niedziela, 28 kwietnia 2013

47.Obowiązki.

RozdziałXLVII
Rozdział dedykuję Gapps wife , która  odeszła  T^T "Czemu?" - cały czas zadaję sobie to pytanie.
Mimo wszystko życzę ci powodzenia i nadal w głębi mojego serca żyje nadzieją że wrócisz.

Jestem przepełniona tak jakby żałobą z powyżej wymienionego powodu , ale notkę zaplanowałam już wcześniej więc będzie ona pełna ShikaTema...eh , jak prawie każda na tym blogu. (Chyba o to chodzi no nie? Skoro to ich opowiadanie .)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejnego dnia , zaraz po wspaniałym odkryciu Sakury i zastosowania nowego przebiegu leczenia Nary , Kazekage wybrał się na "spacer". Nie owijając w bawełnę , mężczyzna zmierzał  do szpitala odwiedzić przybysza z Konohy. Nie był do niego pozytywnie nastawiony ,jak przypuszczacie z powodów że "kręcił się wokół Temari" , tak przynajmniej myślał niebieskooki. (Jak określić kolor jego tęczówek? "morskooki" , "jeziorooki" ? W takim wypadku postawiłam na niebieskie. dop. aut.) Po prostu go nie lubił , uważał że jest leniwy , przemądrzały , słaby , tchórzliwy i tak dalej. Osądzał go wcale go bliżej nie poznając , innymi słowy cały Gaara. Troszczy się o swoich bliskich nie zważając na przeszkody , a czasem i dobro tej osoby. Możecie myśleć że uważa swoje zdanie za najważniejsze i najbardziej rozsądne ..., macie rację , ale robi to dla "nich"...ludzi najważniejszych w jego życiu , tych bez których nie mógłby istnieć. Od czasu do czasu podejmuję pochopne decyzję chociaż stara się je przemyśleć , jeśli coś pójdzie w złym kierunku jest to tylko jego zasługą...i nie pozwoli aby wina spadła na kogokolwiek innego.

Kiedy czerwonowłosy dotarł do celu swojej przechadzki przed budynkiem zobaczył wchodzącą do niego siostrę. Zaintrygowany tą sytuacją podążył za nią , kiedy znalazł się przy recepcji zniknęła mu z oczu , zaczął się rozglądać.
-W czym mogę pomóc?-zapytała kobieta siedząca za biurkiem nie patrząc na osobę do której się zwraca.
-Tak...gdzie leży Nara Shikamaru?-spytał cicho i spokojnie jak zawsze.
-Nie możemy udzielać informacji o tym pacjencie proszę nam wyba...-podniosła głowę do góry i momentalnie zerwała się z krzesła.-Witaj drogi Kazekage!-krzyknęła po czym ukłoniła się.
-Proszę nie rób takiej afer , mogę dostać odpowiedź na moje pytanie?-zapytał stanowczo.
-Tak jest!-odwróciła się sięgając tym samym po kartę badać ninji z Konohy.-Leży w sali jedenastej. Jego lekarzem jest Isei Sato! Jeśli najdroższy Kazekage chce się z nim widzieć to jego gabinet znajduję się na lewo od...
-Wiem.-odparł i odszedł , a kobieta przez chwilę spoglądała na niego zagapiona "Biedne dziecko , musiał tak wiele przeżyć , wizyta w tym miejscu pewnie nie jest dla niego przyjemnością."-przemknęło jej przez myśl.
Gaara szedł długim i białym korytarzem , każdy krok przywoływał bolesne wspomnienia , tu właśnie jego matka umarła , zostawiła go samego...z demonem. Doskonale pamięta jak ojciec przyprowadzał go tutaj dość często aby sprawdzić czy nic nie wymyka się  z pod kontroli , musiał się upewnić że bestia zawarta w jego dziecku nie ucieknie. Nigdy nie obchodził go stan syna , przejmował się jedynie demonem w nim zawartym. Te retrospekcje zamknął w swojej głowie na długo za drzwiami "Wstęp wzbroniony!" , a teraz same bez jego pomocy i kontroli powracają. Jedyną myślą jaką teraz go uspokaja jest fakt iż zdobył przyjaciela -Naruto Uzumaki i osobę która jako pierwsza nie bała się otoczyć go swoją miłością-Matsuri.
Nagle jego oczom ukazał się gabinet Isei Sato , przed nim stał właściciel i Temari. Obydwoje zawile o czymś rozmawiali , wyglądało na to że dziewczyna chce się czegoś dowiedzieć ,a medyk utrzymuje to w sekrecie. "Więc jednak Kankuro się nie mylił , na prawdę do niego przychodzisz." No Sabaku odwrócił się i powędrował w kierunku sali jedenastej , próbując ukryć wytrącenie z równowagi zapukał do drzwi. Po kilku sekundach otrzymał nakaz wejścia (co prawda to Kazekage i mógłby od razu wparować , ale kulturka musi być ;) dop.aut.) , wypełnił go i  zobaczył stojącego przed nim Nare. Brunet ubrany był w spodnie od stroju ninja i biały T-shirt  , było widać bandaże na jego lewym ramieniu , palcach , prawej ręce i  kostce , oczywiście miał ich dużo więcej ale zakrywało je ubranie.
-Kazekage , witam .-ukłonił się choć tak naprawdę nienawidził zachowywać się przy nim jakby był gorszy. W dodatku ta jego pusta mina , cały czas ta sama. -Co cię tu sprowadza.- zapytał podnosząc głowę.
 
-Jestem tu ponieważ twoja przełożona kazała ci opracować strategię wojenną dla Suny.-powiedział wyraźnie.
-To dlatego wysyłała mi te wszystkie papiery , chciała żeby nie wyszedł z formy.-pomyślał na głos.- Dobrze , powiedź tylko gdzie i kiedy mam się stawić a postaram się wymyślić jak najlepszą taktykę obronną dla waszej wioski.
-Tym razem potrzebna nam również strategia ataku , nasz przeciwnik nie jest łatwy.
-Rozumiem , więc najlepiej będzie zacząć od zaraz.
-Tak. Jeśli twój stan ci na to pozwala przjdź proszę do mojego gabinetu za godzinę.
-Oczywiście.-przytaknął ciemnooki , Kazekage odwrócił się i podszedł do drzwi."Nie zbliżaj się do Temari."-Jeszcze jedno...-w tym momencie do pokoju wparowała zielonooka z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Hejka Shikama...-wykrzyczała i nagle zamilkła widząc zdumioną minę brata.-Gaara?-zapytała tak samo zdziwiona jak on. -Co ty tutaj robisz?-kontynuantu z wyrzutem i lekkim zawiedzeniem w oczach.
-Um..ja..-miotał się , ale zaraz przybrał maskę obojętności.-Jestem tu w sprawach służbowych.-odpowiedział gorzko.-A ty?
-Nie twoja sprawa.-odpowiedziała i wyminęła go po czym niebieskooki opuścił pokój.
-Nie powinnaś się tak do niego odnosić.-wyszeptał stanowczo władca cieni.
-Ja?!-zszokowała się i krzyknęła mu w twarz.
-Bądź co bądź jest twoim bratem.-tłumaczył stojąc na przeciwko niej i patrząc głęboko w oczy.
-Jesteś taki sam jak wszyscy.-ujęła i odwróciła się zawiedziona.
-Czyli kto?-uspokoił się.
-Ludzie , którzy myślą że wiedzą o mnie wszystko!-wrzasnęła.
-Przestań już.-jego ton wyrażał znudzenie.
-Jak to "przestań"?!-odwróciła się do niego.
-Skończ się nad sobą użalać! Inaczej nigdy nikomu nie zaufasz!-zdenerwował się.
-...Tylko tobie do tej pory zaufałam.-wypowiedziała te słowa ze smutkiem.
-...Temari.-widać było że jest mu głupio.
-Teraz nie wiem czy tego nie żałować!-uniosła się i wybiegła z sali , trzaskając przy tym drzwiami.
-...Jestem idiotą.-wypowiedział Shikamaru spuszczając głowę w dół.

*****************
Wzburzona blondynka szybkim krokiem wyszła właśnie ze szpitala , podążała aleją kwitnących wiśni po czym przeszła przez bramę budynku. "Jestem głupia , dlaczego się z nim pokłóciłam?" Obwiniała się idąc zatłoczoną ulicą. "Ale czemu Gaara przyszedł do Shikamaru , może to rzeczywiście sprawa służbowa ,tylko skąd wiedział ze tam będę. To pewnie przypadek , ale zachowywał się tak jakby o wszystkim wiedział tylko skąd...Kankuro! O ta wredna łajza! Niech ja go dorwę!" Zdenerwowana przyśpieszyła kroku , kilka minut później była już w rezydencji , wparowała do niej wytwarzając wokół siebie morderczą aurę. Z przedpokoju słychać było gwizdanie i przytupywanie do rytmu muzyki. Niespodziewanie wyłonił się zza niego lalkarz podśpiewujący "Zjem sobie dzisiaj boczek , boczunio , boczęcję. Pyszny będziesz mój boczynku kiedy to będę cię jadł." w tempie piosenki Carla Bruni- Quelqu'un m'a dit . Gdy zobaczył swoją siostrę stojącą naprzeciwko niego w stanie furii przełknął głośno ślinę.
-Kankuro.- przechyliła głowę w obie strony , było przy tym słychać zgrzytanie kości.
-Te-Te-Temi.-wyszczerzył się głupkowato.
-Chono tu braciszku.-zmierzała w jego stronę powolnym krokiem.
-N-Nie podchodź do mnie.-odsuwał się.
-Jak mówię chodź, to znaczy CHODŹ!-wykrzyczała ostatnie słowo i rzuciła się na niego.
Podduszała go wrzeszcząc.
-To ty powiedziałeś Garze że chodzę do szpitala !Prawda!?-zaciskała ręce na jego szyi.
-A-A-Ale...-wydusił.
-Tak czy nie?!
-T-ta-ni-nie.
-Ahhhh!!!!Kankuro!-jej nerwy powoli sięgały granic , była niczym tykająca bomba.
-N-N-o B-B-O ...A-ale -w-wy si-się prz-prz-przeciesz l-lub-icie.
-NIE TWÓJ INTERES WSTRĘTNA GADZINO! -szarpnęła nim i walnęła o ścianę.
-Ał.-powiedział masując się po obolałej czaszce.
-Cholera , kur*a , KANKURO!?-odwróciła się do niego rozwścieczona.
-Herbata , ciasteczka , Temari?-pokazał swoje białe uzębienie.
-Aaaa!!!! Spierdalaj do dziury i nie zawracaj mi dupy!- krzyknęła i poszła do swojego pokoju.

******************
Brunet wychodził właśnie z gabinetu Isei , był u niego otrzymać zgodę na opuszczenie szpitala podczas przygotowywania strategi. Niestety mógł być poza budynkiem tylko jeden dzień bo na więcej nie pozwalało mu leczenie , ale dobre i to. Mijając szeroki , a jednocześnie zatłoczony korytarz wybył wreszcie na świeże powietrze , zaciągną się nim po czym pomyślał "Temari.". Jej imię chodziło za nim jak cień , zawsze i wszędzie , gdziekolwiek był tylko o niej potrafił myśleć. Postanowił pójść ją przeprosić za swoje naganne zachowanie , zaraz po negocjacjach i współpracy z Kazekage. Po krótkim czasie dotarł do drzwi budynku zarządcy Wioski Piasku , ubrany w roboczy strój ninji sprawiał wrażenie gotowego do misji. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wygodna wydawała się wyprawa w nieznane , z której mógł nie wrócić w porównaniu z papierkową robotą. Po pokonaniu pięćdziesięciu schodów i kilku korytarzy podszedł do mosiężnych drzwi i zapukał w nie. Kiedy otrzymał nakaz wejścia momentalnie go wypełnił.
-Jestem gotowy do pracy.-powiedział na wstępie wyprostowany brunet.
-Rozumiem , w takim razie zaczynamy.-odparł siedzący za biurkiem Gaara.-Tutaj masz dokumenty związane z wrogiem , nie ma ich za wiele co sprawia nam ogromny kłopot. Natomiast jest tu sporo wyników badań medycznych.
-Tak jest.
-Usiądź proszę.-wskazał na sofę i mały stolik obok ściany.-Musisz najpierw wszystko przestudiować , gdy już skończysz będziemy musieli przenieść pracę do innego budynku.
Ciemnooki bez słowa zajął miejsce na wskazanym przez czerwonowłosego meblu i wziął się za lekturę.

Godziny mijały bardzo powoli , a każdy jeden świstek papieru wydawał się być dłuższy i oblegany przez czarne litery. W końcu odłożył ostatnią kartkę i odetchnął z ulgą , przestudiował wszystkie karty badań , prawie nic z nich nie rozumiejąc, ale dobrze że jego inteligencja pomagała mu w rozwikłaniu niektórych słów i chorób.
-Skoro już skończyłeś to chodźmy.-rozkazał oschle Kazekage , władca cieni nic nie odpowiedział tylko podążył za wstającym z krzesła i zmierzającym w stronę wyjścia chłopakiem.
Zmierzali w kierunku nieznanym ninji z Konohy , prawie wcale nie znał Suny , wiele się tu pozmieniało od ostatniego razu gdy tu zagościł. Po kilkunastu minutach jego oczom ukazała się rezydencja No Sabaku , nie mając pojęcia że to dom mieszkalny powstrzymywał zdumienie. W milczeniu oboje przeszli przez bramkę wprowadzającą do "zamku".

******************
W mieszkaniu jak zwykle po kłótni jak i w jej trakcie panował harmider i nieład. Talerze latały z lewej strony na prawą , a biedny Kankuro robił uniki aby "przypadkiem" w niego nie trafiły.
-Ile razy mam powtarzać "nie dotykaj moich rzeczy"?!-wrzeszczała blondynka robiąc zamach z sosjerką w ręku.
-Przecież to tylko stanik , masz ich w ciul.- oznajmił wymalowany brunet , nie minęła sekunda a już pożałował swoich słów.
-Jesteś niezrównoważonym pajacem!-wykrzyczała i rzuciła w niego naczyniem od porcelanowej zastawy.
-Ał!-po kuchni rozległ się jęk , oczywiście oznaczało to skutek niezastąpionej celności zielonookiej.
Po kilku kolejnych sekundach awantura przeniosła się do korytarza , a raczej przechodziła przez niego w celu znalezienia się w salonie.
-Ale z ciebie kretyn , istny półgłówek!-irytowała się.
-Co ja takiego zrobiłem?-zapytał niewinnie.
-Wsadziłeś moją bieliznę do sedesu!
-Muszla była zimna , musiałem sobie coś podłożyć pod tyłek , a stanik był akurat pod ręką. Potem tak wyszło że niechcący znalazł się w środku kibla.-wyjaśnił co wprawiło siostrę w jeszcze większą furię.

******************
Shikamaru mijał właśnie próg domu No Sabaku , był ciekaw wystroju sądził że będzie on gustowny i drogi , ale jeszcze większe zainteresowanie w jego głowie objęła myśl o zielonookiej blondynce. "Ciekawe czy jest bardzo zła?Nie , Temari chyba długo nie chowa urazy , heh będzie dobrze."Pomyślał i wszedł razem z towarzyszem do mieszkania. To co zobaczył zaciekawiło go całkowicie , Temari siedziała na ledwo co przytomnym lalkarzu i dusiła go najprawdopodobniej najlżej jak potrafiła by zadać mu ból , ale nie taki jak swoim wrogom. Dziewczyna zauważywszy wpatrującą się z nią parę czarnych oczu które dobrze znała , pokornie zeszła z brata i zapytała zapominając o całym przed chwilą zachodzącym incydencie.
-Co tu robicie.- otrzepała kurz ze spodni.
-Przyszliśmy pracować.-odpowiedział Gaara przyzwyczajony do tego typu widoków , natomiast Nara nadal pozostawił oszołomiony.
-A on tu po co?-spytała z wyrzutem.
-Będzie opracowywał strategię wraz ze mną.
-W takim razie się zmywam.-ominęła jeszcze żywe ciało Kankuro spoczywające na dywanie przechodzącym przez cały korytarz i weszła do salonu.
-Więc możemy już zaczynać.-powiedział czerwonowłosy , po jego słowach usłyszał pukanie do drzwi i poszedł je otworzyć.
-Czcigodny Kazekage najmocniej przepraszam że niepokoję ,ale musi pan wracać z nami do biura.-wypowiedział zdanie na jednym wdechu ninja w czarnej chuście na głowie.
-Rozumiem , tylko pójdę po papier.
-Czekam przed bramom.-odparł , a drzwi zamknęły się i zniknął z oczu "królowi".
-Obowiązki wzywają?-stwierdził pytającym tonem ciemnooki.
-Tak.Przepraszam.-wypowiedział z goryczą.
-Dam sobie sam radę.-zapewnił go.
-Dobrze, będziesz kontynuował rozmyślanie strategi w salonie.Musisz wybaczyć mi za pracę w takich warunkach.-powiedział spoglądając na zabrudzone pomieszczenie.-Temari ci pomoże.-zerknął na siostrę siedzącą w fotelu.
-Ja?-zadrwiła.
-Tak. To twój obowiązek jako ambasadora.
-Eh, zrobię to tylko dlatego że "to mój obowiązek".
-W takim układzie ja zaraz wychodzę.-dodał i poszedł na drugie piętro po dokumenty.
-Temari przepraszam.-powiedział Nara wchodząc do pokoju.
-No to co bierzemy się za robotę.-zignorowała jego słowa.
-Temari nie olewaj mnie.- podszedł do niej bardzo stanowczy.
-Wyciągaj te papiery na stół.-rozkazała nie patrząc na niego.
-Temari...-chwyciła ją za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie!-wyrwała się , po czym nawiązali kontakt wzrokowy.Ona zła a on opanowany.
-Przepraszam.
-Za co przecież...-zaczęła przemądrzale , ale chłopak znowu ją złapał i przybliżył do siebie.
-Przepraszam.-powiedział z goryczą.
-Mówiłam żebyś mnie puścił!-podniosła głos i zaczęła się szarpać.
-Nie puszczę cię!-krzyknął do niej ,a dziewczyna przestała się miotać.-...Już nigdy. ...Przepraszam.
-...Dobrze.-odpowiedziała z łaskawością , tak jakby została do tego zmuszona.
-Nie, chcę usłyszeć że na prawdę mi przebaczasz.
-Jest okej.- oznajmiła już szczerzej , lecz nie przekonująco.
-Przepraszam.-przytulił ją mocno do siebie.
-D-dobra , nic się nie stało.-uspakajała go zszokowana.
-Przepraszam że powiedziałem coś takiego.-mówił. -Nie powinienem.
-Ok.
-Nie "ok" ... wiem ile przeszłaś w dzieciństwie i zanim zapanował pokój pomiędzy naszymi wioskami.
-Poniekąd miałeś rację , jeśli nie przestane żyć przeszłością to zawsze będę stała w miejscu.-ujęła smutnym głosem.
-W takim razie ja pomogę ci pójść do przodu nie patrząc w tył.-uśmiechnął się do niej , a po chwili blondynka zrobiła to samo.

Lalkarz wstawała właśnie z podłogi krokiem pijaka , zachwiał się po czym oparł o ścianę w korytarzu. Zamazany obraz powoli stawał się ostrzejszy , kiedy już oprzytomniał zobaczył scenkę w salonie.
-Oooo jak słodko...-oznajmił opierając się o przejście do pomieszczenia w którym przebywali zakochani.
(^o^ ~zakochańceeee~ dop.aut.) Para odskoczyła od siebie momentalnie ,a Temari wydawała się być zdenerwowana na brata.
-Idź puki jestem spokojna.-powiedziała.
-Tak , tak wy moje goł...-nie dane mu było skończyć gdyż napotkał złowrogie spojrzenie siostry , przez jego głowę przeleciały wszystkie wspomnienia kiedy dostawał od niej po łebie. Jej wzrok dawał mu do zrozumienia że jeśli nie cofnie danych słów to przeżyje wszystko jeszcze raz , ale w jednym dniu. Kankuro bojąc się o swoje zdrowie zaczął coś bełkotać.-...goł , goł ....o jasny gołąb zapomniałem że mam ten ..no...budyń w pokoju , pewnie już jest zimny to ja lecę sprawdzić pa!-ze świadomością że jego istnienie uratowała ta głupia wymówka wyszedł z pokoju w mgnieniu oka.
-O co mu chodziło z tym gołębiem?-zapytał zdezorientowany Shikamaru.
-Nie wiem , on jest dziwny.-odpowiedział i machnęła gestykulując ręką.

********************
Lalkarz zadowolonym krokiem przygłupa zmierzał do swojego pokoju , nagle zauważył opierającego się o ścianę Gaare.
-Hej bracisz...-wykrzyczał , ale momentalnie został uciszony. -Co robisz?-wyszeptał i skradł się do niego. Nie dostał odpowiedzi na pytanie , ale domyślił się że przysłuchuje się sytuacji na dole.
-Niezła z nich parka co?-zapytał podchwytliwie brunet.
-Widziałem go.-odparł zadowolony.
-Co?
-Uśmiech.
-Jaki uśmiech?-pytał Kankuro.
-Teamri.-odrzekł opanowany , gdyby to była ich siostra na bank miałby już potłuczony tyłek od upadku.
-Temari się uśmiecha!?-powiedział głośno zdziwiony i wytrzeszczył oczy.
-Ciii.-uciszał go czerwonowłosy i nadal przysłuchiwał się rozmowie odbywającej się w salonie. -Już dawno go nie widziałem...
-No odkąd nie przywaliła mi tak że straciłem przytomność na trzy dni to nie mieliśmy z nim styczności.-przypominał brązowooki.
-Nie taki uśmiech , tamten który chciała podarować Narze był szczery i wyrażał wszystkie emocje które się w niej wtedy znajdowały. ...Nigdy się tak nie uśmiechała wydawała się być naprawdę radosna  ...wybacz mi siostrzyczko że będę musiał to zniszczyć.-ostatnie słowa wypowiedział bardzo cicho tak aby brat stojący obok go nie usłyszał po czym przestał słuchać jego jak i pary w salonie.

~~~~~~~~~~~~~~
Cóż notka mogła być w czwartek , ale niestety nie wyrobiłam się. Co do ostatniego rozdziału to było wiele komentarzy typu "To było... skomplikowane..." lub"...Ale zrobiłaś z tego odcinka istny szpital na kółkach. No, albo ostatecznie doktora House'a xD" 
Hahaha dzięki wam ;) Bo właśnie o to mi chodziło ^-^ Nie chciałam odwalić fuszerki więc trochę poszperałam i poczytałam o chorobach serca. Mam nadzieję że i ten rozdział wam się podobał. 
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarze :*






niedziela, 21 kwietnia 2013

46.Podejrzenia.

RozdziałXLVI
Nawet nie wiecie ile czasu i trudu zajęła mi ta notka...,ale potem poszło z górki :D
Dopiero teraz dotarło do mnie że tytuł jest naprawdę ... oczywisty.

P.S.1
Dodałam ostatnio nowe blogi do ikonki "Co czytam" wiec zapraszam :)
Jeśli pominęłam twój blog , a widziałeś/widziałaś że go skomentowałam czy coś to proszę o informację zawartą w komentarzu lub wiadomości:) W ten sposób na pewno dodam go do linków. Dziękuję ^.^
http://kolekcja-blogow.blogspot.com/2013/03/regulamin.html
P.S.2
Będę robiła tak jakby porządki z linkami itp. , może też zrobię coś z czcionką , ale nie jestem pewna ;)
Pozdrawiam i miłego czytania :
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wieczór , w szpitalnej recepcji  panowała cisza , słychać było wiatr szumiący na dworze, niebieskooka kobieta skrobała coś na kartce. Nagle z głębi korytarza rozległ się dźwięk butów , ktoś szedł bardzo szybko. Postać podeszła do biurka , uderzyła w nie ręką i zażądała:
-Daj mi wszystkie dokumenty dotyczące Nary Shikamaru.-do uszu recepcjonistki dotarł męski , zachrypnięty głos.
-Dla pana wszystko doktorze Sato.-uśmiechnęła się i odsunęła szufladę za sobą w poszukiwaniu papierów.
Zniecierpliwiony medyk tupał nogą.
-Długo jeszcze?- zapytał nerwowo.
-Proszę.-odpowiedział i podała mu szarą teczkę.
-Dziękuję.- powiedział po czym odszedł w kierunku drzwi głównych.
-Dokąd się pan wybiera?- spytała porywczo kobieta , niestety nie dostała odpowiedzi gdyż lekarz wybył z budynku.
W mgnieniu oka przedzierał się przez przechodniów , aż w końcu dotarł do zgniłozielonego namiotu na końcu wioski. Wszedł do środka , upadł na kolana i powiedział.
-Proszę , muszę skontaktować się z Tsunade.
-...Witaj Isei , dawno cię tu nie był...-z ciemności wyłonił się facet około pięćdziesiąt , miał szare włosy i tego samego koloru oczy. Ubrany był w strój shinobi , na jego twarzy malował się grymas , a jednocześnie zadowolenie.
-Wstań.-rozkazał .
Sato wstał i ponownie się do niego zwrócił.
-Więc jak?
-Nie.-odparł sucho.
-Czemu?
-Zawsze masz jakieś błahe powody.- jego głos brzmiał przemądrzale.
-Człowieku "błahe" ?! Jeśli chcesz to mogę przynieść ci zaświadczenie od samego Kazekage że masz byc mi posłuszny!?-darł się bez opanowania.
-"Posłuszny" To nie oznacza że wygrałeś zakład!-uniósł się.
-To sprawa służbowa!
-Wali mnie to !-wrzasnął urażony "obcy" .
-Chcesz rozmawiać z Kazekage?!-zagroził.
-Yh. ...Zgoda , ale przedstaw mi powód.-postanowił.
-Masz...-rzucił mu dokumenty , a szaro-włosy złapał je i zaczął powoli przeglądać.- To Shikamaru Nara , zaatakowany przez Shida...
-Nie możliwe , wiadomość o śmierci możesz przesłać na papierze.-odparł zamykając teczkę i podając ją Isei.
-On żyję.-powiedział spokojnie i wziął przedmiot.
-Jak to?-zdziwił się.
-Nie mam czasu , użyj swojej mocy i połącz mnie z piątą.
-Dobrze , ale mój limit dzisiaj wynosi piętnaście minut.
-Wyrobie się.
Szarooki skoncentrował się , widać było czakrę  przechodzącą po jego ciele , po chwili szybkim i sprawnym ruchem wykonał jutsu.

*************
Blondynka siedziała przy swoim biurku , czytając papiery i pijąc sake. Niespodziewanie w jej głowie zaczęło coś buczeć , chwyciła się za czoło po czym wydukała.
-A niech cię...ch-cholerny Ichiro...
-Miło cię znów słyszeć Tsunade.-odparł męski głos w jej głowie.
-Czego znowu chcesz?!-zdenerwowała się.
-"Znowu" przecież tak dawno się nie widzieliśmy.
-Wypieprzaj stąd! Oddałam ci już całą kasę!-miotała się.
-Nie o to tym razem chodzi...chociaż co byś powiedziała na sake i partyjkę pokera?-zaproponował.
-Spieprzaj! Nie mam kasy!-odparła naburmuszona.
-Jak to nie masz? Przecież zostałaś Hokage to jasnej cholery!-wykrzyczał zbulwersowany.
-Bla ,bla , bla. Jeśli tylko po to tu przypełzłeś ty nędzny robaku  to radzę ci znikać.-zagroziła srogo.
-Nie , nie , poczekaj...Isei Sato chciał z tobą mówić. -powiedział stanowczo.
-Co?-zdziwiła się.-Stało się coś?
-Zaczekaj postaram się przenieść cię do jego mózgu . - skupił się.
-Nie mogę czekać! -krzyknęła po czym zapanowała cisz.

***************
-Podaj mi ręce.-powiedział szarooki i wyciągnął do niego dłonie. Doktor tylko kiwnął głową i wykonał rozkaz. Przez ciała mężczyzn zaczęła przechodzić hakra , a w oczach obydwu pojawił się biały płomień.

***************
-Tsunade-san?-usłyszała w głowie głos medyka.
-Sato! Co się dzieję , coś nie tak z Shikamaru?-mówiła na wdechu.
-Podejrzenia się sprawdzają on...
-Nie pieprz! Szczegóły , nie mamy czasu!-uniosła się.
-Szczegóły!? Tak ?! Leży u mnie w kabinecie i zdycha z bólu ! Oto szczegóły!-zdenerwował się arogancją blondynki.
-Idioto! Stul pysk z takimi docinkami! Gadaj ! Tym razem dokładnie!
-Doszło zmęczenie i duszności , nie ma sprzeczności to na pewno niewydolność serca!
-Tak?!A której komory?!-spytała wnerwiona.
-Yyym no nie wiem ...
-Jeśli to lewa komora to czy wyrzut krwi się zmniejszył? Wystąpiło już niedokrwienie? A może miał zwał?!-wymądrzała się.
-Nie.-odparł zrezygnowany.
-A więc to musi być prawa komora...hmm...czy zatorom w krążeniu płucnym sprzyjają : długotrwałe unieruchomienia ? Raczej nie , w inny sposób nie zalecałbym mu "spacerków".
-Ale co z przeciążeniem serca i przyśpieszeniem jego czynności?!-kłócił się.
-Obrzęki były? Nie! Badania laboratoryjne i sprawnościowe niczego nie wykazały , chyba ze coś przede mną  ukrywasz?
-Nie!.-odezwał się stanowczo.-Może jest przewlekła?
-Jak wypadły badania obrazowe?-zapytała z oburzeniem.
-...W normie.- doktor poczuł że zrobiło mu się głupio. 
-Właśnie! Uświadom sobie że nie masz racji , zawsze trudno było ci to przyjąć do wiadomości.-naskoczyła na niego.
-A jednak objawy...
-Jakie objawy?-przerwała mu.- To trucizna sprawia wrażenie że krew wymaga oczyszczenia! Staraliśmy się ją unieszkodliwić , udało się nam. Zapomnij o objawach początkowych! Przyśpieszenie i przeciążenie serca wynika z tego że użył zakazanego jutsu w drodze do Suny! Narząd był zmęczony więc cała energia z ciała zmalała! Wiem dobrze bo ja wymyśliłam tę technikę!-tłumaczyła pewnie.
-Przepraszam że zwątpiłem.- uległ.
-Ehh...poniekąd cię rozumiem ...,ale nie usprawiedliwia to twojego postępowania.
-Proszę o wybaczenie.
-Dobrze! A teraz idź i nie przerywaj leczenia , moje zalecenia są nadal aktualne , jutrzejsze wyniki chce mieć od razu.- złagodniała.
-Tak jest!
W tej chwili kobieta poczuła ulgę , nikt już nie siedział w jej głowie lecz sama nie była pewna swojej decyzji co do prób uleczenia Nary. Po chwili westchnęła i wzięła wielki łyk sake.

***************
Mężczyźni puścili swoje dłonie , a ich oczy przybrały naturalną dla nich barwę.
-Dzięki.-powiedział Sato zmierzając ku wyjściu z namiotu.
-Proszę...wszystko dla byłego przyjaciela.-odpowiedział szaro-włosy uśmiechając się niezauważalnie.
-Taa...-wymruczał sanitariusz i opuścił mieszkanie znajomego.

Było po północy kiedy powolnym krokiem zbliżał się do szpitala , co prawda rozmowa z piątą zajęła niecałe piętnaście minut ,ale przeciskanie się przez ulicę Suny już trochę więcej. A więc gdy skończył włóczyć się po ojczystej wiosce trafił do szpitala. Wszedł do budynku , okazało się ze czekała tam na niego niemiła niespodzianka.
-Doktorze Sato!-wykrzyczała jakaś pielęgniarka podbiegając do niego.
-Nie mam czasu , idę do swojego gabinetu.-wyprzedził ją.
-Nie może pan! Pacjent ma zawał!-krzyknęła.
-Cholera ! Wiedziałem!- po chwili przeklną pod nosem i razem z sanitariuszką udał się do poszkodowanego.

***************
"Ciemno , duszno , nie mogę złapać powietrza ...chyba zaraz..." Shikamaru gwałtownie się podniósł , jego sen dobiegł końca , a sam go nie pamiętał. Obudził się w gabinecie doktora Isei , pewnie zasnął tam ubiegłej nocy. Usiadł na łóżku po czym próbował z niego wstać , poczuł ból w biodrze , chwycił się za nie po czym upadł na kolana. Zaczął krzyczeć lecz nie na tyle głośno by ktoś mógł go usłyszeć. Miotał się aż w końcu oparł głowę o posadzkę i zaczął ciężej oddychać. Lekko spocony począł się dusić , jego oczom ukazała się ciemność. W głowie panował harmider , niczego nie mógł sobie uświadomić. Wkrótce ujrzał morze , woda w której płyną..., a raczej tonął. Jakaś niewidzialna siła ściągała go na dno , po chwili zapanowała mrok , Nara stracił wszystkie zmysły. Przestał "walczyć" po prostu pozwolił losowi dziać i pogodził się ze śmiercią.

Sato zmęczonym i powolnym krokiem zmierzał do swojego gabinetu , wreszcie miał nadzieję odpocząć po zapracowanej , nieprzespanej nocy. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył nieprzytomnego chłopaka spoczywającego na podłodze. Podszedł do niego , zaczął wołać ale nie odpowiadał , w takim wypadku postanowił go reanimować .

"Ciemność już całkiem mnie pochłonęła , nie mogę mówić , ruszać się , a nawet myśleć. Tyle rzeczy miałem zrobić...,ale czemu żądnej nie pamiętam?" Uświadamiał sobie brunet , naglę poczuł ucisk na klatce piersiowej , momentalnie przed jego oczami pojawiła się sytuacja z przed chwili. Mrok , woda , powietrze którego nie mógł uchwycić , przeżywał to od tyłu aż do samego końca ,...a może początku. 

Władca cieni ocknął się gwałtownie już za pierwszym uciskiem co wprawiło lekarza w zdumienie. Być może reanimacja nie była potrzeba , wystarczyło tylko nim potrząsnąć...? 
-Shikamaru.-odezwał się do dławiącego chłopaka.-Jak to się stało?
-N-nie wiem , ale...- powrócił do pozycji siedzącej i sprawiał wrażenie racjonalnie myślącego.-...już dobrze.-zerknął zdziwiony na medyka  szukając w jego tęczówkach odpowiedzi. Po czasie znalazł w niech jedynie...strach.
-Dobrze. Chodź , musimy cię przebadać.-ujął właściciel pomieszczenia po czym pomógł wstać brunetowi.

-T-tak.-wyjąkał oszołomiony.

***************
Oboje z nich lekarz jak i pacjent zatrzymali się przed drzwiami do sali z napisem "Sugita Ina - kardiolog" , weszli do niej i przywitali się z mężczyzną w młodym wieku ,o brązowej czuprynie i zielonych oczach. Nara usiadł na łóżku , medyk specjalizujący się w leczeniu układu sercowo-naczyniowego podszedł do niego i zaczął badać.
-Wykrył pan coś doktorze Ina?- spytał opanowany Isei.
-Nic niepokojącego ..., a powinienem?-zapytał oschle.
-Może..., nie wiem.

Reszta badań przebiegła podobnie , brunet nie miał żadnych objaw wskazujących na jakąkolwiek chorobę. Można też rzec że był zdrowy , całodobowa kontrola dobiegła końca o godzinie dziewiętnastej. Przeprowadzono również dodatkowe testy , które nic nie wykazały i nie wniosły do przebiegu leczenia.
Sprawa ta wyglądała tragicznie , niektórzy rozważali oddalenie się od niej , a nawet wstrzymanie gdyż stwierdzono że nie ma sensu leczyć sojusznika z Konohy. Stan jego zdrowia był jak huśtawka lub łódź kołysząca się na prawo i lewo. Tsunade dostała wyniki badań , przeglądnęła je dwa-trzy razy i zaleciła więcej ruchu i prac umysłowych aby nie wyszedł z formy. Mimo tych wieści lekarze powoli tracili nadzieję...aż do czasu...

***************
Słoneczny dzień w Konoha wreszcie nastał , ostatnio często padał deszcz , a pogoda była do chrzanu. Hokage siedział za biurkiem klnąc na świat jaki on niesprawiedliwy bo nie może ruszyć swojego tyłka na dwór. Już dawno opracowali strategię wojenną , gorzej że nie dostali jeszcze nic w tej sprawie od Suny , a w dodatku musiała jeszcze zajmować się leczeniem młodego chłopaka z klanu Nara, którego ojciec cały czas zawracał jej dupę pytaniami "Czy mój syn wyzdrowieje?" i "Jak on się czuję?". "Nie! Będzie zdychał w męczarniach za swoje lenistwo! ... Ahh nie wolno mi się denerwować to poważna sprawa." Biła się z myślami kobieta. Do jej uszu doszedł stukot , krzyknęła głośno "Wejść!" a w drzwiach ukazała się jedna z jej najlepszych uczennic...Sakura.
-Dzień dobry Tsunade-san.-wychyliła się i weszła do środka.
-Dobry.-odparła naburmuszona.
-Coś się stało?-pytała zaciekawiona Haruno.
-Nie po prostu...., po co tu przyszłaś?Jestem zajęta.-mówiła wpatrując się w najświeższe papiery zawierające stan zdrowia chunina z jej wioski.
-Cóż...przeglądałam dokumenty dotyczące Shikamaru , które mi dałaś i...
-Natrafiłaś na coś?-spojrzała na nią blondynka.
-Tak tylko brak mi objawów halucynacji.
Piwnooka rozszerzyła tęczówki do granic możliwości i wydukała.-Patrz.-podała jej papiery , które czytała po raz setny. Różowo-włosa szybko je przekalkulowała i zabrała głos.
-Musimy natychmiast podjąć działanie.-powiedziała stanowczo , a przełożona zgodziła się z nią.
-Więc co odkryłaś?-zadała pytanie piąta.
-Zwracając uwagę na ostatnie wiadomości z Suny , lekarze twierdzą że trucizna nadal może być w jego organizmie co powoduję halucynację. Nie śmiem się z tym nie zgodzić , ale są w błędzie. Pozostałe objawy zmyliły nas że może to być niewydolność serca , ale Shikamaru nigdy nie miał z nim problemów. Więc rozwiązanie jest proste , przez zużycie dużej ilości hakry przepływ białych i czerwonych krwinek zmniejszył się. My myśleliśmy że to przez jad w kunai , doszły do tego duszności ponieważ nie usnęliśmy go z krtani co było wielkim błędem.
-Ale skąd on mógł się tam wziąć?
-Trucizna sama w sobie rozprzestrzenia się bardzo szybko , ruch sprawił że zaczęła atakować przewód pokarmowy i jamę ustną , przez to rozpoczęło się krwawienie blisko warg.
-Rozumiem, kontynuuj.-rozkazała Hokage.
-Jad miał też wpływ na halucynacje bo zaczął atakować mózg , który chciał się bronic , stąd ból i brak kontroli nam mięśniami.
-Jak więc zapobiec rozprzestrzenianiu się go po całym organizmie?
-Wystarczy jeszcze raz podać mu antidotum.-stwierdziła z uśmiechem na ustach.
-Tylko że nie mamy pełnego składu , dlatego oczyszczaliśmy krew bezustannie.
-Wiem. Do pozostałego lekarstwa wystarczy dodać witaminę B3 , jod , sód i jedną trzecią grama magnezu.
-Jak to możliwe? Skąd o tym wiesz?-dziwiła się Tsunade.
-Można powiedzieć że zarwałam nockę i kalkulowałam wszystkie przypuszczenia aby uratować przyjaciela.-wyszczerzyła się różowa.
-Sakura!-piwnooka gwałtownie wstała.-Dostajesz awans!
-Oh ja? Naprawdę?-zszokowała się.-Jupi!-podskoczyła z radości.
-A teraz spisz to wszystko na papierze i daj mi po czy ustalimy leczenie i prześlemy Sunie.
-Tak jest!-zasalutował i zaczęła zmierzać ku wyjściu.
-Sakura.
-Tak?-odwróciła się.
-Jestem z ciebie dumna.-mistrzyni posłała jej szczery uśmiech.
-Dziękuję.-powiedziała i wyszła.
-Ahh.-westchnęła Hokage , usiadła i obróciła się za siebie patrząc przez okno.-Czyli dzisiejszy dzień jednak dobrze się zapowiada.

****************
Jeszcze tego samego popołudnia do Wioski Piasku doszedł nowy raport o przebiegu leczenia Nary , wieczorem został zastosowany ,a w Konosze o tej samej porze pewna różowo-włosa dziewczyna świętowała swój awans z przyjaciółmi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem może ten rozdział był pisany w trochę inny sposób niż pozostałe , ale chyba jest dobry.
Osadźcie sami i dziękuję za komentarze ;*
P.S.3
Ojjj testy gimnazjalne - dla mnie oznacza to trochę czasu wolnego , który zamierzam wykorzystać na pisanie nowej notki i wstawienie jej przed weekendem. A dla innych...hmm życzę wam powodzenia ^-^
Pozdrawiam.

czwartek, 11 kwietnia 2013

45.Spacer cz.2


RozdziałXLV
Cześć wszystkim :) Ohh nie wiem jak wy , ale ja doczekałam się upragnionej wiosny ^-^
Z tej okazji nowa norka , miłego czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Dobra, dalej nie musisz mnie odprowadzać.-zwrócił się do niej kiedy doszli do drzwi budynku.
-Mhm.-wymruczała pod nosem."Ale ja nie chcę cię puszczać.".Chłopak widząc jej przygnębioną minę spojrzał na ich ręce i puścił jej dłoń. Zielonooka jakby wyrwana z transu popatrzyła na niego zdziwiona. Nie zdążyła napotkać jego spojrzenia gdyż Shikamaru pocałował ją w policzek.
-Dobranoc.-uśmiechnął się do niej.
-D-D.-jąkała się.-Dobranoc.-po chwili odpowiedziała stanowczo , odwzajemniając uśmiech.
Oboje poszli w przeciwne strony , nie myśleli o niczym tylko cieszyli się dzisiejszym dniem.

***************
"Ranek" miasto budzi się do życia , pytanie tylko jak on wygląda gdy wstaje się o trzynastej. Kankuro zaspanym krokiem zwlókł się z łóżka , po zrobieniu kroku wdepnął z jakąś niezidentyfikowaną biało-zieloną maź. Najprawdopodobniej było to mleko przechodzące właśnie na emeryturę , chłopak wytarł stopę o kant łóżka i podążył w stronę fury "czystych" ubrań porozrzucanych na podłodze. Wziął do ręki dres, powąchał po czym stwierdził że jest schludny i do użytku , niestety nie dało się tego powiedzieć o bieliźnie. Każde majtki jakie pochwycił jechały na kilometr. "Trudno , pożyczę coś od Temari.".Pocieszył się w duchu faktem iż posiada rodzeństwo  zaopatrzone w czystą bieliznę i wyszedł z pokoju. Znalazł się na korytarzu , a po chwili w łazience , spędził tam około pół godziny (przynajmniej higienę osobista utrzymuje ;P dop.aut.) , wyszedł z niej opatulony jedynie w ręcznik. Podszedł do drzwi z napisem "Nie wchodzić bez mojego pisemnego pozwolenia ,wydanego w trzech egzemplarzach!"  , chciał je uchylić "Zamknięte? Czy ona mi nie ufa?...Cholera skąd ja teraz wezmę majtki? ...No cóż i nie bez tego się chodziło.".Powrócił do łazienki by się przebrać. Po zejściu do kuchni i zrobieniu sobie śniadania składającego się z mleka i płatków , wyszedł z domu.

****************
Blondynka czekała właśnie aż ciemnooki wyjdzie z łazienki. , kiedy szum prysznica ucichł wiedziała że zaraz do niej przyjdzie .Gdy przyszła go odwiedzić jeszcze spał , z tego powodu musiał ją na chwilę przeprosić i iść się odświeżyć. Temari znudzona czekaniem zaczęła ścielić łóżko , poprawiać zasłony i , w końcu liczyć ilość ptaków przelatujących za oknem. Nara wreszcie wyszedł z mniejszego pomieszczenia znajdującego się w sali jedenastej , można powiedzieć że świecił gołym torsem , miał na sobie wyłącznie spodnie od stroju ninji. Zielonooka widząc go takiego zaczerwieniła się.
-Co ty odstawiasz? Ubierz się!-wrzeszczała nie patrząc na umięśnionom klatę bruneta.
-Czemu?Przecież jest ciepło.-stwierdził i podszedł do łóżka.
-Zaraz znowu Isei wparuję do środka i co on sobie pomyśli?
-Dobra.-naburmuszony ubrał na siebie biały podkoszulek i kamizelkę.
-No to chodzimy.-No Sabaku skierowała się do wyjścia a chłopak za nią.
Przemierzali korytarz nie rozmawiając ze sobą , dziewczyna starała się nie patrzeć na kompana , gdyż bała się spłonąć rumieńcem. Na szczęście w samą porę napotkali Sato , który jak zwykle potrafił przerwać ciszę.
-Do kąt to?-spytał przyjaznym , a jednocześnie upierdliwym tonem.
-Po kule, mam zamiar zrekompensować sobie czas kiedy leżałem w łóżku.-odpowiedział Shikamaru.
-O nie , nie , dzisiaj masz sobie poradzić bez nich.-dopowiedział.
-Jak to?-oboje zszokowali się wypowiedzią mężczyzny w białym fartuchu.
-Tak , tak ,takie zalecenie.-wymamrotał.-No to ja lecę , a Temari nie przychodź jutro , musimy odbyć kolejne całodobowe badania.
-O-Ok.-wydukała.
Po chwili rozeszli się , para weszła do parku. Temari cały czas zatroskanym wzrokiem obserwowała bruneta , który od czasu do czasu utykał na lewą nogę.
-Nie powinni wypuszczać cię bez kul.-stwierdziła wręcz zła.
-To nic skoro tak zadecydowała Tsunade-san.-odparł obojętnie.
-Jak "to nic"?-złościła się.
-Nie denerwuj się.-odpowiedział zirytowany.
-Po prostu się martwię.-przestała na niego patrzeć.
-Bez powodu , wkrótce mam kontrolę i czuję się już dużo lepiej.-uspokoił ją , zielonooka prychnęła i ukradkiem na niego spojrzała.
-Co jest?-zapytał.
-"To nic".-odparła zarozumiale.
-Hehe śmieszna jesteś kiedy udajesz że wszystko dobrze.-zakpił.
-Nie prawda!-uniosła się.
-Jak chcesz , haha.
-Co znowu?-zapytała bojowo.
-Nie martw się , ja zawsze będę przy tobie.-przestał się śmiać i objął ją ramieniem.
"To...irytujące." Uwolniła się z uścisku i powiedziała złośliwie.
-Nie musisz , jestem silna.
-Mimo to...
-Nie chcę żebyś myślał że jestem słaba , w walce umiem poradzić sobie doskonale.-kontynuowała a on lekko się wyszczerzył.
-Wiem.-odparł cicho.
Później nie rozmawiali , chodzili alejką gdzie kwitły wiśnie , po chwili chłopak jęknął.
-Boli cię?Może usiądziemy?-wskazała oczami na ławkę obok.
-Nie trzeba.
-No chodź.-pociągnęła go gwałtownie za sobą , niestety (lub stety dop. aut.) brunet stracił równowagę. Blondynka usiadła a sekundę potem wylądował na niej chłopak. Ciemnooki zdążył podtrzymać się na rękach , ona zsunęła się z ławki.
-Cholera.- zafuczał zamykając przy tym oczy , trwali tak przez trzy sekundy. No Sabaku zaczerwieniła się , wstrzymała oddech , ale mimo to wybuchła głośnym śmiechem w twarz towarzysza.
-Z czego rżysz?!-uniósł powieki.
-Przestań.-dodał po chwili.-Wczoraj też się ze mnie śmiałaś.-wkurzył się.
-Hahahha , nie mogę , nie dam rady.
"Przestań bo nie wytrzymam!...Naprawdę nie mogę cię teraz pocałować.".Władca cieni przechylił się na prawy bok i usiadł obok zdziwionej dziewczyny,. Jej śmiech ustał gdy zobaczyła odwróconą od niej głowę chłopaka.
-Przepraszam.-wymamrotała.
On nic nie odpowiedział ,  nachylił się nad nią , była zdumiona , ich twarze były coraz bliżej , a on...zatrzymał się i uśmiechnął.
-Nic nie szkodzi.-powiedział rozbawiony.
"Czy t o sztuczny uśmiech?"
-Ok.-powiedziała.
"Po raz pierwszy to widzę , twój "sztuczny uśmiech". Nie wiem dlaczego , ale teraz bardzo boli mnie serce."

****************
Słońc zaszło za horyzont , na niebie widniały jedynie pozostałości pomarańczowego nieba przenikające w granat.
-Shikamaru , jesteś idiotą.-ujęła patrząc swobodnie w zmiany zachodzące "na górze".
-Co?Dlaczego?-spojrzał na nią zszokowany.
-Jak możesz mówić o takich rzeczach?
-Ehhh...przecież to prawda , nigdy nie wiadomo kiedy umrzemy.-opowiedział i przestał na nią patrzeć.
-Ale czemu o tym mówisz?
-Kiedyś trzeba to sobie uświadomić.
-Dlaczego teraz?
-A dlaczego nie? Czas i miejsce nie ma znaczenia.
-Tylko że...może ja nie chcę żebyś umarł.- w tym momencie ich spojrzenia się spotkały. Zielone tęczówki Temari przeszyte były troską , natomiast brązowe oczy Shikamaru zdziwieniem.
-Nie masz na to wpływu.-wyszeptał.
-Nie tylko na to.-zbliżyła się do niego , Nara uczynił tak samo , byli naprawdę blisko siebie. Niespodziewanie w klatce piersiowej chłopaka coś pękło (nie dosłownie dop.aut.), jego serce biło szybciej co tym razem nie sprawiało mu przyjemności.
-Idziemy?-podniósł się.
-P-Pewnie.-wydukała i wstała z ławki ,zaczęli iść bezgłośnie w kierunku szpitala.
"Czy on właśnie uniknął pocałunki?" Zamysliła się , na jej ustach malował się grymas i niepokój. Ciemnooki nie odrywał od niej wzroku , widząc jej zachowanie chwycił ją za rękę. "Co to? Ten nagły przypływ ciepła?...Shikamaru?" Zerknęła na ich splecione dłonie. "Trzyma mnie za rękę? Czyżby odczytał moje myśli?"

Po dotarciu na miejsce dziewczyna popatrzyła na dłoń Shikamaru , którą  pewnie zaraz zabierze.
-Temari.
-Tak?-spojrzała na niego.
-Dziękuję.
-Za co?
-Wiesz za co.-uśmiechnął się.-Dobranoc.-zrobił krok do przodu , a ich ręce oddaliły się od siebie. Do serca kunoichi z Wioski Piasku dotarła samotność kiedy tylko zobaczyła odchodzącego Narę.
-Shikamaru!-po raz kolejny dotknęła jego dłoni po czym pocałowała go w policzek.-Dobranoc.-zwróciła się do zaczerwieniałego chłopaka i puściła go. Ona oddaliła się , a brunet po dłuższej chwili zrobił to samo.

*****************
Kiedy wszedł do szpitala zaczął utykać na lewą nogę , ale nie to sprawiało mu największy ból. Szczerze to nie zdawał sobie sprawy ze stanu jego uszkodzonej kończyny , po raz kolejny miał problemy z sercem. Po chwili doszły do tego duszności i zmęczenie , objawy niewydolności serca. Chłopak nie miał już siły , upadł na ziemię co przyciągnęło pielęgniarki (ale ma branie dop.aut.). Kilka minut później znalazł się w gabinecie doktora Sato.
-Jak się teraz czujesz?-zapytał mężczyzna siedzący przy łóżku , na którym leżał pacjęt.
-Lepiej.-wymamrotał przemęczony.
-Duszności minęły?
-Nie.
-Przepraszam , ale na te chwilę nie mogę nic ci przepisać.
Chłopak milczał.
-Ehh zaraz przyjdzie kardiolog , bądź grzeczny.-powiedział i wyszedł , ciemnooki w tym czasie wpatrywał się tępo w sufit.
-Ej doktorku...-przechylił głowę w stronę okna.-...przecież wiesz że to nie ma sensu.   Przepraszam Temari , chyba nie będę w stanie cię bronić , miejmy nadzieję że sobie poradzisz.

*****************
Szła ciemnymi ulicami Suny , ze szpitala do rezydencji nie miała za blisko , ale nie zwracała na to uwagi. "Ciekawe czy gdybyś był zdrowy to odprowadzałbyś mnie do domu." Mijała teraz puby , zamknięte stoiska z jedzeniem , oświetlone domy. Wszystko widziała w innych kolorach niż przedtem."Co byś zrobił gdybym wyznała ci co czuję? Ahh jestem strasznie szczęśliwa gdy jesteśmy razem. ...Heh , kto by pomyślał że się kiedyś zakocham..."  Jej rozmyślanie przerwała młoda kobieta , najprawdopodobniej w jej wieku , która właśnie na nią wpadła.
-Oh przepraszam.- odparła szorstko dziewczyna.
-Nic się nie stało.- powiedziała Temari. -Zaraz...Karin tak? Dobrze pamiętam.
-Oh No Sabaku , właśnie wracam od twojego brata.
-Ty?Myślałam że to on na ciebie leci.
-Właśnie! Mogłabyś mu łaskawie powiedzieć żeby mnie nie nachodził nie pytał o głupie i zboczone rzeczy ?-denerwowała się.
-Ahh jasne.-zdziwiła się.
-Dzięki , ponownie przepraszam że cię staranowałam.-uśmiechnęła się i pomachała na odchodne.-Dobranoc.
-Dobranoc. -odpowiedziała i ruszyła w stronę mieszkania.
Za chwilę była już w środku , "wkradła" się do salonu gdzie leżał lalkarz.
-Kankuro?-zapytała cicho widząc ze usnął na kanapie.
-Mhhmm.-wybełkotał nie otwierając oczu.
-Wstawaj leniu ! Idź spać do siebie i co to za szpiegowanie młodych kobiet?! Jesteś aż takim zboczeńcem?!-podeszła do niego i gwałtownie wyrwała mu poduszkę z pod głowy. Brunet spadł z sofy i zerknął zaspany na siostrę.
-Co , jakich? -wymamrotał drapiąc się po głowie.
-Jak jakich?!To jest ich więcej?!
-Nie tylko jedna.-nadal był w połowie nieprzytomny , nie spodziewał się jaką głupotę zarz palnie i jak bardzo tego pożałuje.
-To się głupio nie pytaj.-uspokoiła się , w końcu była do tego  w pewnym stopniu przyzwyczajona.Pozbierała brudne naczynia ze stolika i powędrowała w stronę przejścia do kuchni.-Przy okazji to czego od niej chciałeś?-spytała wychodząc.
-Pożyczyć majtki.-odpowiedział zwięźle i wstał z podłogi.
-COOO?!-blondynka wzięła zamach i rzuciła w jego stronę talerzem , No Sabaku zrobił szybki unik stojąc w miejscu a naczynie rozbiło się o ścianę.- Coś powiedział?!-podchodziła do niego wkurzona i zdolna do wszystkiego.
-N-N-No bo twój pokój był zamknię... - w tym momencie zrozumiał jak bardzo się wkopał i nic tego nie zmieni , oby tylko przeżył.
-Kankuro zboczeńcu.-rzucała w niego "amunicją ", kilka strzałów było celnych. Głównie z powodu że mężczyzna był zaspany.
-Przecież mów-mówiłem że chciałem wziąć twoje.-podeszła do niego i wytargała za fraki.
-To już jest obrzydliwe!-poturbowała go na niewinną ścianę i poszła do góry krzycząc.- Nie jestem dziś w nastroju na tego typu sprawy. Ciesz się że byłam zmęczona inaczej byś zginął. Tak na marginesie to posprzątaj po sobie.
Później Kankuro usłyszał trzask zamykających się drzwi i dziękował losowi iż jeszcze oddycha.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem że krótko , miało być więcej , ale moja wena minęła. W głowie powstają mi nowe pomysły , to pewnie ze zmęczenia , ale jak tylko sobie wszystką poukładam to wstawię nową notkę.
Pozdrawiam ;* 



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

44.Spacer cz.1

RozdziałXLIV
Jejuj dzięki wam za ekspresowe komentarze w poprzednim rozdziale ^-^  Skoro czekacie na next 'a to wam go dam ;*
~~~~~~~~~~~~~~~
Dokładne poprawki dotyczące leczenia przesyłam na samym dole. Jeśli chodzi o twoje podejrzenia to mogę im zapobiec , za dwa dni powtórz mu rentgena i badania serca. Zrób to po natychmiastowym zastosowaniu się do moich poleceń.
....

Tsunade
**************
Nasz wioska jest przygotowana na wojnę w 80% , musimy jeszcze dopracować strategię , trzeba być przygotowanym na wszystko. Jestem wdzięczna za dane o ostatnich atakach. Jeśli chodzi o rozpoznanie antidotum na dotychczasowe mikstury to połowę z nich udało nam się uzyskać. Suna również w tej sprawie pracuje jak może. Proszę również o przesłanie danych z układem wojsk ,jeśli wasza strategia będzie komplikować się z naszą możesz (musisz) za dwa , trzy dni powiedzieć o tym Narze , dostarczę wam wtedy kopię przygotowawcze.
Tsunade
Czerwonowłosy skrzywił się i spojrzał na stos dokumentów na biurku.
-Coś nie tak?-zapytał brunet siedzący na sofie.
-Nie mamy dopracowanej strategi , nie możemy z tym nic zrobić , a Konoha jest już zorganizowana.- odpowiedział przez zęby.
-To chyba dobrze , będziemy mogli się dostosować do ich taktyki.-niebieskooki nic nie odpowiedział.-Aaa , rozumiem.-pokiwał głową lalkarz.-Musimy poprosić o to Narę , zgadza się?-w odpowiedzi znowu nic nie dostał.-Nie przepadasz za nim prawda ?-zrobił cwaniacką minę a jego brat na te słowa wstał z krzesła.
-Niech się nie zbliża do Temari!-zagroził.
-Mnie to mówisz?-odparł arogancko.-Też nie skaczę z radości że do niego łazi.
-Co?!-ze złością spojrzał na Kankuro , który nieco się przestraszył.
"Ups , nie powinienem mu o tym wspominać." 
-Znaczy nie mam pewności co się między nimi dzieje , ale przedwczoraj Temari wróciła bardzo późno. W dodatku była jakaś osowiała.
-Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?!
-Nie ma mnie całymi dniami w domu , skąd mogłem wiedzieć?-tłumaczył się opanowany.
-Wiedziałem! Już od samego początku były z nim problemy.-uderzył ręką w drewniany mebel. 
-Spokojnie.
-Jak niby?-spytał już prawie cichy.
-Pomyśl że to niedługo się skończy.-odpowiedział pustym głosem (pustym hmmm...czy to dobre określenie ? dop.aut.) , a Gaara spojrzał na niego z wyrozumieniem. 
Brunet westchnął.-Lepiej dać im teraz spokój , skoro i tak za wiele czasu nie mają.-stwierdził obojętni.
-Zrozumiałem , nie musisz mi tego tłumaczyć.-odparł spokojnie po czym usiadł przy biurku.
-Tylko trochę mi ich szkoda..., tylko trochę.-wyszeptał na tyle głośno żeby czerwonowłosy mógł to usłyszeć i wyszedł z pokoju. 

**************
Ranek był wspaniały, świeciło słońce , powiewał lekki wietrzyk , Temari taką pogodę lubiła najbardziej. Zapukała do sali , kiedy otrzymała odpowiedź , weszła do niej.
-Dzień dobry.-przywitała się uśmiechnięta , Shikamaru siedział na łóżku opierając się o poduszki 
-Widzę że ktoś dzisiaj w dobrym nastroju.- stwierdził.
-Tak , ale jeśli chcesz zaraz może się to zmienić.-zaproponowała.
-Nie , nie , tak mi odpowiada. -panikował.
-No ja myślę.-podeszła do okna i odsłoniła żaluzję.
-Jak ci idzie z dokumentami ?Pomóc ci w czymś?
-Nie dzięki , dam radę.
-Naprawdę?
-Tak , w sumie już skończyłam.-odpowiedziała siadając obok niego.
-W takim razie dzisiaj gramy w shogi.- stwierdził z nadzieją.
-Haha chciałbyś.-zaśmiała się drwiąco.
-Boisz się że przegrasz?
-Ja? No co ty.-spuściła z niego wzrok na co on odpowiedział uśmiechem. W tym momencie do sali wszedł Isei z zacieszem na twarzy.
-O , mam nadzieję że nie przeszkadzam.-spojrzał na siedzącą blisko siebie "parę".
-To może ja wyjdę.-podniosła się z miejsca dziewczyna.
-Nie , jeśli chcesz możesz zostać.-zatrzymał ją mężczyzna.- No Shikamaru wstawaj.-uśmiechnął się , młodzi ogłupieli.
-Jak to? Przecież mówił pan żeby się nie przemęczał.-zdziwiła się zielonooka.
-Tak , ale przebieg leczenia się zmienił , no dalej , nie stójcie tak.
-Znaczy że mogę chodzić?-spytał z niedowierzaniem Nara.
-Na początku o kulach , ze względu na twoją lewą nogę. Ale dosyć gadania , ubierajcie się i lepiej idźcie na ten głupi spacer , im szybciej tym lepiej.

***************
Po pogawędce z Iseim ,Temari i Shikamaru wybrali się na spacer do parku na terenie szpitala. "Ale to żenujące , musiał mi dać te głupie kulę , ciekawe jaki wielki polew ma z tego Temari." Irytował się w duchu brunet. Szli bardzo blisko siebie , niestety nie trzymali się za ręce , no bo jak? "Ehh niezręcznie ciekawe o czym teraz myślisz?"
-Temari...-przerwał cisze głos ciemnookiego.-...jeśli nie masz ochoty możesz iść do domu.-Nie , jest fajnie , lubię spacer , zwłaszcza w takie dni jak ten.-uśmiechnęła się i spojrzała w niebo.
-"...jak ten."?
-Tak , dzień wydaje mi się dłuższy. Zawsze kiedy jest taka pogoda nie dzieje się nic złego.
-Skąd wiesz?-zaciekawił się.
-Po prostu to czuję.
Przeszli jeszcze kawałek , Nara potknął się o leżący na lego drodze kamień. Na szczęście Temari w porę zamortyzowała upadek wślizgując się pod jego ciężar i łapiąc za ramiona.
-Cholera.-zezłościł się chłopak , a blondynka wybuchła szczerym śmiechem. Pomogła mu utrzymać równowagę po czym nadal się szczerzyła.
-O co ci chodzi?-spytał zażenowany.
-O ciebie , hahah, miałeś taki śmieszny wyraz twarzy.
-Pfy.-spojrzał na jej roześmianą twarz przez co sam się uśmiechnął.
-Chodźmy usiąść.-zaproponowała radośnie.
-Twierdzisz że nie dam rady iść dalej? -spojrzał na podchodzącą do ławki dziewczynę.
-Nie , po prostu chce posiedzieć.- zajęła na niej miejsce i poklepała siedzenie obok siebie. Chłopak bez oporu podszedł i usiadł koło niej.
 -Co widzisz w tych chmurach?-zapytała przyjaźnie , patrząc w niebo.
-Są...wspaniałe.-odpowiedział i również spojrzał.
-Dlaczego?-nie odrywała wzroku od białych obłok. 
-Są ciche , spokojne , nieprzewidywalne , można na nie patrzeć godzinami a one będą płynąć dalej.Nie są upierdliwe ani nachalne , możesz im coś powiedzieć , ale ty ich nie usłyszysz. W ten sposób masz wrażenie jakbyś mówił do siebie choć czasami żądasz odpowiedzi czy zrozumienia.-blondynka spojrzała na zapatrzonego chłopaka , nagle poczuła się senna.-Dlatego myślę że są wspaniałe , mimo wszystko ...-poczuł jak głowa zielonookiej opada na jego ramię po czym sam się uśmiechnął.-...mimo wszystko nie zastąpią ciebie.

***************
Poczuła przechodzący ją chłód , zadrżała i obudziła się.Uniosła głowę do góry , jej oczom ukazała się twarz Shikamaru , która spoglądała na nią troskliwie.
-Wyspałaś się?- zapytał widząc rozespane oczy blondynki.
-T-Tak , długo spałam?-podniosła się do pozycji siedzącej.
-Niedługo.
No Sabaku spojrzała na zachód słońca , na niebie mieszały się kolory takie jak niebieski , różowy , pomarańczowy i żółty , a słońce wydawało się być czerwone. Brunet również podniósł głowę do góry po czym chwycił Temari za rękę. Zielonooka poczuła ciepło przechodzące przez całe jej ciało , również ścisnęła jego dłoń.
-Idziemy ?-zaproponował , a dziewczyna kiwnęła głową. W czasie spaceru nie odzywali się do siebie , wystarczyło im ciepło które teraz czuli.

~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam ze z opóźnieniem , w dodatku wyszło krótko , ale cóż tak jakoś mi się napisało ;*
Przy okazji z góry przepraszam za błędy.

P.S.1
Zaglądnijcie i jeśli ktoś byłby w stanie pomóc to bardzo bym o to prosiła  :
http://ainikuakogareno.blogspot.com/2013/03/dobra-dawno-mnie-tu-nie-byo-robaczki.html
Pozdrawiam ♥
P.S.2
Kolejna notka pojawi się albo baaardzo późno lub jutro , więc lepiej idźcie już spać ;***
Dobranoc^-^


43.Naiwność kontra miłość.

RozdziałXLIII
Notki dedykuję Michiru~. , jest to tak jakby prezent przeprosinowy za to że nie wyrobiłam się w niedzielę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szum i tupot stóp dochodził zza drzwi , szpital był przepełniony , Shida ponoć znowu zaatakowali. Wszyscy sanitariusze byli bardzo zajęci , wszyscy oprócz towarzyszącego w tej chwili brunetowi doktora Isei.
-Nie powinien pan iść?- zapytał znudzony Nara podnoszą koszulę do góry.
-Nie , dostałem rozkaz od Tsunade-san żeby nie spuszczać twojego stanu zdrowia z oka.- odparł przykładając stetoskop do jego nagiej klatki piersiowej.
-Poradzę sobie , tak przy okazji to kiedy wychodzę?
-Nie wiem , ale nie prędko. Pamiętaj że nie możesz się przemęczać , wliczając w to także chodzenie.
Chłopak westchnął , jego serce zabiło , a oczy lekarza znacznie się powiększyły.
-Zrób tak jeszcze raz.-rozkazał mężczyzna w białym fartuchu.
Shikamaru nie chcąc się z nim sprzeczać powróżył czynność lekko zszokowany.
-Coś nie tak?-spytał widząc zaskoczoną minę Isei.
-N-nie , nic.- odpowiedział z uśmiechem co wprawiło pacjenta w  niepewność i zaniepokojenie.
-Dobra teraz plecy , ale tym razem oddychaj normalnie.- rozkazał doktor. Brunet odwrócił się po czym kontynuowano badanie. "Coś mi tu nie pasuję , skoro wszystko było dobrze to czemu był zaskoczony? Niech ta kontrola się wreszcie skończy , chcę jak najszybciej zobaczyć Temari."
-Ok , ja swoje na dziś zrobiłem.- stwierdził zadowolony Sato.-Teraz przyjdzie do ciebie pielęgniarka pobrać krew , później...
-... znając życie to nefrolog , ortopeda i kardiolog , pewnie jeszcze czeka mnie prześwietlenie. -przerwał mu Nara.-Czemu sam nie mogę do nich pójść?
-Ponieważ twoje kończyny nie są jeszcze w stanie swobodnie się poruszać. -odparł trochę rozzłoszczony , chłopak znowu westchnął.
-Więc lepiej się stąd nie ruszaj.-przestrzegł go doktor i wyszedł z sali.
"To mów mi prawdę" -pomyślał z oburzeniem.

*************
Dzień dobiegał końca , słońce zachodziło za horyzont , wieczór robił się chłodny i ciemny. Po chwili nie było widać kolorowych chmur ani pomarańczowego nieba tylko migoczące do siebie gwiazdy. Dziewczyna westchnęła , włóczyła się po Sunie cały dzień nie widząc w tym najmniejszego sensu. "Muszę wracać do domu , powinnam była to zrobić od razu po wyjściu ze szpitala. Przynajmniej wypełniłabym dokumenty , cóż trzeba będzie zarwać nockę ... chociaż pewnie i tak nie zmrużyłabym oka." Z obojętnością i przygnębieniem na twarzy , zaczęła zmierzać w stronę rezydencji. Kiedy do niej doszła było około dwudziestej drugiej , weszła do środka , a na wejściu przywitał ją lalkarz.
-Witaj Temari !-wykrzyknął z uśmiechem na pysku.
-Hej Kankuro.-ściągnęła buty  i wyminęła go tworząc wokół siebie chłodną i nieprzyjazną atmosferę.
Blondynka wkroczyła do o dziwo czystej kuchni , a brunet podążył za nią jak piesek.
-O chcesz herbatki?- zapytał i posłał siostrze lizusowskie spojrzenie widząc jak wyciąga z szafki czajnik.-Daj , ja to zrobię. -wziął od niej przedmiot po czym napełnił wodą.
-Y...dzięki Kankuro.-podziękowała zdziwiona.
-Ależ nie ma za co , wszystko dla mojej siostruni.- wyszczerzył się.
"Ciekawe co ten pacan znowu spieprzył?" Zielonooka bez słowa pofatygowała się na górę , za nią oczywiście "poleciał" brat.
-Temi , a gdzie ty idziesz?-spytał stojąc jej na drodze nieco zakłopotany.
-Do swojego pokoju.-ominęła go lecz on znowu zastawił jej drogę.
-A nie możesz później , no bo wiesz herbatka wystygnie.-ciągnął ją za rękę , niestety bezskutecznie bo siostra ani drgnęła.
-Herbata poczeka , ja chce iść do mojego pokoju. -szarpnęła ręką a brunet upadł na podłogę , zrobiła krok do przodu po czym chwyciła klamkę , uchyliła drzwi i ...
-Nie!- lalkarz zaczął biec w ich stronę , niestety Temari weszła do pomieszczenia , a jej brat po raz kolejny wywrócił się na ziemię.
-Kankuro...-zaczęła cichym tonem.-...to , to , to jest ... ŚLICZNE ! -zachwyciła się . Jej oczom ukazał się odnowiony pokój . Nietknięte nowe łóżko stało na środku , opatulone fioletowo-żółtą pościelą w spiralne słońca , poszewki na poduszkach były fioletowe i żółte , ale bez wzorków.Otoczone było przez zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi.  Szafa była czysta jak nigdy dotąd  , obok niej znajdowała się nienaruszona toaletka , a naprzeciwko niej , po drugiej stronie pokoju wisiała ogromna kolekcja wachlarzy. Stolik stojący niedaleko łóżka postawiony został przy oknie , a obok niego biurko. No Sabaku przybrał zdumiony wyraz twarzy "Nie zorientowała się?" 
-Kanki to takie kochane z twojej strony.-przytuliła go mocno po czym nadal cieszyła się pokojem."Kanki?" ("Kanki" -w mojej historii Temari nazywała tak Kankuro w dzieciństwie , biedaczek już tego nie pamięta , pewnie dlatego że często dostawał od niej mocno w łeb. dop. autorki).
-Nawet moją kolekcję wachlarzy posegregowałeś. -podeszła do ozdobionej ściany.
-Ah , tak ,tak ,tak ,pewnie , pewnie tylko popatrz ciuszki w szafce też ci poukładałem.- odsunął siostrę od wachlarzy i zaprowadził do szafy. - Jesteś zmęczona , może się przebierzesz? -zaczął odsuwać się do tyłu.-Tak , tak , dobry pomysł , ja sobie wyjdę , a ty rozkoszuj się pokoikiem , pa , pa.-pożegnał się i wyślizgnął z pomieszczenia. "Hmm ..dziwne." Pomyślała otwierając mebel z ubraniami. "Co by tu włożyć ? A już wiem."Wyciągnęła zielone spodenki i pomarańczową bluzkę , przebrała się, poszła do toaletki , usiadła i rozpuściła włosy po czym zaczęła je rozczesywać. Kiedy skończyła spojrzała w lustro "O nie , tylko nie TO!"
-KANKURO!- z góry było słychać krzyk i tupot stóp.
Lalkarza siedzącego w kuchni przeszły ciarki , chciał jak najszybciej gdzieś się schować , ale było już za późno. Poczuł czyjąś rękę na ramieniu , nerwowo się odwrócił  a jego oczom ukazała się wnerwiona i szukająca zemsty twarz Temari No Sabaku.
-Kankuro.-wypowiedziała jego imię nie zmieniając przerażającego wyrazu twarzy.
-Aj ja jaj ja j-ja-j-j-j -skiałczał przestraszony.
-Co ma oznaczać TO w moim pokoju?- zacisnęła dłoń na jego ramieniu.
-Ał...ja-ja...aaaa nie bij! -wyślizgnął się krzycząc , lecz siostra złapała go za gumkę od majtek i dresów.
-Wiesz co cię czeka Kanki...-przybrała złowieszczy uśmiech.-...bolesna ŚMIERĆ.
-Nie , nie , błagam , tym razem się poprawię.
-Ostatnio ci odpuściłam , teraz nie będzie tak dobrze ...Ale to zależy tylko od ciebie , PRAWDA?
-Aaa!-krzyczał po czym próbował uciec , na jego nieszczęście naciągną gumki. Dziewczyna puściła odzież co zadało lalkarzowi niemiłosierny ból.
-Ał , ał ,ał.-skakał po pomieszczeniu piszcząc jak mała myszka . Zielonooka chwyciła go za bluzę.
Co ma znaczyć do jasnej cholery złamanie mojego BEZCENNEGO wachlarza?!-krzyczała.
-Na-na-na-naprawię go.-usprawiedliwiał się przerażony.
-Naprawisz?!Przechylił się o sto-osiemdziesiąt stopni , ma złamany czubek i powyginane pręty , przy okazji jest niekształtny jakby go ktoś przejechał A TY MÓWISZ ŻE GO NAPRAWISZ?!-zdenerwowała się jeszcze bardziej.
-W takim razie kupię ci nowy.
-To była limitowana edycja !Wiesz co to znaczy?!
-N-nie.-jęknął.
-Aaa!-puściła go i usiadła desperacko na krześle spuszczając głowę w dół.
-T-Temari ...może herbatki?-zaproponował bezbronnie.
 Siostra posłała mu mordercze spojrzenie po czym wstała - A ja przez chwilę myślałam że można na tobie polegać.-po raz drugi zaszczyciła go spojrzeniem tym razem przemawiał przez nie żal i smutek.
Po tych słowach wróciła do swojego pokoju.
-Temari...-wymruczał zrezygnowany Kankuro.
Blondynka weszła do pomieszczenia , zamknęła drzwi , zaświeciła światło i podeszła do biurka.Leniwie odsunęła jedną z szuflad , jej oczom ukazał się stos posegregowanych alfabetycznie dokumentów .(nie wiem co jest tu najmniej prawdopodobne to że są poukładane czy że alfabetycznie. dop. aut.) , na ich szcczycie widniała mała niebieska karteczka z napisem "Przepraszam".
-Pf.-burknęła i wyciągnęła papier. Usiadła na łóżku i zaczęła przeglądać "prasę" , w ten sposób minęła jej cała noc , tak jak myślała , nie mogła zasnąć.

*************
 Brunet leżał na łóżku , pod głową miał ręce i tępo patrzył się w sufit. "To bez sensu , przecież czuje się dobrze. Ten wyraz twarzy...on musi coś ukrywać.".Drzwi znienacka się otworzyły , stanął w nich doktor Isei.
-Witaj Shikamaru.-przywitał się podchodząc do niego.
-Hej.-śledził go wzrokiem.
-Wczorajsze badania wyszły dobrze...- "Kłamie."-...no tak , mam dla ciebie list. - uśmiechnął się i podał mu zwinięty papier.
-Dla mnie?- zdziwił się i spojrzał na trzymającą w ręku kartkę.
-Tak , to chyba od Tsunade-san.- machnął dłonią i wyszedł.
Nara przełknął ślinę "Co ta emerytka może od mnie chcieć? Pewnie zastane w tym liście same wyzwiska i groźby np. Shikamaru Nara ty nieobliczalny leniu i padalcu szykuj się bo już niedługo zobaczysz przed sobą stos makulatury do wypełniania Eh...nie dowiem się jeśli go nie przeczytam". Ciemnooki rozwinął zwój ,po jego przeczytaniu zbladł.

*************
Tsunade-san  mam najprawdopodobniej złe wieści. Tak jak zaleciłaś badam go codziennie większość badań wychodzi w stopniu normy lub trochę od niej odbiegają. Niestety kiedy wczoraj go zbadałem odkryłem że jego praca serca nie jest w pewnym stopniu prawidłowa. Możliwe że coś przeoczyliśmy ? Zeznanie z badań przesyłam jak zwykle na osobnej karcie.
P.S.
Stosujemy się do każdego twojego polecenia , jednak nic się nie zmienia. Stan zdrowia Shikamaru jest taki jak powyżej opisałem ...przez czas nieoczekiwany. Na pierwszy rzut oka moglibyśmy go wypuścić , niestety nie pozwalają nam na to wyniki rentgena (zwróć proszę uwagę na lewą nogę). Podejrzewam również niewydolność serca. 

Isei  Sato
-Żesz! - krzyknęła piąta z hukiem odkładając sake. - To tak jakby posłać astmatyka na bieg długodystansowy .
-Coś się stało?- zapytała dociekliwie Sakura stojąca przed blondynką.
-Ahh później dam ci przeczytać.
-Jeśli chodzi o Shikamaru to może ja...
-Nie , ty jesteś nam potrzebna.-przerwała jej i upiła łyka napoju "energetycznego". (tak na nią działa sake xD dop. aut.)
-W takim razie jedź.
-Nie mogę , przygotowania do wojny zajmują mi dużo czasu. W tej sprawie musimy zdać się na Sunę.
-Tak jest!
-Podaj mi proszę dwa arkusze papieru. Musze pomyśleć nad leczeniem Nary i powiadomić Kazekage. Kur*a wszystko na mojej głowie !-przeklęła po czym różowo-włosa podała jej kartki i upragnioną trzecią butelkę sake.

*************
Blondynka wychodziła właśnie ze sklepu spożywczego , trzymała w ręce siatkę z jabłkami . Z ponurą i obojętną miną mijała  uliczki Suny. "Ciekawe jak się czuję?". Od rana jej myśli dręczył jeden temat o nazwie "Shikamaru" , martwiła się o niego , ale nie dawała tego po sobie poznać. Nie wiedziała czy ją do niego wpuszczą , w dodatku nadal była zła na Kankuro. W krótkim czasie doszła do szpitala pogrążona w myśleniu o dwóch bliskich jej brunetach.

*************
Doszły mnie słuchy że romansujesz z siostrą Kazekage. Nie na darmo opowiadałam ci historie Kurumi i Ichiro. Pilnuj się Nara!  Nie sprzeciwiaj się nam ! Pomyśl o Temari , jeśli ona nie czuję tego co ty to tylko nią manipulujesz. Jeśli nie chcesz żeby cierpiała to przestań , nie podwalaj się do niej!  Mówię poważnie , nie rań jej , dobrze wiesz jakie może to przynieść skutki. 
Tsunade
Chłopak siedział na łóżku i czytał list po raz trzeci był nie tylko zszokowany ale też ... czerwony. Sama myśl że Temari jest przez niego wykorzystywana wprawiała go w złość i zażenowanie. "W takim razie mam się do niej nie zbliżać? To będzie trudne skoro codziennie mnie odwiedza "...jeśli nie czuje tego co ty to tylko nią manipulujesz...". Racja ona sama nie chciałaby tutaj przychodzić , jaki ze mnie idiota. Po co ją o to prosiłem ? Wyszedłem na kretyna , wole nie myśleć co sobie wtedy o mnie pomyślała i te moje gadki typu "zostań". Jeszcze przytulanie i całowanie , ona tego nie chce i nigdy nie chciała , sam ją do tego zmusiłem."
-Okropny ze mnie facet.-uderzył się w czoło mówiąc sam do siebie.
Niespodziewanie usłyszał pukanie do drzwi , za nim zdążył odpowiedzieć do pokoju weszła blondynka.
-Cześć Shikamaru.- z uśmiechem na ustach podeszła bliżej łóżka. Ciemnooki siedział do niej plecami więc nie widziała jego zdumionej i przerażonej twarzy.-Wszystko dobrze?-odłożyła siatkę na stolik i dotknęła  ramienia chłopaka , ten od razu się wzdrygnął.
"Co się dzieje?"
-Coś nie tak z badaniami?-spytała nadal nie puszczając bruneta. W odpowiedzi nic nie otrzymała.-Shikamaru powiedź coś!-krzyknęła , kiedy nadal milczał przytuliła go od tyłu. Jej ręce splotły się wokół jego bioder  , ścisnęła go bardzo mocno , zamykając przy tym oczy. Nara doznał jeszcze większego szoku , a jego serce zabiło mocniej , nie pierwszy raz kiedy się dotykali.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze. -mówił wyraźnie , chłopak uśmiechnął się pod nosem i ścisnął jej dłonie. "Nareszcie , wreszcie będę mogła poczuć to ciepło...Co?" Brunet "odkleił" jej ręce od swojego ciała , puścił je i odwrócił się do niej.
-Wszystko ok.- posłał jej niezbyt szczery uśmiech . Dziewczyna była zdziwiona jego zachowaniem i wyglądem , mimo tego co mówił odczuwała w jego głosie niepokój.
-D-Dobrze.-wydukała z niepewnością.
-A i jeszcze jedno...-spuścił z niej wzrok.-...nie przychodź już do mnie.
-Co?Dlaczego? -spytała smutnym tonem , on nic nie podpowiedział.-Rozumiem.-stwierdziła. Puściła go ,po raz ostatni na niego spojrzała i wyszła.
"Przepraszam Temari że jestem taki kretynem."

**************
Zielonooka powstrzymywała się od płaczu mimo to sprawiała wrażenie zapłakanej.
-Temari.-zareagowała na wymówione przez Iseie imię.- Dobrze ze jesteś wcześniej...C-Co się stało?-stanął przed nią zdziwiony,
-Nic.-odpowiedziała obojętnie , ale dało się po niej poznać że jest przygnębiona.
-Jak to? Byłaś u Shikamaru?- pytał zaniepokojony.
-Tak.
-Ah...rozumiem.-przybrał minę myśliciela na co No Sabaku nie zwróciła najmniejszej uwagi.-To pewnie przez ten list.-wymamrotał.
-Jaki list , od kogo?-zareagowała jakby wyrwano ją z transu.
-Nie wiem , ale przyjdź jutro.
-Ale on powiedział...
-Przyjdź.-uśmiechnął się i odszedł.
-D-Dobrze-odpowiedziała i ruszyła w przeciwną stronę."Tylko po co mam do niego iść skoro sobie tego nie życzy? Nie chce znowu odczuwać tego zimna w jego głosie. O co chodziło Isei? O co?".Momentalnie zawróciła i pobiegła do gabinetu lekarza , spotkała go przed salą.
-Coś nie tak?-zapytał w sposób jakby wiedział że przyjdzie.
-O co panu chodziło?-zadała poważnie pytanie.
-Shikamaru jest naiwny , łatwo mu coś wmówić jeśli chodzi o dobro jego bliskich.
-To znaczy...
-Wybacz , ale się śpieszę.-wyminął ją i zniknął w tłumie.

***************
Ten wieczór Temari spędziła podobnie jak poprzedni , na myśleniu o Narze , podpisując przy tym dokumenty. "Co miało znaczyć że jest naiwny jeśli chodzi o bliskich mu ludzi ?Czy ja jestem jedną z nich? "Zostań." , "Ciii , śpij." , "Nie wieże we własne szczęście." , "Temari już dobrze , zaraz będzie po wszystkim." , "...tęskniłem." , "Nie płacz , zabiję każdego kto będzie chciał cię skrzywdzić. Słyszysz , każdego , zrobię wszystko abyś nigdy nie płakała." .Shikamaru tu idiota , sprawiłeś że czuję się dla ciebie wyjątkowa. BAKA!" Zmęczona oparła głowę o poduszkę i zasnęła.
Następnego dnia wstała o dziewiątej , czuła się wyspana i wypoczęta , biła od niej pewność siebie połączona z zadowoleniem. Południe spędziła czytając umowy , które ostatnio dał jej brat. O szesnastej kiedy słońce powoli zaczynało zachodzić wyszła na spacer , chociaż tak naprawdę trafiła pod salę jedenastą.

***************
Ranek , południe , wieczór , noc , nie zwracał na to uwagi , wciąż trapiły go jego własne słowa "...nie przychodź jutro..." i brak jej obecności. Nieważne co robił , gdzie był , myślał tylko o niej i nic nie mogło tego zmienić. Nawet jeśliby przyszła nie zachowywałby się inaczej niż wczoraj. W tym momencie siedział na łóżku opierając się o poduszki , przymknął na chwilę oczy aby pogrążyć się w myśleniu.
Temari z wygórowaną pewnością weszła do sali jedenastej , chłopak znajdujący się na białej pościeli nie zwracał  na nic uwagi. Przez chwilę zrobiło się jej go żal , ale momentalnie wróciła do siebie.
-Jak zwykle tylko śpisz.-stwierdziła arogancko , a Shikamaru uniósł powieki.
-Temari?Co ty tu robisz?-spytał zszokowany , patrząc na opierającą się o ścianę dziewczynę. Zielonooka podeszła do niego bez słowa.
-Miałaś nie przychodzić.-odparł stanowczo , ich oczy się spotkały.
-Ale ty jesteś naiwny.-powiedziała nachylając się do niego.
-Co?-zdezorientował się.
-Nie wiem kto i co napisał w tym liście , ale...-zmieniła ton na łagodny.-...nie przychodzę tu dla ciebie tylko dla siebie.
"Więc?"
Usiadła na przeciwko chłopaka , położyła swoją rękę na jego dłoni i kontynuowała wypowiedź.
-Więc proszę...bądź taki jak wcześniej.
""...jak wcześniej"?Czyli jednak jest nadzieja."
-Dobra.-odpowiedział , zbliżyli się do siebie a po chwili pocałowali.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oh no miało być w czwartek ale to wszystko przez Michiru~. , z kolejną notką pewnie wyrobie się na 21:30 ;)
POZDRAWIAM ♥