RozdziałXLVII
Rozdział dedykuję Gapps wife , która odeszła T^T "Czemu?" - cały czas zadaję sobie to pytanie.
Mimo wszystko życzę ci powodzenia i nadal w głębi mojego serca żyje nadzieją że wrócisz.
Jestem przepełniona tak jakby żałobą z powyżej wymienionego powodu , ale notkę zaplanowałam już wcześniej więc będzie ona pełna ShikaTema...eh , jak prawie każda na tym blogu. (Chyba o to chodzi no nie? Skoro to ich opowiadanie .)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mimo wszystko życzę ci powodzenia i nadal w głębi mojego serca żyje nadzieją że wrócisz.
Jestem przepełniona tak jakby żałobą z powyżej wymienionego powodu , ale notkę zaplanowałam już wcześniej więc będzie ona pełna ShikaTema...eh , jak prawie każda na tym blogu. (Chyba o to chodzi no nie? Skoro to ich opowiadanie .)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejnego dnia , zaraz po wspaniałym odkryciu Sakury i zastosowania nowego przebiegu leczenia Nary , Kazekage wybrał się na "spacer". Nie owijając w bawełnę , mężczyzna zmierzał do szpitala odwiedzić przybysza z Konohy. Nie był do niego pozytywnie nastawiony ,jak przypuszczacie z powodów że "kręcił się wokół Temari" , tak przynajmniej myślał niebieskooki. (Jak określić kolor jego tęczówek? "morskooki" , "jeziorooki" ? W takim wypadku postawiłam na niebieskie. dop. aut.) Po prostu go nie lubił , uważał że jest leniwy , przemądrzały , słaby , tchórzliwy i tak dalej. Osądzał go wcale go bliżej nie poznając , innymi słowy cały Gaara. Troszczy się o swoich bliskich nie zważając na przeszkody , a czasem i dobro tej osoby. Możecie myśleć że uważa swoje zdanie za najważniejsze i najbardziej rozsądne ..., macie rację , ale robi to dla "nich"...ludzi najważniejszych w jego życiu , tych bez których nie mógłby istnieć. Od czasu do czasu podejmuję pochopne decyzję chociaż stara się je przemyśleć , jeśli coś pójdzie w złym kierunku jest to tylko jego zasługą...i nie pozwoli aby wina spadła na kogokolwiek innego.
Kiedy czerwonowłosy dotarł do celu swojej przechadzki przed budynkiem zobaczył wchodzącą do niego siostrę. Zaintrygowany tą sytuacją podążył za nią , kiedy znalazł się przy recepcji zniknęła mu z oczu , zaczął się rozglądać.
-W czym mogę pomóc?-zapytała kobieta siedząca za biurkiem nie patrząc na osobę do której się zwraca.
-Tak...gdzie leży Nara Shikamaru?-spytał cicho i spokojnie jak zawsze.
-Nie możemy udzielać informacji o tym pacjencie proszę nam wyba...-podniosła głowę do góry i momentalnie zerwała się z krzesła.-Witaj drogi Kazekage!-krzyknęła po czym ukłoniła się.
-Proszę nie rób takiej afer , mogę dostać odpowiedź na moje pytanie?-zapytał stanowczo.
-Tak jest!-odwróciła się sięgając tym samym po kartę badać ninji z Konohy.-Leży w sali jedenastej. Jego lekarzem jest Isei Sato! Jeśli najdroższy Kazekage chce się z nim widzieć to jego gabinet znajduję się na lewo od...
-Wiem.-odparł i odszedł , a kobieta przez chwilę spoglądała na niego zagapiona "Biedne dziecko , musiał tak wiele przeżyć , wizyta w tym miejscu pewnie nie jest dla niego przyjemnością."-przemknęło jej przez myśl.
Gaara szedł długim i białym korytarzem , każdy krok przywoływał bolesne wspomnienia , tu właśnie jego matka umarła , zostawiła go samego...z demonem. Doskonale pamięta jak ojciec przyprowadzał go tutaj dość często aby sprawdzić czy nic nie wymyka się z pod kontroli , musiał się upewnić że bestia zawarta w jego dziecku nie ucieknie. Nigdy nie obchodził go stan syna , przejmował się jedynie demonem w nim zawartym. Te retrospekcje zamknął w swojej głowie na długo za drzwiami "Wstęp wzbroniony!" , a teraz same bez jego pomocy i kontroli powracają. Jedyną myślą jaką teraz go uspokaja jest fakt iż zdobył przyjaciela -Naruto Uzumaki i osobę która jako pierwsza nie bała się otoczyć go swoją miłością-Matsuri.
Nagle jego oczom ukazał się gabinet Isei Sato , przed nim stał właściciel i Temari. Obydwoje zawile o czymś rozmawiali , wyglądało na to że dziewczyna chce się czegoś dowiedzieć ,a medyk utrzymuje to w sekrecie. "Więc jednak Kankuro się nie mylił , na prawdę do niego przychodzisz." No Sabaku odwrócił się i powędrował w kierunku sali jedenastej , próbując ukryć wytrącenie z równowagi zapukał do drzwi. Po kilku sekundach otrzymał nakaz wejścia (co prawda to Kazekage i mógłby od razu wparować , ale kulturka musi być ;) dop.aut.) , wypełnił go i zobaczył stojącego przed nim Nare. Brunet ubrany był w spodnie od stroju ninja i biały T-shirt , było widać bandaże na jego lewym ramieniu , palcach , prawej ręce i kostce , oczywiście miał ich dużo więcej ale zakrywało je ubranie.
-Kazekage , witam .-ukłonił się choć tak naprawdę nienawidził zachowywać się przy nim jakby był gorszy. W dodatku ta jego pusta mina , cały czas ta sama. -Co cię tu sprowadza.- zapytał podnosząc głowę.
-Jestem tu ponieważ twoja przełożona kazała ci opracować strategię wojenną dla Suny.-powiedział wyraźnie.
-To dlatego wysyłała mi te wszystkie papiery , chciała żeby nie wyszedł z formy.-pomyślał na głos.- Dobrze , powiedź tylko gdzie i kiedy mam się stawić a postaram się wymyślić jak najlepszą taktykę obronną dla waszej wioski.
-Tym razem potrzebna nam również strategia ataku , nasz przeciwnik nie jest łatwy.
-Rozumiem , więc najlepiej będzie zacząć od zaraz.
-Tak. Jeśli twój stan ci na to pozwala przjdź proszę do mojego gabinetu za godzinę.
-Oczywiście.-przytaknął ciemnooki , Kazekage odwrócił się i podszedł do drzwi."Nie zbliżaj się do Temari."-Jeszcze jedno...-w tym momencie do pokoju wparowała zielonooka z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Hejka Shikama...-wykrzyczała i nagle zamilkła widząc zdumioną minę brata.-Gaara?-zapytała tak samo zdziwiona jak on. -Co ty tutaj robisz?-kontynuantu z wyrzutem i lekkim zawiedzeniem w oczach.
-Um..ja..-miotał się , ale zaraz przybrał maskę obojętności.-Jestem tu w sprawach służbowych.-odpowiedział gorzko.-A ty?
-Nie twoja sprawa.-odpowiedziała i wyminęła go po czym niebieskooki opuścił pokój.
-Nie powinnaś się tak do niego odnosić.-wyszeptał stanowczo władca cieni.
-Ja?!-zszokowała się i krzyknęła mu w twarz.
-Bądź co bądź jest twoim bratem.-tłumaczył stojąc na przeciwko niej i patrząc głęboko w oczy.
-Jesteś taki sam jak wszyscy.-ujęła i odwróciła się zawiedziona.
-Czyli kto?-uspokoił się.
-Ludzie , którzy myślą że wiedzą o mnie wszystko!-wrzasnęła.
-Przestań już.-jego ton wyrażał znudzenie.
-Jak to "przestań"?!-odwróciła się do niego.
-Skończ się nad sobą użalać! Inaczej nigdy nikomu nie zaufasz!-zdenerwował się.
-...Tylko tobie do tej pory zaufałam.-wypowiedziała te słowa ze smutkiem.
-...Temari.-widać było że jest mu głupio.
-Teraz nie wiem czy tego nie żałować!-uniosła się i wybiegła z sali , trzaskając przy tym drzwiami.
-...Jestem idiotą.-wypowiedział Shikamaru spuszczając głowę w dół.
*****************
Wzburzona blondynka szybkim krokiem wyszła właśnie ze szpitala , podążała aleją kwitnących wiśni po czym przeszła przez bramę budynku. "Jestem głupia , dlaczego się z nim pokłóciłam?" Obwiniała się idąc zatłoczoną ulicą. "Ale czemu Gaara przyszedł do Shikamaru , może to rzeczywiście sprawa służbowa ,tylko skąd wiedział ze tam będę. To pewnie przypadek , ale zachowywał się tak jakby o wszystkim wiedział tylko skąd...Kankuro! O ta wredna łajza! Niech ja go dorwę!" Zdenerwowana przyśpieszyła kroku , kilka minut później była już w rezydencji , wparowała do niej wytwarzając wokół siebie morderczą aurę. Z przedpokoju słychać było gwizdanie i przytupywanie do rytmu muzyki. Niespodziewanie wyłonił się zza niego lalkarz podśpiewujący "Zjem sobie dzisiaj boczek , boczunio , boczęcję. Pyszny będziesz mój boczynku kiedy to będę cię jadł." w tempie piosenki Carla Bruni- Quelqu'un m'a dit . Gdy zobaczył swoją siostrę stojącą naprzeciwko niego w stanie furii przełknął głośno ślinę.
-Kankuro.- przechyliła głowę w obie strony , było przy tym słychać zgrzytanie kości.
-Te-Te-Temi.-wyszczerzył się głupkowato.
-Chono tu braciszku.-zmierzała w jego stronę powolnym krokiem.
-N-Nie podchodź do mnie.-odsuwał się.
-Jak mówię chodź, to znaczy CHODŹ!-wykrzyczała ostatnie słowo i rzuciła się na niego.
Podduszała go wrzeszcząc.
-To ty powiedziałeś Garze że chodzę do szpitala !Prawda!?-zaciskała ręce na jego szyi.
-A-A-Ale...-wydusił.
-Tak czy nie?!
-T-ta-ni-nie.
-Ahhhh!!!!Kankuro!-jej nerwy powoli sięgały granic , była niczym tykająca bomba.
-N-N-o B-B-O ...A-ale -w-wy si-się prz-prz-przeciesz l-lub-icie.
-NIE TWÓJ INTERES WSTRĘTNA GADZINO! -szarpnęła nim i walnęła o ścianę.
-Ał.-powiedział masując się po obolałej czaszce.
-Cholera , kur*a , KANKURO!?-odwróciła się do niego rozwścieczona.
-Herbata , ciasteczka , Temari?-pokazał swoje białe uzębienie.
-Aaaa!!!! Spierdalaj do dziury i nie zawracaj mi dupy!- krzyknęła i poszła do swojego pokoju.
******************
Brunet wychodził właśnie z gabinetu Isei , był u niego otrzymać zgodę na opuszczenie szpitala podczas przygotowywania strategi. Niestety mógł być poza budynkiem tylko jeden dzień bo na więcej nie pozwalało mu leczenie , ale dobre i to. Mijając szeroki , a jednocześnie zatłoczony korytarz wybył wreszcie na świeże powietrze , zaciągną się nim po czym pomyślał "Temari.". Jej imię chodziło za nim jak cień , zawsze i wszędzie , gdziekolwiek był tylko o niej potrafił myśleć. Postanowił pójść ją przeprosić za swoje naganne zachowanie , zaraz po negocjacjach i współpracy z Kazekage. Po krótkim czasie dotarł do drzwi budynku zarządcy Wioski Piasku , ubrany w roboczy strój ninji sprawiał wrażenie gotowego do misji. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wygodna wydawała się wyprawa w nieznane , z której mógł nie wrócić w porównaniu z papierkową robotą. Po pokonaniu pięćdziesięciu schodów i kilku korytarzy podszedł do mosiężnych drzwi i zapukał w nie. Kiedy otrzymał nakaz wejścia momentalnie go wypełnił.
-Jestem gotowy do pracy.-powiedział na wstępie wyprostowany brunet.
-Rozumiem , w takim razie zaczynamy.-odparł siedzący za biurkiem Gaara.-Tutaj masz dokumenty związane z wrogiem , nie ma ich za wiele co sprawia nam ogromny kłopot. Natomiast jest tu sporo wyników badań medycznych.
-Tak jest.
-Usiądź proszę.-wskazał na sofę i mały stolik obok ściany.-Musisz najpierw wszystko przestudiować , gdy już skończysz będziemy musieli przenieść pracę do innego budynku.
Ciemnooki bez słowa zajął miejsce na wskazanym przez czerwonowłosego meblu i wziął się za lekturę.
Godziny mijały bardzo powoli , a każdy jeden świstek papieru wydawał się być dłuższy i oblegany przez czarne litery. W końcu odłożył ostatnią kartkę i odetchnął z ulgą , przestudiował wszystkie karty badań , prawie nic z nich nie rozumiejąc, ale dobrze że jego inteligencja pomagała mu w rozwikłaniu niektórych słów i chorób.
-Skoro już skończyłeś to chodźmy.-rozkazał oschle Kazekage , władca cieni nic nie odpowiedział tylko podążył za wstającym z krzesła i zmierzającym w stronę wyjścia chłopakiem.
Zmierzali w kierunku nieznanym ninji z Konohy , prawie wcale nie znał Suny , wiele się tu pozmieniało od ostatniego razu gdy tu zagościł. Po kilkunastu minutach jego oczom ukazała się rezydencja No Sabaku , nie mając pojęcia że to dom mieszkalny powstrzymywał zdumienie. W milczeniu oboje przeszli przez bramkę wprowadzającą do "zamku".
******************
W mieszkaniu jak zwykle po kłótni jak i w jej trakcie panował harmider i nieład. Talerze latały z lewej strony na prawą , a biedny Kankuro robił uniki aby "przypadkiem" w niego nie trafiły.
-Ile razy mam powtarzać "nie dotykaj moich rzeczy"?!-wrzeszczała blondynka robiąc zamach z sosjerką w ręku.
-Przecież to tylko stanik , masz ich w ciul.- oznajmił wymalowany brunet , nie minęła sekunda a już pożałował swoich słów.
-Jesteś niezrównoważonym pajacem!-wykrzyczała i rzuciła w niego naczyniem od porcelanowej zastawy.
-Ał!-po kuchni rozległ się jęk , oczywiście oznaczało to skutek niezastąpionej celności zielonookiej.
Po kilku kolejnych sekundach awantura przeniosła się do korytarza , a raczej przechodziła przez niego w celu znalezienia się w salonie.
-Ale z ciebie kretyn , istny półgłówek!-irytowała się.
-Co ja takiego zrobiłem?-zapytał niewinnie.
-Wsadziłeś moją bieliznę do sedesu!
-Muszla była zimna , musiałem sobie coś podłożyć pod tyłek , a stanik był akurat pod ręką. Potem tak wyszło że niechcący znalazł się w środku kibla.-wyjaśnił co wprawiło siostrę w jeszcze większą furię.
******************
Shikamaru mijał właśnie próg domu No Sabaku , był ciekaw wystroju sądził że będzie on gustowny i drogi , ale jeszcze większe zainteresowanie w jego głowie objęła myśl o zielonookiej blondynce. "Ciekawe czy jest bardzo zła?Nie , Temari chyba długo nie chowa urazy , heh będzie dobrze."Pomyślał i wszedł razem z towarzyszem do mieszkania. To co zobaczył zaciekawiło go całkowicie , Temari siedziała na ledwo co przytomnym lalkarzu i dusiła go najprawdopodobniej najlżej jak potrafiła by zadać mu ból , ale nie taki jak swoim wrogom. Dziewczyna zauważywszy wpatrującą się z nią parę czarnych oczu które dobrze znała , pokornie zeszła z brata i zapytała zapominając o całym przed chwilą zachodzącym incydencie.
-Co tu robicie.- otrzepała kurz ze spodni.
-Przyszliśmy pracować.-odpowiedział Gaara przyzwyczajony do tego typu widoków , natomiast Nara nadal pozostawił oszołomiony.
-A on tu po co?-spytała z wyrzutem.
-Będzie opracowywał strategię wraz ze mną.
-W takim razie się zmywam.-ominęła jeszcze żywe ciało Kankuro spoczywające na dywanie przechodzącym przez cały korytarz i weszła do salonu.
-Więc możemy już zaczynać.-powiedział czerwonowłosy , po jego słowach usłyszał pukanie do drzwi i poszedł je otworzyć.
-Czcigodny Kazekage najmocniej przepraszam że niepokoję ,ale musi pan wracać z nami do biura.-wypowiedział zdanie na jednym wdechu ninja w czarnej chuście na głowie.
-Rozumiem , tylko pójdę po papier.
-Czekam przed bramom.-odparł , a drzwi zamknęły się i zniknął z oczu "królowi".
-Obowiązki wzywają?-stwierdził pytającym tonem ciemnooki.
-Tak.Przepraszam.-wypowiedział z goryczą.
-Dam sobie sam radę.-zapewnił go.
-Dobrze, będziesz kontynuował rozmyślanie strategi w salonie.Musisz wybaczyć mi za pracę w takich warunkach.-powiedział spoglądając na zabrudzone pomieszczenie.-Temari ci pomoże.-zerknął na siostrę siedzącą w fotelu.
-Ja?-zadrwiła.
-Tak. To twój obowiązek jako ambasadora.
-Eh, zrobię to tylko dlatego że "to mój obowiązek".
-W takim układzie ja zaraz wychodzę.-dodał i poszedł na drugie piętro po dokumenty.
-Temari przepraszam.-powiedział Nara wchodząc do pokoju.
-No to co bierzemy się za robotę.-zignorowała jego słowa.
-Temari nie olewaj mnie.- podszedł do niej bardzo stanowczy.
-Wyciągaj te papiery na stół.-rozkazała nie patrząc na niego.
-Temari...-chwyciła ją za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie!-wyrwała się , po czym nawiązali kontakt wzrokowy.Ona zła a on opanowany.
-Przepraszam.
-Za co przecież...-zaczęła przemądrzale , ale chłopak znowu ją złapał i przybliżył do siebie.
-Przepraszam.-powiedział z goryczą.
-Mówiłam żebyś mnie puścił!-podniosła głos i zaczęła się szarpać.
-Nie puszczę cię!-krzyknął do niej ,a dziewczyna przestała się miotać.-...Już nigdy. ...Przepraszam.
-...Dobrze.-odpowiedziała z łaskawością , tak jakby została do tego zmuszona.
-Nie, chcę usłyszeć że na prawdę mi przebaczasz.
-Jest okej.- oznajmiła już szczerzej , lecz nie przekonująco.
-Przepraszam.-przytulił ją mocno do siebie.
-D-dobra , nic się nie stało.-uspakajała go zszokowana.
-Przepraszam że powiedziałem coś takiego.-mówił. -Nie powinienem.
-Ok.
-Nie "ok" ... wiem ile przeszłaś w dzieciństwie i zanim zapanował pokój pomiędzy naszymi wioskami.
-Poniekąd miałeś rację , jeśli nie przestane żyć przeszłością to zawsze będę stała w miejscu.-ujęła smutnym głosem.
-W takim razie ja pomogę ci pójść do przodu nie patrząc w tył.-uśmiechnął się do niej , a po chwili blondynka zrobiła to samo.
Lalkarz wstawała właśnie z podłogi krokiem pijaka , zachwiał się po czym oparł o ścianę w korytarzu. Zamazany obraz powoli stawał się ostrzejszy , kiedy już oprzytomniał zobaczył scenkę w salonie.
-Oooo jak słodko...-oznajmił opierając się o przejście do pomieszczenia w którym przebywali zakochani.
(^o^ ~zakochańceeee~ dop.aut.) Para odskoczyła od siebie momentalnie ,a Temari wydawała się być zdenerwowana na brata.
-Idź puki jestem spokojna.-powiedziała.
-Tak , tak wy moje goł...-nie dane mu było skończyć gdyż napotkał złowrogie spojrzenie siostry , przez jego głowę przeleciały wszystkie wspomnienia kiedy dostawał od niej po łebie. Jej wzrok dawał mu do zrozumienia że jeśli nie cofnie danych słów to przeżyje wszystko jeszcze raz , ale w jednym dniu. Kankuro bojąc się o swoje zdrowie zaczął coś bełkotać.-...goł , goł ....o jasny gołąb zapomniałem że mam ten ..no...budyń w pokoju , pewnie już jest zimny to ja lecę sprawdzić pa!-ze świadomością że jego istnienie uratowała ta głupia wymówka wyszedł z pokoju w mgnieniu oka.
-O co mu chodziło z tym gołębiem?-zapytał zdezorientowany Shikamaru.
-Nie wiem , on jest dziwny.-odpowiedział i machnęła gestykulując ręką.
********************
Lalkarz zadowolonym krokiem przygłupa zmierzał do swojego pokoju , nagle zauważył opierającego się o ścianę Gaare.
-Hej bracisz...-wykrzyczał , ale momentalnie został uciszony. -Co robisz?-wyszeptał i skradł się do niego. Nie dostał odpowiedzi na pytanie , ale domyślił się że przysłuchuje się sytuacji na dole.
-Niezła z nich parka co?-zapytał podchwytliwie brunet.
-Widziałem go.-odparł zadowolony.
-Co?
-Uśmiech.
-Jaki uśmiech?-pytał Kankuro.
-Teamri.-odrzekł opanowany , gdyby to była ich siostra na bank miałby już potłuczony tyłek od upadku.
-Temari się uśmiecha!?-powiedział głośno zdziwiony i wytrzeszczył oczy.
-Ciii.-uciszał go czerwonowłosy i nadal przysłuchiwał się rozmowie odbywającej się w salonie. -Już dawno go nie widziałem...
-No odkąd nie przywaliła mi tak że straciłem przytomność na trzy dni to nie mieliśmy z nim styczności.-przypominał brązowooki.
-Nie taki uśmiech , tamten który chciała podarować Narze był szczery i wyrażał wszystkie emocje które się w niej wtedy znajdowały. ...Nigdy się tak nie uśmiechała wydawała się być naprawdę radosna ...wybacz mi siostrzyczko że będę musiał to zniszczyć.-ostatnie słowa wypowiedział bardzo cicho tak aby brat stojący obok go nie usłyszał po czym przestał słuchać jego jak i pary w salonie.
~~~~~~~~~~~~~~
Cóż notka mogła być w czwartek , ale niestety nie wyrobiłam się. Co do ostatniego rozdziału to było wiele komentarzy typu "To było... skomplikowane..." lub"...Ale zrobiłaś z tego odcinka istny szpital na kółkach. No, albo ostatecznie doktora House'a xD"
Hahaha dzięki wam ;) Bo właśnie o to mi chodziło ^-^ Nie chciałam odwalić fuszerki więc trochę poszperałam i poczytałam o chorobach serca. Mam nadzieję że i ten rozdział wam się podobał.
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarze :*
Kiedy czerwonowłosy dotarł do celu swojej przechadzki przed budynkiem zobaczył wchodzącą do niego siostrę. Zaintrygowany tą sytuacją podążył za nią , kiedy znalazł się przy recepcji zniknęła mu z oczu , zaczął się rozglądać.
-W czym mogę pomóc?-zapytała kobieta siedząca za biurkiem nie patrząc na osobę do której się zwraca.
-Tak...gdzie leży Nara Shikamaru?-spytał cicho i spokojnie jak zawsze.
-Nie możemy udzielać informacji o tym pacjencie proszę nam wyba...-podniosła głowę do góry i momentalnie zerwała się z krzesła.-Witaj drogi Kazekage!-krzyknęła po czym ukłoniła się.
-Proszę nie rób takiej afer , mogę dostać odpowiedź na moje pytanie?-zapytał stanowczo.
-Tak jest!-odwróciła się sięgając tym samym po kartę badać ninji z Konohy.-Leży w sali jedenastej. Jego lekarzem jest Isei Sato! Jeśli najdroższy Kazekage chce się z nim widzieć to jego gabinet znajduję się na lewo od...
-Wiem.-odparł i odszedł , a kobieta przez chwilę spoglądała na niego zagapiona "Biedne dziecko , musiał tak wiele przeżyć , wizyta w tym miejscu pewnie nie jest dla niego przyjemnością."-przemknęło jej przez myśl.
Gaara szedł długim i białym korytarzem , każdy krok przywoływał bolesne wspomnienia , tu właśnie jego matka umarła , zostawiła go samego...z demonem. Doskonale pamięta jak ojciec przyprowadzał go tutaj dość często aby sprawdzić czy nic nie wymyka się z pod kontroli , musiał się upewnić że bestia zawarta w jego dziecku nie ucieknie. Nigdy nie obchodził go stan syna , przejmował się jedynie demonem w nim zawartym. Te retrospekcje zamknął w swojej głowie na długo za drzwiami "Wstęp wzbroniony!" , a teraz same bez jego pomocy i kontroli powracają. Jedyną myślą jaką teraz go uspokaja jest fakt iż zdobył przyjaciela -Naruto Uzumaki i osobę która jako pierwsza nie bała się otoczyć go swoją miłością-Matsuri.
Nagle jego oczom ukazał się gabinet Isei Sato , przed nim stał właściciel i Temari. Obydwoje zawile o czymś rozmawiali , wyglądało na to że dziewczyna chce się czegoś dowiedzieć ,a medyk utrzymuje to w sekrecie. "Więc jednak Kankuro się nie mylił , na prawdę do niego przychodzisz." No Sabaku odwrócił się i powędrował w kierunku sali jedenastej , próbując ukryć wytrącenie z równowagi zapukał do drzwi. Po kilku sekundach otrzymał nakaz wejścia (co prawda to Kazekage i mógłby od razu wparować , ale kulturka musi być ;) dop.aut.) , wypełnił go i zobaczył stojącego przed nim Nare. Brunet ubrany był w spodnie od stroju ninja i biały T-shirt , było widać bandaże na jego lewym ramieniu , palcach , prawej ręce i kostce , oczywiście miał ich dużo więcej ale zakrywało je ubranie.
-Kazekage , witam .-ukłonił się choć tak naprawdę nienawidził zachowywać się przy nim jakby był gorszy. W dodatku ta jego pusta mina , cały czas ta sama. -Co cię tu sprowadza.- zapytał podnosząc głowę.
-Jestem tu ponieważ twoja przełożona kazała ci opracować strategię wojenną dla Suny.-powiedział wyraźnie.
-To dlatego wysyłała mi te wszystkie papiery , chciała żeby nie wyszedł z formy.-pomyślał na głos.- Dobrze , powiedź tylko gdzie i kiedy mam się stawić a postaram się wymyślić jak najlepszą taktykę obronną dla waszej wioski.
-Tym razem potrzebna nam również strategia ataku , nasz przeciwnik nie jest łatwy.
-Rozumiem , więc najlepiej będzie zacząć od zaraz.
-Tak. Jeśli twój stan ci na to pozwala przjdź proszę do mojego gabinetu za godzinę.
-Oczywiście.-przytaknął ciemnooki , Kazekage odwrócił się i podszedł do drzwi."Nie zbliżaj się do Temari."-Jeszcze jedno...-w tym momencie do pokoju wparowała zielonooka z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Hejka Shikama...-wykrzyczała i nagle zamilkła widząc zdumioną minę brata.-Gaara?-zapytała tak samo zdziwiona jak on. -Co ty tutaj robisz?-kontynuantu z wyrzutem i lekkim zawiedzeniem w oczach.
-Um..ja..-miotał się , ale zaraz przybrał maskę obojętności.-Jestem tu w sprawach służbowych.-odpowiedział gorzko.-A ty?
-Nie twoja sprawa.-odpowiedziała i wyminęła go po czym niebieskooki opuścił pokój.
-Nie powinnaś się tak do niego odnosić.-wyszeptał stanowczo władca cieni.
-Ja?!-zszokowała się i krzyknęła mu w twarz.
-Bądź co bądź jest twoim bratem.-tłumaczył stojąc na przeciwko niej i patrząc głęboko w oczy.
-Jesteś taki sam jak wszyscy.-ujęła i odwróciła się zawiedziona.
-Czyli kto?-uspokoił się.
-Ludzie , którzy myślą że wiedzą o mnie wszystko!-wrzasnęła.
-Przestań już.-jego ton wyrażał znudzenie.
-Jak to "przestań"?!-odwróciła się do niego.
-Skończ się nad sobą użalać! Inaczej nigdy nikomu nie zaufasz!-zdenerwował się.
-...Tylko tobie do tej pory zaufałam.-wypowiedziała te słowa ze smutkiem.
-...Temari.-widać było że jest mu głupio.
-Teraz nie wiem czy tego nie żałować!-uniosła się i wybiegła z sali , trzaskając przy tym drzwiami.
-...Jestem idiotą.-wypowiedział Shikamaru spuszczając głowę w dół.
*****************
Wzburzona blondynka szybkim krokiem wyszła właśnie ze szpitala , podążała aleją kwitnących wiśni po czym przeszła przez bramę budynku. "Jestem głupia , dlaczego się z nim pokłóciłam?" Obwiniała się idąc zatłoczoną ulicą. "Ale czemu Gaara przyszedł do Shikamaru , może to rzeczywiście sprawa służbowa ,tylko skąd wiedział ze tam będę. To pewnie przypadek , ale zachowywał się tak jakby o wszystkim wiedział tylko skąd...Kankuro! O ta wredna łajza! Niech ja go dorwę!" Zdenerwowana przyśpieszyła kroku , kilka minut później była już w rezydencji , wparowała do niej wytwarzając wokół siebie morderczą aurę. Z przedpokoju słychać było gwizdanie i przytupywanie do rytmu muzyki. Niespodziewanie wyłonił się zza niego lalkarz podśpiewujący "Zjem sobie dzisiaj boczek , boczunio , boczęcję. Pyszny będziesz mój boczynku kiedy to będę cię jadł." w tempie piosenki Carla Bruni- Quelqu'un m'a dit . Gdy zobaczył swoją siostrę stojącą naprzeciwko niego w stanie furii przełknął głośno ślinę.
-Kankuro.- przechyliła głowę w obie strony , było przy tym słychać zgrzytanie kości.
-Te-Te-Temi.-wyszczerzył się głupkowato.
-Chono tu braciszku.-zmierzała w jego stronę powolnym krokiem.
-N-Nie podchodź do mnie.-odsuwał się.
-Jak mówię chodź, to znaczy CHODŹ!-wykrzyczała ostatnie słowo i rzuciła się na niego.
Podduszała go wrzeszcząc.
-To ty powiedziałeś Garze że chodzę do szpitala !Prawda!?-zaciskała ręce na jego szyi.
-A-A-Ale...-wydusił.
-Tak czy nie?!
-T-ta-ni-nie.
-Ahhhh!!!!Kankuro!-jej nerwy powoli sięgały granic , była niczym tykająca bomba.
-N-N-o B-B-O ...A-ale -w-wy si-się prz-prz-przeciesz l-lub-icie.
-NIE TWÓJ INTERES WSTRĘTNA GADZINO! -szarpnęła nim i walnęła o ścianę.
-Ał.-powiedział masując się po obolałej czaszce.
-Cholera , kur*a , KANKURO!?-odwróciła się do niego rozwścieczona.
-Herbata , ciasteczka , Temari?-pokazał swoje białe uzębienie.
-Aaaa!!!! Spierdalaj do dziury i nie zawracaj mi dupy!- krzyknęła i poszła do swojego pokoju.
******************
Brunet wychodził właśnie z gabinetu Isei , był u niego otrzymać zgodę na opuszczenie szpitala podczas przygotowywania strategi. Niestety mógł być poza budynkiem tylko jeden dzień bo na więcej nie pozwalało mu leczenie , ale dobre i to. Mijając szeroki , a jednocześnie zatłoczony korytarz wybył wreszcie na świeże powietrze , zaciągną się nim po czym pomyślał "Temari.". Jej imię chodziło za nim jak cień , zawsze i wszędzie , gdziekolwiek był tylko o niej potrafił myśleć. Postanowił pójść ją przeprosić za swoje naganne zachowanie , zaraz po negocjacjach i współpracy z Kazekage. Po krótkim czasie dotarł do drzwi budynku zarządcy Wioski Piasku , ubrany w roboczy strój ninji sprawiał wrażenie gotowego do misji. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wygodna wydawała się wyprawa w nieznane , z której mógł nie wrócić w porównaniu z papierkową robotą. Po pokonaniu pięćdziesięciu schodów i kilku korytarzy podszedł do mosiężnych drzwi i zapukał w nie. Kiedy otrzymał nakaz wejścia momentalnie go wypełnił.
-Jestem gotowy do pracy.-powiedział na wstępie wyprostowany brunet.
-Rozumiem , w takim razie zaczynamy.-odparł siedzący za biurkiem Gaara.-Tutaj masz dokumenty związane z wrogiem , nie ma ich za wiele co sprawia nam ogromny kłopot. Natomiast jest tu sporo wyników badań medycznych.
-Tak jest.
-Usiądź proszę.-wskazał na sofę i mały stolik obok ściany.-Musisz najpierw wszystko przestudiować , gdy już skończysz będziemy musieli przenieść pracę do innego budynku.
Ciemnooki bez słowa zajął miejsce na wskazanym przez czerwonowłosego meblu i wziął się za lekturę.
Godziny mijały bardzo powoli , a każdy jeden świstek papieru wydawał się być dłuższy i oblegany przez czarne litery. W końcu odłożył ostatnią kartkę i odetchnął z ulgą , przestudiował wszystkie karty badań , prawie nic z nich nie rozumiejąc, ale dobrze że jego inteligencja pomagała mu w rozwikłaniu niektórych słów i chorób.
-Skoro już skończyłeś to chodźmy.-rozkazał oschle Kazekage , władca cieni nic nie odpowiedział tylko podążył za wstającym z krzesła i zmierzającym w stronę wyjścia chłopakiem.
Zmierzali w kierunku nieznanym ninji z Konohy , prawie wcale nie znał Suny , wiele się tu pozmieniało od ostatniego razu gdy tu zagościł. Po kilkunastu minutach jego oczom ukazała się rezydencja No Sabaku , nie mając pojęcia że to dom mieszkalny powstrzymywał zdumienie. W milczeniu oboje przeszli przez bramkę wprowadzającą do "zamku".
******************
W mieszkaniu jak zwykle po kłótni jak i w jej trakcie panował harmider i nieład. Talerze latały z lewej strony na prawą , a biedny Kankuro robił uniki aby "przypadkiem" w niego nie trafiły.
-Ile razy mam powtarzać "nie dotykaj moich rzeczy"?!-wrzeszczała blondynka robiąc zamach z sosjerką w ręku.
-Przecież to tylko stanik , masz ich w ciul.- oznajmił wymalowany brunet , nie minęła sekunda a już pożałował swoich słów.
-Jesteś niezrównoważonym pajacem!-wykrzyczała i rzuciła w niego naczyniem od porcelanowej zastawy.
-Ał!-po kuchni rozległ się jęk , oczywiście oznaczało to skutek niezastąpionej celności zielonookiej.
Po kilku kolejnych sekundach awantura przeniosła się do korytarza , a raczej przechodziła przez niego w celu znalezienia się w salonie.
-Ale z ciebie kretyn , istny półgłówek!-irytowała się.
-Co ja takiego zrobiłem?-zapytał niewinnie.
-Wsadziłeś moją bieliznę do sedesu!
-Muszla była zimna , musiałem sobie coś podłożyć pod tyłek , a stanik był akurat pod ręką. Potem tak wyszło że niechcący znalazł się w środku kibla.-wyjaśnił co wprawiło siostrę w jeszcze większą furię.
******************
Shikamaru mijał właśnie próg domu No Sabaku , był ciekaw wystroju sądził że będzie on gustowny i drogi , ale jeszcze większe zainteresowanie w jego głowie objęła myśl o zielonookiej blondynce. "Ciekawe czy jest bardzo zła?Nie , Temari chyba długo nie chowa urazy , heh będzie dobrze."Pomyślał i wszedł razem z towarzyszem do mieszkania. To co zobaczył zaciekawiło go całkowicie , Temari siedziała na ledwo co przytomnym lalkarzu i dusiła go najprawdopodobniej najlżej jak potrafiła by zadać mu ból , ale nie taki jak swoim wrogom. Dziewczyna zauważywszy wpatrującą się z nią parę czarnych oczu które dobrze znała , pokornie zeszła z brata i zapytała zapominając o całym przed chwilą zachodzącym incydencie.
-Co tu robicie.- otrzepała kurz ze spodni.
-Przyszliśmy pracować.-odpowiedział Gaara przyzwyczajony do tego typu widoków , natomiast Nara nadal pozostawił oszołomiony.
-A on tu po co?-spytała z wyrzutem.
-Będzie opracowywał strategię wraz ze mną.
-W takim razie się zmywam.-ominęła jeszcze żywe ciało Kankuro spoczywające na dywanie przechodzącym przez cały korytarz i weszła do salonu.
-Więc możemy już zaczynać.-powiedział czerwonowłosy , po jego słowach usłyszał pukanie do drzwi i poszedł je otworzyć.
-Czcigodny Kazekage najmocniej przepraszam że niepokoję ,ale musi pan wracać z nami do biura.-wypowiedział zdanie na jednym wdechu ninja w czarnej chuście na głowie.
-Rozumiem , tylko pójdę po papier.
-Czekam przed bramom.-odparł , a drzwi zamknęły się i zniknął z oczu "królowi".
-Obowiązki wzywają?-stwierdził pytającym tonem ciemnooki.
-Tak.Przepraszam.-wypowiedział z goryczą.
-Dam sobie sam radę.-zapewnił go.
-Dobrze, będziesz kontynuował rozmyślanie strategi w salonie.Musisz wybaczyć mi za pracę w takich warunkach.-powiedział spoglądając na zabrudzone pomieszczenie.-Temari ci pomoże.-zerknął na siostrę siedzącą w fotelu.
-Ja?-zadrwiła.
-Tak. To twój obowiązek jako ambasadora.
-Eh, zrobię to tylko dlatego że "to mój obowiązek".
-W takim układzie ja zaraz wychodzę.-dodał i poszedł na drugie piętro po dokumenty.
-Temari przepraszam.-powiedział Nara wchodząc do pokoju.
-No to co bierzemy się za robotę.-zignorowała jego słowa.
-Temari nie olewaj mnie.- podszedł do niej bardzo stanowczy.
-Wyciągaj te papiery na stół.-rozkazała nie patrząc na niego.
-Temari...-chwyciła ją za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie!-wyrwała się , po czym nawiązali kontakt wzrokowy.Ona zła a on opanowany.
-Przepraszam.
-Za co przecież...-zaczęła przemądrzale , ale chłopak znowu ją złapał i przybliżył do siebie.
-Przepraszam.-powiedział z goryczą.
-Mówiłam żebyś mnie puścił!-podniosła głos i zaczęła się szarpać.
-Nie puszczę cię!-krzyknął do niej ,a dziewczyna przestała się miotać.-...Już nigdy. ...Przepraszam.
-...Dobrze.-odpowiedziała z łaskawością , tak jakby została do tego zmuszona.
-Nie, chcę usłyszeć że na prawdę mi przebaczasz.
-Jest okej.- oznajmiła już szczerzej , lecz nie przekonująco.
-Przepraszam.-przytulił ją mocno do siebie.
-D-dobra , nic się nie stało.-uspakajała go zszokowana.
-Przepraszam że powiedziałem coś takiego.-mówił. -Nie powinienem.
-Ok.
-Nie "ok" ... wiem ile przeszłaś w dzieciństwie i zanim zapanował pokój pomiędzy naszymi wioskami.
-Poniekąd miałeś rację , jeśli nie przestane żyć przeszłością to zawsze będę stała w miejscu.-ujęła smutnym głosem.
-W takim razie ja pomogę ci pójść do przodu nie patrząc w tył.-uśmiechnął się do niej , a po chwili blondynka zrobiła to samo.
Lalkarz wstawała właśnie z podłogi krokiem pijaka , zachwiał się po czym oparł o ścianę w korytarzu. Zamazany obraz powoli stawał się ostrzejszy , kiedy już oprzytomniał zobaczył scenkę w salonie.
-Oooo jak słodko...-oznajmił opierając się o przejście do pomieszczenia w którym przebywali zakochani.
(^o^ ~zakochańceeee~ dop.aut.) Para odskoczyła od siebie momentalnie ,a Temari wydawała się być zdenerwowana na brata.
-Idź puki jestem spokojna.-powiedziała.
-Tak , tak wy moje goł...-nie dane mu było skończyć gdyż napotkał złowrogie spojrzenie siostry , przez jego głowę przeleciały wszystkie wspomnienia kiedy dostawał od niej po łebie. Jej wzrok dawał mu do zrozumienia że jeśli nie cofnie danych słów to przeżyje wszystko jeszcze raz , ale w jednym dniu. Kankuro bojąc się o swoje zdrowie zaczął coś bełkotać.-...goł , goł ....o jasny gołąb zapomniałem że mam ten ..no...budyń w pokoju , pewnie już jest zimny to ja lecę sprawdzić pa!-ze świadomością że jego istnienie uratowała ta głupia wymówka wyszedł z pokoju w mgnieniu oka.
-O co mu chodziło z tym gołębiem?-zapytał zdezorientowany Shikamaru.
-Nie wiem , on jest dziwny.-odpowiedział i machnęła gestykulując ręką.
********************
Lalkarz zadowolonym krokiem przygłupa zmierzał do swojego pokoju , nagle zauważył opierającego się o ścianę Gaare.
-Hej bracisz...-wykrzyczał , ale momentalnie został uciszony. -Co robisz?-wyszeptał i skradł się do niego. Nie dostał odpowiedzi na pytanie , ale domyślił się że przysłuchuje się sytuacji na dole.
-Niezła z nich parka co?-zapytał podchwytliwie brunet.
-Widziałem go.-odparł zadowolony.
-Co?
-Uśmiech.
-Jaki uśmiech?-pytał Kankuro.
-Teamri.-odrzekł opanowany , gdyby to była ich siostra na bank miałby już potłuczony tyłek od upadku.
-Temari się uśmiecha!?-powiedział głośno zdziwiony i wytrzeszczył oczy.
-Ciii.-uciszał go czerwonowłosy i nadal przysłuchiwał się rozmowie odbywającej się w salonie. -Już dawno go nie widziałem...
-No odkąd nie przywaliła mi tak że straciłem przytomność na trzy dni to nie mieliśmy z nim styczności.-przypominał brązowooki.
-Nie taki uśmiech , tamten który chciała podarować Narze był szczery i wyrażał wszystkie emocje które się w niej wtedy znajdowały. ...Nigdy się tak nie uśmiechała wydawała się być naprawdę radosna ...wybacz mi siostrzyczko że będę musiał to zniszczyć.-ostatnie słowa wypowiedział bardzo cicho tak aby brat stojący obok go nie usłyszał po czym przestał słuchać jego jak i pary w salonie.
~~~~~~~~~~~~~~
Cóż notka mogła być w czwartek , ale niestety nie wyrobiłam się. Co do ostatniego rozdziału to było wiele komentarzy typu "To było... skomplikowane..." lub"...Ale zrobiłaś z tego odcinka istny szpital na kółkach. No, albo ostatecznie doktora House'a xD"
Hahaha dzięki wam ;) Bo właśnie o to mi chodziło ^-^ Nie chciałam odwalić fuszerki więc trochę poszperałam i poczytałam o chorobach serca. Mam nadzieję że i ten rozdział wam się podobał.
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarze :*