile pani ma lat?-zdziwiła się.
-Cicho siedź dziecko. - zdenerwowała się.
-Ahh jasne.- przewróciła oczami.
-Dał mi go przed śmiercią , powiedział że w ten sposób będziemy zawsze razem.
Zielonooka wsłuchiwała się w historie.
-Miał podobny odcień oczu....ciemno czarny....niesamowity prawda?- wpatrywała się w kamyk przez kilka sekund , lecz potem potrząsnęła głową i podeszła do blondynki. - Daj rękę.- wbiła igłę w jej skórę.
"Od ukochanego?"-Dobrze , możesz już wyjść.
-Dziękuję. - skierowała się w stronę wyjścia.
-Tylko do sali.
-Tak , tak , już nie ucieknę.
-Jeśli chcesz go zobaczyć.....musisz to zrobić po dziesiątej w nocy.- wymamrotała.
-Co?
-Jeszcze nie wyszłaś? -zezłościła się.
Temari zamknęła za sobą drzwi i szła korytarzem. "O co jej chodzi? Nie rozumiem jej."
**********
Około czternastej rozległo się pukanie do sali numer pięć. Kiedy kobiecy głos zaprosił Kankuro do środka , ten wszedł tam z małą torbą.
-Hej siostra , przyniosłem twoje rzeczy!.- uśmiechnął się.
-Aa to ty , hej , możesz je położyć na ziemi.- wymamrotała.
-Co ci? Straciłaś humorek?
Dziewczyna leżała na łóżku i czytała książkę , spoglądnęła na brata z pod lektury i dała do zrozumienia że nie ma ochoty na żarty.
-Rozumiem że jesteś na mnie zła. - odłożył pakunek i usiadł na białym prześcieradle.
-Nie.
-Tak.
-Za co?
-Bo pozwoliłem aby Schikamaru cierpiał i nie powiedziałem ci całej prawdy. - starał się patrzeć jej wo oczy.
-Ehh-westchnęła i odłożyła książkę. -O czym nie wiem? - usiadła obok niego.
-O klanie Shida.
-Jakim klanie?
-Shida. To niewiarygodnie potężny i zapomniany klan , specjalizujący się w odtrutkach i truciznach. Kiedyś byli potężni , ale nasza wioska zgładziła ich miasto. Miało to miejsce za panowania pierwszego Kazegake , teraz odbudowali się i chcą nie tylko zabić Gaare , ale i cały nasz lud. Wioski z którymi jesteśmy w sojuszu nie wiedzą o tym . Do tej pory nie byliśmy zagrożeni , ale około trzy miesiące temu klan Shida powiększył się i posiada trzy milionową armię , wyposażoną w trutki wszelkiego rodzaju. Jak już wspomniałem to ich główna broń, są silni , jedna kropelka odpowiedniego eliksiru mogłaby zabić najpotężniejszego jounina. Kiedy wracałem do wioski ,miałem przeczucie że coś jest nie tak. Zawiodłem ciebie i Gaare. Ale Nara sprostał jednemu z nich i żyję , więc skoro jest tak potężny , powinniśmy poprosić Konoche o pomoc. Z jego inteligencją możemy wygrać nadchodzącą wojnę.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście?!- złościła się.
-Przepraszamy ,ja , ja sam dowiedziałem się niedawno.
-Eh , i co teraz zrobimy?
-...Powiadomiliśmy Piątego Hokage.
***********
Kolejny wieczór i kolejna noc. Szpitalne korytarze jak zwykle były puste. W sali jedenastej leżał Schikamaru , urządzenia pikały , ale nie to nie dawało mu spać. Intensywnie myślał o czymś czego brakowało mu w jego układance zwanej życiem. Jego powieki powoli się zamykały. "Chyba spróbuje zasnąć , jeśli przez sen niczego nie wymyśle to po mnie."
Tunel , ciemny tunel ukazał się przed Narą , wszedł do niego po woli. Miał wrażenie że cała przestrzeń umarła. Dotarł do nieznanego mu czarnego pokoju , podłoga zaczęła się topić i wciągać go na dół. Bezsilny i słaby zawołał o pomoc i nagle usłyszał czyjś znajomy głos "Kocham cię Schikamru."Ciemnooki zerwał się z łóżka , od razu tego pożałował bo zakuło go w piersi. Mimo to prawie tego nie czuł , jedyną osoba o jakiej teraz myślał była Temari.
~~~~~~~~
Mam nadzieje że się podobało , liczę na wasze komentarze i przy najbliższej okazji zajrzę na wasze blogi.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013 ^_^
POZDRAWIAM ♥
***********
W sali numer jedenaście głośno pikały urządzenia lekarskie, na łóżku leżał nieprzytomny brunet , jego twarz miała spokojny wyraz. Na kardiomonitorze zaczął rosnąć wykres , chłopak uniósł powieki , a jego czarne oczy ujrzały białą ścianę. Chciał podnieść głowę , ale nie mógł , za bardzo go bolało. Opuścił sobie jakiekolwiek wstawanie , skierował swój wzrok na oślepiająco biały sufit. Z resztą wszystko w tym pokoju było białe jak śnieg.Wyróżniały się jedynie srebrne machiny do badania pulsu do których był podłączony , przy jego łóżku stała kroplówka z jakimś płynem. O dziwo nie obchodziło go za bardzo co to za substancja. Jego umysł był pusty , nie wiedział o czym myśleć , a zwykle tym właśnie się zajmował , rozmyślaniem. Nie miał jakiegokolwiek dojścia do okna , aby popatrzeć na chmury , więc starał się przypomnieć sobie co się stało. Jedyne na co miał wgląd to sufit , westchnął ciężko i poczuł bul w klatce piersiowej. Uniósł rękę aby jej dotknąć , ale to również sprawiało mu cierpienie.
-Cholera jestem unieruchomiony.- powiedział sam do siebie , po chwili coś sobie uświadomił.
"Temari..... co z nią. Psia krew , chyba zemdlałem , co za kanał! Muszę..." po raz kolejny spróbował się podnieść , kiedy się poruszył , cierpienie wróciło. "....ją znaleźć. Co zrobię jeśli coś się jej stanie? Nie dopuszczę do tego!". W tym momencie do pokoju wszedł lekarz. Zdziwiony na widok gapiącego się na niego Nary , podszedł do niego z osłupiałym wyrazem twarzy.
-Dzień dobry.-przywitał się chłopak.
-Dzi-dzień dobry.- odparł mężczyzna w fartuchu.
-Coś nie tak?- spytał rozdrażniony Schikamaru.
-N-Nie , jak-jak się czujesz?
-Kuje mnie w klatce piersiowej , kiedy oddycham.
-Rozumiem , to normalne po wycieńczeniu.
-Jakim wycieńczeniu?
-Powiedz czy używałeś podczas wyprawy jakiś zakazanych technik?
"Cholera , wiedziałem że się domyślą , chyba trzeba się przyznać."
-No , tak.- wymamrotał.
-Właśnie tak myślałem.Sprawiasz nam wiele kłopotów , przyszedłem tu z myślą iż umarłeś , a tu proszę.- uśmiechnął się pod nosem.
-Umarłem?
-Jesteś bardzo silny, z tego co widzę coś spowodowało że twoje serce zabiło szybciej. Chociaż w twoim stanie było to niemożliwe...
-Co takiego mi dolegało?
-Hmm, wszystko...-nadal się szczerzył , wykazywał dużą radość z powodu że jego pacjent żyje-.....złamania otwarte i zamknięte , słaby puls , wiele rzeczy , a z resztą to ci dolega nadal.
-Aha.- westchnął mało przejęty.
-Powinieneś się cieszyć że się obudziłeś.
-Doktorze....co z Temari?- spuścił głowę.
-Z kim?- zdziwił się.
"Kuźwa!!!Nie graj mi na nerwach doktorku!" - Z tą dziewczyną , którą odprowadzałem do waszej wioski.
- Nikogo przy tobie nie było...
"Co? Czyżbym jej nie przyprowadził?" zamyślony gapił się w pościel.
-....ale "Temari" to imię siostry piątego Kazekage , czy o nią ci chodzi?
-Tak!- zerwał się i popatrzył na niego.
-Jest zdrowa , ale przebywa w szpitalu , jest na badaniach.
"Uff , nie dało się tak od razu?" -W takim razie idę zdać protokół , wpadnę do ciebie za około godzinę.
-Chwila a moja wioska? Tsunade-san mnie zabije jeśli nie wyjdę stąd za cztery dni.
-Spokojnie , już została poinformowana.
-"spokojnie" ? Teraz mam przechlapane.
-Hahah.- lekarz zaśmiał się i wyszedł z pokoju.
"Spoko facet , tylko co z Temari....ale chyba nie to mnie teraz dręczy , mam wrażenie że o czymś zapomniałem."
**********
Ptaki zaczynały ćwierkać , słońce wschodziło i nastawał nowy dzień. Blondynka stała przy barierce opierając się o nią , głowę miała spuszczona w dół. Intensywnie myślała o słowach wypowiedzianych z jej ust ubiegłej nocy. Niespodziewanie poczuła czyjś oddech na swoim karku , odwróciła się i zobaczyła Schikamaru. Ucieszona zwróciła się do niego i przytuliła , nagle oślepiło ją światło. Otworzyła oczy , ranek naprawdę już był , ale pozostałość ....okazała się snem. Oślepiające słońce raziło ją po oczach. "Sen?" pomyślała. Usłyszała skrzypiące drzwi , jej wzrok skoncentrowawszy się na nich. Zza metalowych , potężnych drzwi wyłoniła się zdenerwowana pielęgniarka , jej twarz mówiła sama za siebie że jest zła . Temari zdziwił jej widok mimo to, obojętniej wróciła do myślenia i odwróciła się do niej plecami.
-Nie ignoruj mnie! Wiesz że masz kłopoty! - unosiła się czarnowłosa. -Niby z jakiego powodu?- zapytała sarkastycznie dziewczyna.
-Wymykanie się ze swojej sali , odwiedzanie innych pacjentów po nocach ...- mówiła stanowczo.
-Z kąt wiesz? - wzdrygnęła się i spojrzała na kobietę.
-........wracajmy , muszę cie przebadać. - skierowała swoje ciało w kierunku wyjścia.
No Sabaku posmutniała i niechętnie odeszła od barierki z którą można powiedzieć że się zaprzyjaźniła. Błogie chwile minęły i nie prędko wrócą. Lecz jej największą udręką nie był brak świeżego powietrza, ale brak ukochanej osoby. Nie mogła płakać , gdyż wiedziała że nic jej to nie da. Postanowiła więc podążać za białym fartuchem , który czekał na nią na schodach.
-Co ty tam robiłaś?- pytała czerwonooka utrzymując poważny ton.
-Myślała. -odpowiedziała krótko.
-Martwisz się o niego?
-Kogo?- zerknęła na towarzyszkę idącą za nią.
-Hyh , myślisz że nie wiem?
-O czym?
-Nie ważne, kiedyś sama wszystkim powiesz.
"Dziwna kobieta, nie żebym wcześniej myślała o niej co innego ,ale irytuje mnie jej głos. A ten naszyjnik , z jakiegoś powodu poznaje jego kolor."Przechodziły właśnie obok pokoju w którym leżał Nara , w tym momencie wychodził z niego lekarz. Zielonookiej przeszło przez myśl aby go wypytać o szczegóły leczenia o stan zdrowia kolegi. Uprzedziła ja jednak pielęgniarka , która właśnie podeszła do mężczyzny.
-Co z pana pacjentem ? -zapytała , Temari stała oszołomiona i wsłuchiwała się w ich rozmowę.
-Dobrze , wybudził się dzisiaj w nocy.
-To wspaniale.
-Nie całkiem , jego organizm jest osłabiony , nie wiemy co będzie dalej , o dziwo wybudził się bardzo szybo. Coś spowodowało nagłe bicie serca , tylko nie wiemy co.
-Na pewno się z tego wyliże.
-Miejmy nadzieję.
-Do widzenia doktorze.- wyminęła go czarnowłosa i podeszła do blondynki.
"Wybudził się , Schikamaru ... " Zamyśloną No Sabaku wyrwano z transu.
-Idziemy. - stwierdziła kobieta i zaczęła prowadzić.
-Tak.-podbiegła go niej. - Jak? Z kąt wiedziałaś o co chcę zapytać?
-O czym ty mówisz , chciałam wiedzieć co z chłopakiem i tyle.- przewróciła swoimi czerwonymi jak krew oczami.
"I znowu zaczyna robić się dziwnie. "
********
Brunet zmierzał do siedziby Kazekage , zdenerwowany trzymał pod pachą jakąś chudą teczkę. Wszedł do środka i zaczął wchodzić po schodach , wyminął na korytarzu jakąś starszą kobietę. Zapukał stanowczo w drzwi jednego z pokoi.
-Wejść! - odpowiedział szorstki głos.
No Sabaku przekroczył próg pokoju i zamknął za sobą potężne , drewniane wrota. Podszedł do dębowego biurka i rzucił na nie teczkę.
-To wszystko?- zapytał rozczarowany czerwonowłosy.
-Tak , mamy tylko troje z nich.
-Troje? Myślałem że złapaliśmy około pięciu.
-Tak , ale dwoje nie mają swojej tożsamości.
-To znaczy?
-Ich dusze są w innym ciele , pozostała trójka pewnie była nowicjuszami.
-Czy oni byli ważnymi członkami?
-Nie! Najprawdopodobniej dopiero dołączyli.
-I już byli tacy silni?
-Tak , zdumiewające.
-Musimy powiadomić Temari.
-Po co? -zdenerwował się Kankuro.
-Musi uważać!
-Ja będę ją chronił!
-Nie dasz rady sam.
-A ona da?!
-Kankuro...wiem że chcesz ja chronić , ja również , ale jeśli się dowie będzie miała większe szanse.
-Na co?!
-Na przeżycie !- podniósł się z krzesła Gaara.
Jego starszy brat spojrzał na niego z powagą i wydusił. - D-Dobrze , ja jej powiem.
-O to chciałem cię poprosić.
-Mogę już iść?
-Tak , im szybciej tym lepiej.
Skierował się w stronę wyjścia. - Co zrobisz z aktami?
-Zobaczysz.
-Potrzebujemy go?
-Tak Nara jest niezbędny.
-Powodzenia.- powiedział i wyszedł.
*********
"Co to może być , mam pustkę w głowie , może Temari....nie , ona się na mnie najbardziej zawiodła. Pewnie ma mnie dość. Kiedy tylko o niej myślę...ah nie mogę! No Schikamaru ! Ahhh , jak to możliwe że nic nie pamiętam. Moment w którym....ahhh....." Drzwi otworzyły się a do pokoju wszedł lekarz z uśmiechem na ustach.
-Witaj Schikamru.
- Hej.
-Jak się czujesz? - podszedł do łóżka i zaczął coś pisać na kartce , którą miał zawsze przy sobie odkąd Nara był przytomny.-Źle.
-Boli cię coś?
-Wszystko , ale to nie to...
-Maruda z ciebie. - wyszczerzył się.
-A z pana upierdliwiec , nic tylko przychodzi pan i coś notuje.
-Haha , taka moja praca.
-Ehh.
-No to o co chodzi? Problemy z kobietami?
-Nie.- westchnął " Poniekąt tak."-A więc.
-Nie mogę sobie niczego przypomnieć. - chwycił się za głowę.
-Niczego? Nawet rodziny , bliskich? - zaniepokoił się siwowłosy.
-Nie, raczej ehhh momentu ..właśnie nie wiem.
-To co pamiętasz?
-Wszystkie zdarzenia ze swojego życia , uczucia. Tylko jedna mała rzecz mnie drażni.
-Jak?
-Nie wiem. Od stanięcia przed brama Suny nic nie pamiętam.
-To typowy symptom po spotkaniu jednego z członków klanu Shida. Ledwo uszedłeś z życiem.
-Jakiego klanu? Nic o nim nie słyszałem.
-Yhh , opowiem ci kiedy indziej , narazie wezmę twoje wyniki do biura i pokaże pozostałym.
-Co za męcząca robota. - sarkastycznie się uśmiechnął.
-Czyż nie? - mężczyzna wyszedł z sali zabierając ze sobą jakieś świstki papieru.
"Co to mogło być , albo kto?"
**********
"Ciekawe kiedy mogę się z nim zobaczyć , tak bardzo się cieszę..." -Budzimy się !- klepnęła ją młotkiem w kolano kobieta.
-Ał.
-Cóż , zostało nam tylko pobieranie krwi.
-Znowu?
-Muszę to robić regularnie.- podeszła do lady a na jej szyi wisiał czarny medalion. Temari jak zwykle zwróciła na niego szczególna uwagę.
-Co to za kolor? -zapytała No Sabaku.
-Jaki?- zdezorientowała się czerwonooka.
-Naszyjnika.
-A ten...-chwyciła ozdóbkę i kontynuowała.-..dostałam go od ukochanego.
-Kiedy?
-Około pięćdziesiąt lat temu.
-To ile pani ma lat?-zdziwiła się.
-Cicho siedź dziecko. - zdenerwowała się.
-Ahh jasne.- przewróciła oczami.
-Dał mi go przed śmiercią , powiedział że w ten sposób będziemy zawsze razem.
Zielonooka wsłuchiwała się w historie.
-Miał podobny odcień oczu....ciemno czarny....niesamowity prawda?- wpatrywała się w kamyk przez kilka sekund , lecz potem potrząsnęła głową i podeszła do blondynki. - Daj rękę.- wbiła igłę w jej skórę.
"Od ukochanego?"-Dobrze , możesz już wyjść.
-Dziękuję. - skierowała się w stronę wyjścia.
-Tylko do sali.
-Tak , tak , już nie ucieknę.
-Jeśli chcesz go zobaczyć.....musisz to zrobić po dziesiątej w nocy.- wymamrotała.
-Co?
-Jeszcze nie wyszłaś? -zezłościła się.
Temari zamknęła za sobą drzwi i szła korytarzem. "O co jej chodzi? Nie rozumiem jej."
**********
Około czternastej rozległo się pukanie do sali numer pięć. Kiedy kobiecy głos zaprosił Kankuro do środka , ten wszedł tam z małą torbą.
-Hej siostra , przyniosłem twoje rzeczy!.- uśmiechnął się.
-Aa to ty , hej , możesz je położyć na ziemi.- wymamrotała.
-Co ci? Straciłaś humorek?
Dziewczyna leżała na łóżku i czytała książkę , spoglądnęła na brata z pod lektury i dała do zrozumienia że nie ma ochoty na żarty.
-Rozumiem że jesteś na mnie zła. - odłożył pakunek i usiadł na białym prześcieradle.
-Nie.
-Tak.
-Za co?
-Bo pozwoliłem aby Schikamaru cierpiał i nie powiedziałem ci całej prawdy. - starał się patrzeć jej wo oczy.
-Ehh-westchnęła i odłożyła książkę. -O czym nie wiem? - usiadła obok niego.
-O klanie Shida.
-Jakim klanie?
-Shida. To niewiarygodnie potężny i zapomniany klan , specjalizujący się w odtrutkach i truciznach. Kiedyś byli potężni , ale nasza wioska zgładziła ich miasto. Miało to miejsce za panowania pierwszego Kazegake , teraz odbudowali się i chcą nie tylko zabić Gaare , ale i cały nasz lud. Wioski z którymi jesteśmy w sojuszu nie wiedzą o tym . Do tej pory nie byliśmy zagrożeni , ale około trzy miesiące temu klan Shida powiększył się i posiada trzy milionową armię , wyposażoną w trutki wszelkiego rodzaju. Jak już wspomniałem to ich główna broń, są silni , jedna kropelka odpowiedniego eliksiru mogłaby zabić najpotężniejszego jounina. Kiedy wracałem do wioski ,miałem przeczucie że coś jest nie tak. Zawiodłem ciebie i Gaare. Ale Nara sprostał jednemu z nich i żyję , więc skoro jest tak potężny , powinniśmy poprosić Konoche o pomoc. Z jego inteligencją możemy wygrać nadchodzącą wojnę.
-Dlaczego mi nie powiedzieliście?!- złościła się.
-Przepraszamy ,ja , ja sam dowiedziałem się niedawno.
-Eh , i co teraz zrobimy?
-...Powiadomiliśmy Piątego Hokage.
***********
Kolejny wieczór i kolejna noc. Szpitalne korytarze jak zwykle były puste. W sali jedenastej leżał Schikamaru , urządzenia pikały , ale nie to nie dawało mu spać. Intensywnie myślał o czymś czego brakowało mu w jego układance zwanej życiem. Jego powieki powoli się zamykały. "Chyba spróbuje zasnąć , jeśli przez sen niczego nie wymyśle to po mnie."
Tunel , ciemny tunel ukazał się przed Narą , wszedł do niego po woli. Miał wrażenie że cała przestrzeń umarła. Dotarł do nieznanego mu czarnego pokoju , podłoga zaczęła się topić i wciągać go na dół. Bezsilny i słaby zawołał o pomoc i nagle usłyszał czyjś znajomy głos "Kocham cię Schikamru."Ciemnooki zerwał się z łóżka , od razu tego pożałował bo zakuło go w piersi. Mimo to prawie tego nie czuł , jedyną osoba o jakiej teraz myślał była Temari.
~~~~~~~~
Mam nadzieje że się podobało , liczę na wasze komentarze i przy najbliższej okazji zajrzę na wasze blogi.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2013 ^_^
POZDRAWIAM ♥