poniedziałek, 29 lipca 2013

49.Kocham Cię cz.1

RozdziałXLIX
Temari weszła do domu , w którym nikogo nie zastała , jedyną żyjącą istotą znajdującą się w ich rezydencji był mały kot o imieniu Ravel witający ją w przejściu. Spojrzała na zwierze z pogardą gdyż od razu przypominało jej Narę , w tym momencie miała go dość , jego słowa typu "idź już" bardzo ją uraziły. Najgorszy był fakt że on nic sobie z tego nie robił , był obojętny. Dziewczyna stwierdziła że skoro on tak może to ona zacznie postępować w ten sam sposób. Będzie dla niego osła , obojętna i arogancka tak jak wtedy kiedy jeszcze się w nim nie zakochała , ba , raczej jak wtedy kiedy byli rywalami. Jeśli podejmie taką decyzję na pewno efekty ją usatysfakcjonują , tylko czy nie zacznie tego kiedyś żałować..."Oczywiście że nie!". Odpowiedziała sobie i poszła do swojego pokoju , podeszła do szafy i wyciągnęła z niej luźne ciuchy , przebrała się w nie i na chwilę zeszła na dół. Zawędrowała do kuchni , wzięła z niej kubełek lodów oraz łyżeczkę i ponownie wróciła do swoich czterech ścian. Położyła się gwałtowanie na łóżku i zaczęła pałaszować zimny przysmak , po chwili doszło do niej że nie zamknęła za sobą drzwi , a wręcz nienawidziła kiedy stały one otworem przed wszystkimi. Ruszyła więc swój leniwy zadek i zamknęła je , ponownie kładąc się na pościeli poczuła pod nią niewygodne wzniesienie , podniosła się i zajrzała pod spód. Jej oczom ukazała się kotka sprzed kilku dni , zdenerwowana wzięła ją na ręce i dała na podłogę.
-Nareszcie łóżko tylko dla mnie.-powiedziała opierając się o poduszkę i zamykając marzycielsko oczy. 
-Ej co ty robisz?- spytała wskakującą na zaścielony mebel kicię , która ułożyła się obok jej bioder i zwinęła się w kłębek.-Jesteś upierdliwa.-stwierdziła jednak po chwili przypomniała sobie jak bardzo od dzisiaj nienawidzi tego słowa. Wkurzyła się lecz po chwili westchnęła bezbronnie.-No leż jak musisz , ale nie zbliżaj się do mnie więcej czaisz?-skierowała swoją uwagę w stronę kotki. Zwierze podniosło głowę i zamruczało , po chwili już zaczęło się przemieszczać i włazić na rozleniwiony , płaski brzuch dziewczyny. -Ej , odczep się.-miotała się i zaczęła potrząsać ciałem.-Mówię do ciebie , haloo. Eh jesteś taka uparta widać że spędzałaś czas z tym pacanem Narą.-naburmuszona zeszła z łóżka zrzucając przy tym Ravel. Wzięła ze sobą kubełek , wsunęła kapcie na  dwie zgrabne stopy i powędrowała nimi na schody , prosto do salonu. Weszła do przestrzennego pokoju , ułożyła się wygodnie w pozycji leżącej na sofie , przykryła zielonym kocem i włączyła telewizor. Zafascynowana serialem nie spostrzegła że ktoś ją obserwuję , a mianowicie jedna para kocich zielonych oczu. Po obejrzeniu dramatu a także skończeniu posiłku wyłączyła kanał i sięgnęła po książkę na stoliku obok , przypomniała sobie pochyloną sylwetkę bruneta wpatrującą się w dokumenty , nad którymi razem pracowali. Potrząsnęła głową chcąc wymazać to wspomnienie , była w tej chili strasznie na niego zła. Ponownie oparła głowę o poduszkę i zaczęła przewijać kartki w poszukiwaniu strony na której skończyła ostatnim razem. Pogrążona w lekturze nie zwracała uwagi na godzinę , kiedy skończyła czytać odłożyła książkę na miejsce , westchnęła z ulgą i usiadła na sofie. -Ta historia była bardzo pouczająca.-stwierdziła wstając i zerkając ukradkiem na zegarek ścienny , było po trzynastej."Ah ile ja bym dała za koniec dzisiejszego dnia , na prawdę nie mam już co robić. Czy ja przez te wszystkie wolne dni zajmowałam się jedną z najbardziej nieogarniętych i tępych istot z gatunku męskiego? Oj niestety chyba tak. Ale od dzisiaj to się skończy , nie ważne jak bardzo moje serce będzie za nim tęsknić , pokaże mu że potrafię bez niego żyć , nie odwiedzie go i będę miała gdzieś jeśli wyruszy bez pożegnania. TAK Temari, bądź stanowcza i chłodna." Podniosła swój zadek z mebla po czym opuściła salon , weszła do kuchni i otworzyła jedną z pobliskich szafek , wyciągnęła z niej gruby zeszyt z napisem "Doskonałe , niepowtarzalne przepisy Kankuro ~*(o)*~" i narysowanym dziwnym obrazkiem obok , przypominający swoja drogą ośmiornicę. Otworzyła lekturę i zaczęła poszukiwać przepisu na naleśniki z borówkowym nadzieniem , po jego namierzeniu położyła swój punkt uwagi na stole po czym zaczęła przygotowania do wypieku. Kiedy była w połowie sukcesu - czytaj przygotowania smacznych naleśników , spostrzegła że brak jej najważniejszego składniku czyli oleju , zdjęła fartuch w truskawki, który założyła kilka chwil temu. Przebrała obuwie , wzięła ze sobą pieniądze i wyszła do sklepu zapominając o obecności kota w rezydencji. Znudzona Ravel weszła do kuchni , wskoczyła na blat i zainteresowała się czerwoną miską. Podeszła do naczynia po czym pochyliła się nad nim i wsadziła tam głowę , wewnątrz znajdowało się ciasto z przepisu. Futerkowiec włożył łapki do środka i momentalnie odskoczył czując niemiłą w dotyku maź , pod wpływem zachwiania miska wylądowała na umytej podłodze. Zielonooka zeskoczyła z blatu i poszła do salonu pozostawiając po sobie ślady. Rozluźniona Temari wróciła do domu z uśmiechem na ustach ("Kupiłam olej , nareszcie osiągnęłam jakiś sukces w życiu!" dop.aut.) , który jednak zszedł z jej twarzy natychmiastowo po zobaczeniu plam w postaci małych kocich łapek wędrujących w kuchni do salonu. Wystraszona z niepewnością co może zobaczyć , wparowała do najbliższego pomieszczenia ,a zobaczyła w nim czerwoną miskę z której wypływało ciasto. Zezłoszczona przemieściła się do miejsca gdzie przypuszczalnie mogła znajdować się sprawczyni całego chaosu. Jej oczy ujrzały leżącą na fotelu upapraną Dianę , posiadaczka wachlarza od razu przepędziła ją do kuchni , pokazała bajzel i nakrzyczała na nią. - Co ty sobie wyobrażasz , jesteś nieobliczalna , zostawić cię na pięć minut a ty już wszystko psujesz.-kotka spuściła uszy w dół w ramach "żalu za grzechy" , a Temari nic na to nie odpowiedziała. Bo z jednej strony czemu ma rozmawiać z niezrównoważonym kotem? Po kilku minutach sprzątania zaczęła od nowa , nasypując mąkę do naczynia poczuła miłą w dotyku sierść ocierającą się o jej rękę. Spojrzała na łaszącą się o nią Ravel , uśmiechnęła się pod nosem i kontynuowała czynność , jej towarzyszka za daleko potrząsnęła jej dłonią przez co dziewczyna rozsypała mąkę. Kotka wiedząc że ma kłopoty zerknęła litościwie na blondynkę.-Co ty wyprawiasz...-popatrzyła na błagającego kota.-...eh no dobra to akurat zrobiłaś przypadkowo. -Diana weszła jej na ramię i ponownie ocierała futro o jej bladą skórę , zielonooka zaczęła chichotać z powodu łaskotek. Po chwili , zirytowana wzięła ją na ręce , uniosła naprzeciwko swojej twarzy i zaczęła mówić w jej kierunku.-Nawet się tak na mnie nie gap.-rozkazała widząc uroczy pyszczek towarzyszki.-No dobra , jesteś taka urocza , kocham cię.-ostatnie słowa wypowiedziała bardzo impulsywnie , naglę zaczęła zastanawiać się na ich sensem ""Kocham cię Shikamaru"- w jej głowie pojawiło się wspomnienie z przed kilku tygodni ,kiedy to nikt nie wiedział co będzie dale z gościem z Konohy. Dla dziewczyny presja była zbyt wysoka ,poprostu nie wytrzymała i wyznała uczucia chłopakowi. "Skoro te same słowa można z łatwością skierować do byle kogo to czy można równie obojętnie się zakochać?" Kotka machnęła łapką w stronę policzka dziewczyny przerywający tym jej zamyślenie. -Przepraszam.-wymamrotała Temari , odłożyła kota na ziemię i wyszła z domu. No Sabaku przeszła się kawałek , a po chwili stanęła w miejscu , na samym środku ulicy ,przyglądając się świecącym promykom słońca. "Jeśli tak to ma wyglądać to już zadecydowałam ...ODKOCHAM SIĘ W SHIKAMARU CHOĆBY NIE WIEM CO."
Po tych zobowiązujących słowach wróciła do rezydencji i dokończyła swoją pracę , kiedy jej brat wrócił do domu zastał ją kończącą myć naczynia.
-Co jest Temari ?Jak dzionek?-zapytał radośnie Kankuro wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
-Wszystko dobrze.-odparła sucho.
-Co ty wogule robisz w domu , myślałem że jesteś razem z Narą.-poruszył wrażliwy temat , ale blondynka nie paliła się do nawiązania z nim tej rozmowy.
-A tak jakoś zrobiliśmy sobie wolne .-wymigała się.
-Moim zdaniem nie powinniście tego robić akurat teraz , w końcu Shikamru niedługo wyrusza. Nie wiadomo kiedy i czy się jeszcze zobaczycie , powinniście korzystać i cieszyć się z waszego towarzystwa. No bo kiedy jeszcze spotka was takie szczęście?-objaśnił , a zielonooka zamyśliła się stojąc nad zlewem ,a jednocześnie opierając się o niego.-Ładnie pachnie ..., cytryną? Sprzątałaś?-nieumyślnie zmienił temat.
-Mhhmm.-wybudziła się z "transu".-Robiłam naleśniki chcesz?-zaproponowała nadal odpływając do krainy rozmyśleń.
-Jasne , ja bym nie chciał , dawaj dziesięć.-uśmiechnął się szczerze , a po chwili pałaszował już jedną ze swoich ulubionych przekąsek. Jego siostra siedziała naprzeciwko niego i patrzyła się w stół , po raz kolejny odleciała.

***************
Dzień był wyjątkowo jasny , słońce właśnie usiłowało zajść , przez okno szpitalnej sali przechodziły ostatnie promyki słoneczne. Shikmaru jak zwykle wszystkiemu zawinił , przez niego Temari się martwi , przez niego zachodzi w głowę , przez niego ma kłopoty z bratem i to przez niego przeważnie się wścieka. Tak jak dzisiaj kłótnia wystąpiła z jego winy , on dobrze zdawał sobie z tego sprawę ...zadziwiającym faktem było to że się nie obwiniał. W jednej chwili stał się zadziorny w stosunku do blondynki , z dał sobie sprawę że przegiął , ale  miał dość ciągłego wysłuchiwania że ma na siebie uważać. Lekarze ciągle wciskali mu ten kit , a on wyrzucił z siebie wszystkie negatywne emocje zbywając Temari i dając jej do zrozumienia że nic go nie obchodzi. Problem polegał na tym że wyżył się na niej a nie na sanitariuszach , którzy tak bardzo go denerwowali podczas ostatnich badań. Teraz siedział na białej pościeli i rozmyślał czyja to wina , jego , No Sabaku czy osób trzecich. Niestety nie widział żadnego logicznego wytłumaczenia , nie dopuszczał do siebie myśli że dał upust negatywnym emocją w towarzystwie ukochanej. "Wszystkiego mam dość i wszystko mnie denerwuję ,ale na pewno nie ona ...więc czemu aż tak na nią naskoczyłem. Niby się nie uniosłem , ale przesłanie było jasne a w dodatku rażące. Sam nie wiem co robić , może trochę od niej odpocząć , tak , tak będzie najlepiej. Przed powrotem do Wioski Liścia odwiedzę ją i pożegnamy się jak przyjaciele ...no może znajomi , zapomnimy o wszystkim co było aby iść dalej. Zaprzepaścimy wszystkie nasze uczucia i dotychczasowe sukcesy , ale to nic bo na końcu spotkamy nowe miłości i rozpoczniemy kolejny rozdział w swoim życiu. Chociaż tak naprawdę wątpię abym mógł pokochać kogoś innego tak mocno jak ciebie. Mimo wszystko spróbuję , dla nas...dla Temari." Wstał , powoli wszedł do łazienki a po chwili było już słychać dźwięk prysznica.

***************
Nastała kolejna noc i kolejny dzień , tym razem dziewczyna wstała o trzynastej zero siedem , przeciągnęła się niczym kotka i ponownie opadła na łóżko. W obu rękach mocno ściskała kołdrę , którą potem podłożyła sobie pod głowę , zamknęła oczy mając nadzieję że jeszcze uda jej się pospać. Niestety skończyło się na myśleniu ponieważ w drzwi zaczęła drapać Ravel i to od wewnątrz. Tak , złośliwa i wściekła na Nare jak osa Temari spała tej nocy z małą ciekawską bestyjką. Wieczorem kiedy szła spać , kotka wślizgnęła się do jej pokoju i za nic nie chciała wyjść , ilekroć ją wyrzucony tylekrotnie wracała niczym bumerang. Po jakimś czasie (ok. czterdziestu minutach) blondynka poddała się i pozwoliła zielonookiej spać z nią w jednym pokoju. Zrobiła jej posłanie na krześle obok biurka , nie spodziewała się że kotka będzie chciała z nią spać , upłynęło pół godziny aż No Sabaku przekonała się że Diana zawsze dostaję to co chce. Jest strasznie rozpieszczonym zwierzęciem , może dlatego bo jest jedynaczką. Skończyło się tak iż obie "księżniczki" spały na jednym posłaniu , przykryte tą samą pościelą. Noc minęła im zadowalająco , Ravel współpracowała z wiercącym się ciałem Temari więc ostatecznie spała na poduszce. Tego popołudnia kiedy obie się obudziły,poprzekręcały się na boki , wstały i skierowały się do łazienki. Każda załatwiła poranne czynności po czym opuściły teren. Po zejściu ze schodów i wejściu do kuchni blondynka zaczęła przyrządzać najważniejszy posiłek dnia , sobie zrobiła kanapki z serem żółtym a przyjaciółce postawiła przed nosem karmę dla kotów. Obydwie zjadły śniadanie ze smakiem , kiedy Temari myła po sobie naczynia Ravel siedziała obok zlewu , a do pomieszczenia zawitał Kankuro. Poczciwy , irytujący , denerwujący , naiwny , miły braciszek. Chłopak podszedł do siostry od tyłu i zakrył jej oczy ręką.
-Kankuro nie zgrywaj głupa , przecież widziałam jak wchodziłeś cioto.-odparła.
-To nie Kankuro.-oznajmił piskliwym głosem.
-Mhyymm , więc kto?-zapytała radośnie.
-Ymm...Shikamaru.-zaśmiał się i zabrał dłonie. No Sabaku nie wydawała się zafascynowana jego niesmacznym żartem , wręcz przeciwnie bo posmutniała.
-Eh...daj sobie spokój.-westchnęła ciężko z "oklapłym" humorem po czym usiadła przy stole.
-Co ci ?-zmartwił się brunet i podszedł do niej.
-Nic.
-Jak "nic"? Powinnaś przecież teraz u niego być , już po pierwszej.-węszył.
-Nie chciało mi się ruszać z łóżka , a to kobieta już nie może dłużej pospać?-zmieniła tor rozmowy.
-Ależ nie , skądże.-bronił się unikając sprzeczki.
-No ja myślę, a ty co tak wcześnie na nogach?-podtrzymywała dialog.
-A co ? To facet już nie może wcześniej wstać?-zmrużył jeno oko.
-Może , ale nie ty.-spojrzała na lalkarza.
-Fakt to do mnie niepodobne , musiałem dzisiaj załatwić kilka spraw służbowych.-wyjaśnił i oparł rękę o krzesło dziewczyny.
-Tak?-zrobiła dziwną minę.
-Raczej , skoro woja już blisko.-przybrał formalny ton.
-Masz rację.-również spoważniała.-Sama muszę wziąć się do roboty. Macie coś dla mnie?-w jej oczach przemawiał entuzjazm i zapotrzebowanie wypełnienia misji.
-Yyy.-zdziwił się.-Mogę zapytać Gaarę , ale zdawało mi się że nie chciałaś niczego robić aż do poniedziałku.
-Zmieniłam zdanie.-odparła dumnie.
-Ale poniedziałek ..., wiesz Nara.-ponownie doszukiwał się przyczyny zachowania siostry.
-I co z tego? Zdaję sobie sprawę że niedługo wyrusza.
-I tak nagle masz zamiar się zmyć?-dziwił się.
-Ehh zresztą nie twoja sprawa , moje życie , moje pomyłki.-wstała , brat wziął dłoń z krzesła , a ona opuściła kuchnię. "Czemu użyłam słowa "pomyłka" ?" Zastanawiała się idąc wąskim korytarzem prowadzącym do jej pokoju.

***************
-Słuchaj Gaara , coś jest nie tak z Temari!- krzyknął wchodząc niezapowiedzianie do biura brata. Zastał tam nielada sytuację , Matsuri pochylona nad czerwonowłosym poczerwieniała aż po same uszy , Kage również zdawał się być lekko zarumieniony , ich twarze znajdowały się bardzo blisko siebie.
-To może ja wpadnę później.- wyszczerzył się , puścił do nich oczko co sprawiło że przypominał osła ze Shreka.
-Nie nie trzeba.- niebieskooki spoważniał i odchrząknął na ten dźwięk dziewczyna odsunęła się i powoli wyszła z pokoju. Brunet obejrzał się za nią gdy zamykała drzwi.
-No , no Gaaruś ty urwisku , no gadaj że co jest między wami.-w mgnieniu oka znalazł się przy drewnianym meblu opierając się o niego łokciami , podtrzymując dłońmi głowę i wpatrując się prosto w zdumioną , po raz kolejny różową twarz Kazekage.
-N-Nic między nami nie ma.-spuścił wzrok z towarzysza.
-Ahaha , nie powiedziałeś mi tego prosto w oczy.- "jarał" się zaistniałą sytuacją.
-Wspominałeś o Temari.-wymigiwał się , aby uniknąć rozwinięcia tematu.
-No tak!-błyskawicznie zapomniał o "parze" i tym co widział.-Jest problem!
-Jaki?Nie denerwuj się.-uspokajał go.
-Temari żąda misji.-uderzył obiema rękami o biurko.
-Przypadkiem nie dawałem jej wolnego aż do poniedziałku , za twoimi błaganiami w nawiasie mówiąc.-wyrównywał kartki z dokumentami , nie zerkając na No Sabaku , który wymuszał na nim spojrzenie.
-Zgadza się , ale chyba coś między nimi zaszło.-tłumaczył w zakresie swych informacji.
-Co dokładnie?-dopytywał.
-Nie wiem , nie chce mi nic powiedzieć.-irytował się.
-Nie dziwi mnie to.
-Jeśli ją zranił.-zacisnął rękę w pięść i spuścił głowę.
-Będzie to twoja wina.-kontynuował , a ciemnooki na te słowa mocniej ścisnął dłoń.-Spokojnie Temari to silna sztuka.- popatrzył na brata.
-Wiem.-ich spojrzenia się spotkały, zapanowała chwilowa cisza. -Ale ja muszę wiedzieć , co jeśli w tym momencie płacze w poduszkę i ogląda ckliwe filmy?!- zaczął się wiercić i rozpaczać.
-Ehh a z tobą nadal tak samo.-zaśmiał się pod nosem nie przestając obserwować dziwnego zachowania brata.-Jeśli cię to uszczęśliwi to dam Temari jakąś misję.-zaproponował.
-Tak?!-zrobił minę uszczęśliwionego pieska , gdyby miał ogona to by nim merdał , ale zamiast tego trząsł tyłkiem.
-Tak.-westchnął czerwonowłosy.
-Dzięki Gaaruś jesteś wspaniały.
-Przestań , w końcu to ja mam być ten zły , heh.-zadrwił ze swojej osoby.
-Nie jesteś wcale zły.-napuszył się Kanki.
-Wiem.-odparł cicho i delikatnie , muskając piórem po jeszcze pustej kartce powoli zapełniającej się pismem. Lalkarz uśmiechnął się i pozostał z bratem w pokoju.

***************
-Temariś , Temariś!Załatwiłem ci misję!-krzyczał Kankuro wniebogłosy zaraz po tym jak wszedł podekscytowany do domu.-Temariś!?-wołała siostrę ,ale nikt nie odpowiadał , coś go tknęło aby sprawdzić salon.-Temariś!-wszedł do pomieszczenia po czym uradował się widokiem blondynki siedzącej na kanapie , przykrytej kocem i czytającej książkę.
-Co potrzebujesz Kanki?-odwróciła głowę w jego stronę.
-Te-Temariś.-rozpłakał się i pod-wlekł do zielonookiej.-Buaabuaabuaa ty mój biedaku , nie wiedziałem że jest z tobą aż tak źle.-objął ją mocno za szyję.
-Yyy Kankuro...-mówiła zaskoczona.-...co ty piłeś?
-J-ja?-puścił ją i spoglądnęli sobie w oczy , brunet oczywiście miał psie spojrzenie.-Nic dzisiaj nie piłem.
Towarzyszka pokiwała palcem dając znak aby się zbliżył i tak posłusznie postąpił.
-W takim razie...-zmrużyła oczy.-...co ćpałeś?
-Nic.-oburzył się i odsunął.
-Skoro tak twierdzisz to czemu się dziwnie zachowujesz?-wypytywała , pewnie ze zmartwienia.
-Jak dziwnie?-nie wiedział o co jej chodzi.
-Nie ważne.-westchnęła i wróciła do lektury. Po kilku minutach spostrzegła że brat się na nią lampi.-To co chciałeś?-nadal zagłębiała się w czytaniu.
-Aaaa tak , znalazłem ci misję.-końciki jego ust powędrowały do góry.
-Naprawdę?!-zerwała się gwałtownie i zaczęła wpatrywać w lalkarza z niedowierzaniem.
-Heh , heh , no coś taka zdziwiona , skoro jesteśmy rodzeństwem powinnaś wiedzieć jaki to jestem utalentowany dyplomatycznie. Gaara nie dawał za wygraną , ale ja go pokonałem moimi powalającymi argumentami.-opowiadał z wyższością , a na koniec podrapał się po nosie z zadowoleniem.
-Hiii!-pisnęła radośnie , szybko wstała i podbiegła do ciemnookiego zawieszając mu się na szyi i mocno ściskając.-Dziękuję Kankuro.-cmoknęła go w policzek i puściła.
-No wiesz...od czego są bracia.-mówił masując zarumienione miejsce.
-Kiedy wyruszam?!Co to za misja?!-ekscytowała się.
-Opowiem ci wszystko za kilka chwil , ale lepiej idź się pakuj bo wyruszasz wieczorem.
-To już za kilka godzin , lecę do pokoju.-rozpędziła się , ale na chwilę stanęła w progu i obróciła się do towarzysza.-Na ile dni mam się spakować ?Co wziąć?
-Spokojnie , na dwa , a weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy , walka nie jest przewidywana.
-Ok , dziękuję braciszku.-z zacieszem wybiegła z salonu.
-Hehe , hehe powiedziała "braciszku".- szczerzył się do siebie No Sabaku.

***************
Po korytarzu mieszczącym się na drugim pietrze , rozległ się dźwięk zamykanych drzwi, Temari po wejściu do pokoju oparła się o nie i ciężko westchnęła.
-Co ja wyrabiam.-mówiła sama do siebie z przygnębieniem w głosie.-Nie mogę , nie dam rady.-zsunęła się po drewnie po czym ukryła twarz w zgiętych kolanach.-Będę czuła się samotna , mam wyruszyć w pojedynkę ,ale przeczuwam że nie powinnam. ...Może poproszę Kankuro żeby ze mną wyruszył...-rozmyślała na głos.-...nie , nie wolno mi , on pewnie ma dużo na głowie. Powinnam się cieszyć ze znalazł mi misję ,na którą idę aby zapomnieć o Narze.-energicznie wstała z podłogi.-Dam sobie radę!Jesteś silna Temari!-uśmiechnęła się chytrze i zacisnęła prawą dłoń , którą po chwili uniosła do góry. (superman xD dop. aut.)

***************
Około pół godziny po rozmowie z bratem , zielonooka schodziła ze schodów z plecakiem przeznaczonym przez nią do wypełnienia misji. Weszła do kuchni i położyła bagaż na stole mówiąc do bruneta siedzącego naprzeciwko niej.
-Już jestem gotowa.-oznajmiła przygotowana do "służby".
-Heh , ciesze się.-uśmiechnął się przyjaźnie.-Przysiądź się , opowiem ci o misji jaką  masz wykonać.-wskazał na stołek przed nim , który siostra posłusznie zajęła.
-No więc gadaj o co chodzi , mam mało czasu.-kontynuowała podekscytowana.
-A tak , twoim zadaniem jest dostarczenie dokumentów ninji z Wioski Deszczu , spotkacie się w połowie drogi w lesie "bez skazy". To zaledwie jakiś dzień drogi w jedną stronę , walka nie jest przewidziana.
-Co?I to tyle? Chciałam porządną sprawę a nie jakieś roznoszenie ulotek.-oburzyła się, a chwilowe zauroczenie misją znikło.
-No jest w tym trochę ryzyka.Zawsze jakiś ptaszek może ci narobić na włoski i wtedy już nie będzie tak kolorowo.-drażnił się.
-Ja ci zaraz dam ptaszka pokrako marna!-wstała i uniosła pieść na wysokość swoich piersi , przez caly czas towarzyszyła jej złowroga mina wyrażająca chęć mordu.
-Dobrze , dobrze.-uśmiechnął się bezbronnie po czym uniósł ręce do góry w geście pokoju.-Lepiej już wybywaj , zaraz zrobi się ciemno i na serio może stać się groźnie.-troszczył się o swoje zdrowie , wiedział ze jeśli jego siostra zostanie w tej pozie długo nie będzie mogła się powstrzymać i walnie go z pieści w pustą czachę po czym rozlegnie się dźwięk przypominający dzwon kościelny.
-Kolejny taki wybryk a dostaniesz w papę miernoto .-zagroziła mu spojrzeniem i wyszła z rezydencji.
Zmierzała naburmuszona i zawiedziona tą wyprawą gdy nagle uświadomiła sobie że ten mądrala nie dał jej papierów. Miała się wracać , o nie , za żadne skarby , ale mus to mus. Na szczęście w porę oboje się skapnęli i Kankuro gonił Temari przez pół wioski , spotkali się niedaleko od miejska , w którym blondynka spostrzegła brak dokumentów. Oburzona jego zachowaniem odebrała teczkę z zarozumiałą miną po czym już bez zbędnych sytuacji , wyruszyła wypełnić beznadziejne jej zdaniem zadanie.

***************
No Sabaku już od jakiś piętnastu minut siedział w gabinecie Kazekage z zaciszem na ustach , przyglądając się jak odwala czarna robotę.
-Chciałbyś pomóc.-zapytał czerwonowłosy jak zwykle nie odrywając wzroku od kartki.
-Nie , nie po to przyszedłem.-mówił ucieszony...po jego słowach zapadła grobowa ,sześciominutowa cisza.
-A więc , co chciałeś?-kontynuował Gaara nieco zirytowany bezczynnością bruneta.
-Powiedź to?-wymamrotał szybko.
-Niby co?-próbował zapomnieć o żenującej sytuacji z dzieciństwa kiedy to obiecali sobie używać kodu jeśli chodzi o miłostki ich siostry.
-Wiesz co.-gadał prze-szczęśliwy i bardzo psi (pod względem oczu i zachowania) Kankuro.
-Kiedy to jest żenujące.-zaczerwienił się trochę.
-Zrób to.-wyszeptał towarzysz zielonookiego.
-Ehh...-kontynuował po ciężkim westchnieniu.-...Cz-czy rybka połknęła haczyk ?
-Tak.-skupił się brązowowłosy.
-T-to...-czerwieniał coraz bardziej.-...Czas złowić suma!-wstał i podniósł prawą pięść dumnie do góry.-kiedy usłyszał śmiech brata i poczuł zawstydzenie , wrócił do poprzedniej postawy.
-Więc jak to załatwimy?-dopytywał lalkarz.
-Zostawiam to tobie.
-Mogę wykorzystać jego dane jako przykrywkę.
-Bardziej wiarygodna będzie kartoteka szpitalna Temari.-wyjaśnił.
-A no rzeczywiście.-szczerzył się.
-Niech Nara się trochę pomartwi.-czerwonowłosy podniósł wzrok na brata.
-Zasługuję.-spoważniał sztucznie po czym dodał drwiąco.-Jesteśmy okropni.
-Wiem.-oboje się uśmiechnęli i przybili sobie piątki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czy zauważyliście , ale pojawił się nowy link w zakładce "Co czytam" zapraszam na niego serdecznie bo opowiadanie jest lekko napisane czyli przyjemnie dla oka a niesie ze sobą dużo akcji ;3 -->http://troublesome--love.blogspot.com/2013/01/prolog.html?showComment=1373060288982#c2266551733598587082
W ostatniej notce trochę hejtowaliście Shikę , ale mieliście rację że strasznie szybko zmienia zdanie ;3 Więc w ramach rekompensaty w dzisiejszym rozdziale sam siebie trochę skarcił i przy okazji bracia No Sabaku też coś dla niego planują :*
A na koniec mam dla was jeszcze jeden blog : 
http://still-believe-inlove.blogspot.com/
POZDRAWIAM :* ♥

środa, 17 lipca 2013

Pierwsze urodzinki bloga ^-^ - straszny zaciesz


Na wstępie : 
muzyka  ;*

A więc sprawa wygląda tak :
-> To moje i wsze pierwsze urodziny na tym blogu :) Nie obraźcie się ale zacznę od serdecznych i pełnych entuzjazmu podziękowań dla was ;*  

Strasznie chciałabym wam podziękować za wytrwałość ze mną , moimi spóźnionymi o tygodnie notkami , ortograficzną niepoprawnością i wieloma błędami. Ale mimo wszystko byliście ze mną , już od pierwszego rozdziału (krótkiego i prawie nic niewnoszącego do historii) opublikowanego 17 lipca 2012 roku :* Towarzyszyliście mi mimo błędów i pomagaliście jak tylko mogliście , to dzięki Wam - osobą , które delikatnie dawały mi do zrozumienia co mogłabym poprawić , zaszłam tak daleko i mój styl się poprawił [tak sądzę :)]. DZIĘKUJĘ wszystkim komentującym to wy w szczególności zachęcaliście moja wenę do pisania i  ciągnięcia tej opowieści. Nigdy nie zapomnę pierwszych dwóch komentarzy dostałam je mianowicie od +Ola Misztela i Maruchiina :* Maruchiina aktualnie nie prowadzi już bloga o ShikaTema (link) z jakich powodów ,dokładnie nie wiem , ale w poście na jej blogu napisała {"W życiu każdego z nas przychodzi moment, kiedy nie dzieje się najlepiej.Dla mnie taki moment nadszedł teraz."...}.Nie wiem czy to przeczytasz ,ale mimo wszystko chcę żebyście wszyscy wiedzieli iż to właśnie jej zawdzięczam mojego bloga ,pierwszego tak jak i tego. Naprawdę bez niej nie dałabym rady , wogule bym nie zaczęła pisać , była i nadal jest moim wzorem pisarskim , czerpałam niezmierną przyjemność i natchnienie z jej opowiadania. Z CAŁEGO SERCA WYRAŻAM MOJĄ WDZIĘCZNOŚĆ! Wniosłaś wiele w mojego bloga! DZIĘKUJĘ CI ♥ 
Co do Ola Misztela - byłaś dla mnie tak strasznie miła i nadal jesteś , chyba zostałaś moją dobrą wróżką bo wiem że zawsze mogę liczyć na ciebie , nawet psychicznie , zdaję sobie sprawę że bez ciebie również nic bym nie osiągnęła.Komentarze od ciebie utknęły w moim sercu bardzo głęboko były dla niego niczym miód.  WIELKIE PODZIĘKOWANIA Prosto z serca ♥ 
Moi kochani są przecież jeszcze wyświetlenia , och powaliło mnie kiedy zdobyłam pierwszy tysiąc:) To było coś , kto by przypuszczał że po roku bezie ich aż 23902 ? Ja na pewno nie :) Nie wspomnę już o mej niezrównanej radości kiedy ujrzałam przybywających co jakiś czas obserwatorów ^-^ Kocham was , wasze słowa i uczucia przekazywane w każdym komentarzu , na ten dzień mam do was jedna prośbę :
ZOSTAŃCIE ZE MNĄ PROSZĘ KOLEJNY ROK BO TO JESZCZE NIE KONIEC OPOWIADANIA ! ♥ 

















-> na koniec pozwolę sobie wstawić kilka zdjęć :) 
Wiem że byłam leniwa :/

Ale w końcu po jakimś czasie odwalałam swoją robotę z pełną przyjemnością :)
                                                                               
Czasami byłam nieugięta i wprowadzałam do rozdziału nutkę tajemniczości.
                                                                                  
Ale i tak później większość ukrytej prawdy wychodziło najawa ;)
                                                                              
Cóż  pozostaję mi tylko obiecać poprawę , ale znacie mnie za dobrze i wiecie że nie wyrabiam się w niczym i nigdzie.Dziękuję i proszę żebyście byli ze mną dalej , może nie dal mojego samopoczucia tylko dla Shikamaru i Temari bo to ich historia i na pewno by chcieli żebyście przeczytali jej kolejny rozdział :* 
Z okazji urodzin bloga życzę wam zdrowia i cierpliwości do mnie :)

Kocham Was :* 



czwartek, 4 lipca 2013

48.Czas.

RozdziałXLVIII
WRESZCIE POJAWIA SIĘ NOWA NOTKA! :D Co się dzieję ? Czy to ptak , samolot? A może wena? Kto wie ;3 PRZEPRASZAM OGROMNIE  że nie było mnie ponad miesiąc ;(
A tak ogólnie to :
Co do końcowej wypowiedzi Gaary w ostatnim rozdziale to musiałam ją tam umieścić , była to tak jakby zapowiedź do dalszego rozwoju fabuły ;)  Bardzo mnie ucieszyła wiadomość że przypadł wam do gustu "krok przygłupa" ^_^
Blogi :
http://kunai.blog.onet.pl/- towarzyszą na tym blogu miłość,przyjaźń,niezależność i akcja
http://konoha-high-school-hinata.blogspot.com/- po prostu opowiadanie ma w sobie "to coś"
http://opowiadaniamia.blogspot.com/ - to nie jest jakieś banalne opowiadanie tylko prawdziwa historia o śmierci i miłości .

Nie ,no ,kocham wasze komentarze :* Rozdział z dedykacja dla Michiru , która zmotywowała mnie do pisania tej notki i jeszcze kilku osobą z anonima oczywiście też mojej najlepszej przyjaciółce + wszystkim komentującym ;* DZIĘKI MIŚKI ŻE JESTEŚCIE I CZYTACIE TEGO BLOGA ♥ :* 

P.S.
Z góry mi wybaczcie że nigdy nie wyrabiam z się z czymkolwiek w terminie ;(

Ah i jeszcze jedno :
Jeśli macie do mnie jakieś pytania , albo poprostu chcecie mnie zjeba* za niepisanie notek to tutaj macie mego aska ;* 
http://ask.fm/Shikamimarutemarii

 Miłego czytanka ! ;) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Co o tym myślisz Gaara?-zapytał podekscytowany brunet.- ...Gaara?-spróbował ponownie gdyż za pierwszym razem nie otrzymał odpowiedzi.-...Halo Gaara!- spojrzał zamyślonemu chłopakowi przez ramie i dręczył go przedłużaniem samogłosek. Niebieskooki nie zwracał na niego najmniejszej uwagi , wciąż sprawiał wrażenie nieobecnego.
-Eh ...z tobą to same problemy.- westchnął lalkarz.
-Idę do gabinetu , nie przeszkadzaj mi bo zaraz wychodzę.- odparł ponuro czerwonowłosy , tak jakby mówił przez sen , po czym skierował się w stronę mosiężnych , drewnianych drzwi znajdujących się w ciemnym korytarzu. Brat zdziwił się jego nagłym przebudzeniem , jednak nic szczególnego z tym nie zrobił i nadal przysłuchiwał się sytuacji w salonie.

**************
Czarny długopis zostawiał pojedyncze ślady na białej kartce, kilka chwil potem oderwał się od papieru , a brunet westchnął leniwie. Przeciągnął się i oparł o purpurowy , skórzany fotel na którym jeszcze kilka sekund temu ,siedział przygarbiony i zapatrzony w dokumenty.
-Nareszcie skończone.-powiedział przemęczony po czym spojrzał na blondynkę śpiącą na pobliskiej sofie. Uśmiechnął się w duchu , a kąciki jego ust uniosły się do góry. "Temari chyba za bardzo się przemęczasz...chciałbym móc pomagać ci na co dzień." Spojrzał na zegar ścienny wiszący obok kominka , wskazywał on dwunastą w nocy. Wziął do reki kilka kartek , poskładał je na kupkę po czym położył na stoliku. Przed wyjściem z pokoju pochwycił zielony koc leżący obok dziewczyny  i przykrył ją. No Sabaku lekko się poruszała , jednak spała dalej. Zauroczony Shikamaru ucałował ją w czoło i pięć minut potem wyszedł z domu gasząc w nim światło.
**************
Nara zmierzał do szpitala powolnym krokiem , ciemne uliczki w które się zapuszczał sprawiały wrażenie przerażających i może takie były , ale on był pogrążony w myśleniu o tym "co dalej".
"Czy my stoimy w miejscu i  czy wogule istniejemy ? Kochanie jest trudne , ale bycie kochanym jeszcze bardziej , musimy rozumieć tą drugą osobę i być gotowi poświęcić dla niej resztę życia...zobowiązania towarzyszą miłości. Skoro nie jestem w stanie wyznać jej uczuć to czy będę mógł ją chronić , jeśli nie dowie się że ją kocham to postawię ją w niezręcznej sytuacji czego chciałbym uniknąć. "Miłość" co to jest? Chcę wiedzieć czy Temari też to do mnie czuję , ale postanowiłem zrobić pierwszy krok i już nigdy się nie wahać. Następnym razem ... gdy będziemy już gotowi ... usłyszy od mnie "kocham cię"." Chłopak podniósł leniwie głowę do góry i zobaczył piękne granatowe niebo z mnóstwem towarzyszącym mu gwiazd. Zapatrzył się w ten cud natury po czym zamknął na chwilę oczy , kiedy je otworzył zobaczył w mroku postać , która z góry zmierzała wprost na niego , potem słychać było przeraźliwy krzyk.

**************


Ptaki ćwierkały radośnie , za oknem rozweselone promienie słoneczne dokuczliwie oświetlały blade policzki blondynki leżącej na sofie w salonie. Temari zmarszczyła brwi po czym otworzyła oczy , rozejrzała się wokół i podniosła. Siedziała na krawędzi czerwonego mebla. Przez kilka sekund była zdezorientowała , ale nie trwało to długo ponieważ na jej twarzy zagościł jasny jak słońce promienny uśmiech. Odkryła się spod zielonego koca i poszła do kuchni. Minęła próg pomieszczenia , w którym znajdowały się talerze , pożywienie i Kankuro. Nie ucieszyła się na jego widok , mimo to była zmuszona się z nim przywitać.
-Hej.-odparła obojętnie mijając stojącego do niej tyłem bruneta , , który właśnie przyrządzał sobie śniadanie nad kuchenką.
Chłopak odwrócił się w jej stronę i przeraźliwie krzyknął. Nieuczesana , nieumyta i wymięta Temari to rzadki widok. ("wymięta" miało być wymiętolona , ale za dużo skojarzeń xP. dop.aut.)
-Co ci?-zapytała rozdrażnionym tonem.
-Nic.-odparł piskliwie.
-Co na śniadanie?-ciągnęła rozmowę siadając przy stole.
-Naleśniki , chcesz?-spytał o dziwo normalnym głosem , dziewczyna odniosła wrażenie że lalkarz chce ją udobruchać za wczorajszą wtopę , ale cóż , była głodna.
-Pewnie.-odparła krótko.
Po dziesięciu minutach brązowooki postawił przed siostrą talerz wypieków z pod jego ręki. Mimo braku porządku w pokoju i obojętności co do spożycia pokarmu przekraczającego datę ważności to Kankuro był dobrym kucharzem. Jego siostra doskonale o tym wiedziała, mimo to naszła ją ochota trochę się z nim podrażnić.
-Przyzwoicie wygląda...ale czy da się to zjeść?-zadrwiła w duchu.
-Oczywiście że się da!-zezłościł się sztucznie brunet po czym obje się roześmiali. Po zjedzeniu wspólnego posiłku rozpoczęli rozmowę.
-Gaara prosił żebyś go dzisiaj odwiedziła i wręczyła plan strategii...-zaczął lalkarz siedzący przy kubku kawy.
-Jasne...pewnie chce mnie wypytać o Narę.-stwierdziła zbuntowana odkładając brudne naczynia do zlewu.
-Czy ja wiem...w końcu musimy zacząć realizować strategię...
-Czemu zawsze go bronisz?-spostrzegła się.
-Nie prawda.-zaprzeczył.
-Ależ oczywiście że prawda.-sprzeczała się , wiedziała że tym razem musi postawić na swoim.-Zawsze popierasz jego decyzje , za to moich nigdy.
-To nie tak.
-A jak?-dopytywała.
-Bo Gaara jest inny.
-Czyli jaki?-teraz jej brat zmieszał się i nie chciał udzielić odpowiedzi na zadane przez nią pytanie.Najprawdopodobniej jej nie znał.-Widzisz to tylko potwierdza moje przypuszczenia.-odparła z hardą miną ponieważ wiedziała że wygrała w tej potyczce po czym poszła do swojego pokoju , wykonać poranne czynności. Kiedy już to zrobiła zeszła na dół do salonu , zaczęła sprawdzać resztę dokumentów , po wykonaniu tego zadania usłyszała za swoimi plecami pewien głos.
-Jesteś niemożliwa.-stwierdził spokojnie No Sabaku.
-A ty niepoważny.-dogryzła mu.
-Nie denerwuj się.-mówił zwalając swój ciężar na niewinną ścianę.
-To ty zacząłeś.-ciągnęła z podirytowaniem.
-Nie prawda.
-Prawda.-wyminęła go w przejściu z drogocennymi dokumentami w ręku.
-Lepiej uważaj.-ostrzegł ją.
-Na co?-zainteresowała się i podeszła do brata.
-Na Gaarę , nie będzie zadowolony z wczorajszego obrotu spraw.-wyjaśnił.
-Ale skąd on...podsłuchiwaliście nas!-wykrzyczała ostatnie dwa słowa.
-To nie tak.
-A jak?-wyszła z pokoju , a brązowooki za nią.
-Nie złość się.-prosił.
-Pomyślę nad tym.-zbierała się do wyjścia.
-Temari.
-Słucham.-spojrzała na niego.
-Jestem po twojej stronie. Nawet jak Gaara stanie ci na drodze , ja będę z tobą.-spoważniał jeszcze bardziej.
-...Dziękuje Kankuro.-przyjęła obietnicę i wyszła , a jej dotychczasowa złość ulotniła się.

**************
Po rozległych się na korytarzu słowach "proszę" , drzwi gabinetu Kazekage otworzyły się ,a uczyniła to zielonooka.
-Chciałeś mnie widzieć.-zgłosiła się do czerwonowłosego.
-Tak.Masz dokumenty?-zapytał siedząc za biurkiem.
-Oczywiście.-podała mu kartki.
-Nikt inny ich nie widział?
-Nikt!
-Dobrze , siadaj.- rozkazał wskazując na krzesło.
-Postoję.-odmówiła bo powoli wiedziała dokąd zmierza rozmowa.
-Co do Nary to...-zaczął nie wychylając głowy z nad papierów.
-Przestań!-zaprzeczyła.
-Nie możesz z nim być.
-Zabronisz mi bycia szczęśliwą?!
-Skądże. Możesz być szczęśliwa ale nie z nim.-drażnił się.
-Czemu za mnie decydujesz?!-widać było że emocję biorą u niej górę.
-Nie robię tego.
-Robisz!-uniosła się.
-Gdyby to było prawdą nie spotykałabyś się z nim.
-Masz poprostu traumę! Nie każdy jest jak nasz ojciec!-krzyknęła, a brat zaszczycił ją surowym spojrzenie.
-Za to ty jesteś jak matka.-odparł , dobrze wiedziała że kochał ich mamę , ale teraz chciał podkreślić jej naiwność do mężczyzn. Zbyt szybko ufała ludziom , ale nie można tego było nazwać wadą.
-Jeśli spróbujesz nas rozdzielić , nie wybaczę ci bracie.-zagroziła , a on znów "utonął" w dokumentach. Gdy zauważył że jego siostra chce już wyjść , zawołał za nią "Bądź tu jutro o ósmej!"

**************
Rozzłoszczona dziewczyna szła w stronę szpitala , mijani przez nią przechodni odwracali się i spoglądali na nią. Kiedy weszła do budynku wreszcie mogła uwolnić się od tych nieprzyjemnych spojrzeń. Bez wahania skierowała się w stronę sali jedenastej , zapukała i zanim otrzymała odpowiedź , wparowała do środka.   Pokój wydawał się być pusty , ale dało się w nim słyszeć szum prysznica. Zielonooka podeszła do drzwi i zapukała w nie. Nikt jej nie odpowiedział więc przyłożyła do nich ucho. To co usłyszała było dla niej wielkim zdziwieniem , Shikamaru mówił coś na kształt komplementów , a zdarzyło jej się nawet usłyszeć słowo "milusia" , "kochana" i "miękka". Rozjuszona Temari ponownie zaczęła walić w drzwi.
-Nara otwieraj! Wiem że tam jesteś!-krzyczała. Po chwili drzwi łazienki uchyliły się , a stanął w nicg zadrapany i mokry brunet.
-O , hej Temari.-powiedział wesoło po czym podrapał się po głowie.
-Co ci się stało?-zapytała zszokowana i wpatrzona w rany na jego policzku, nosie, brodzie , a także czole.
-To?-wskazał na jedno z zadrapań.-...no...no bo...-zmieszał się.
-Co to?-do uszu blondynki doszło miauczenie więc wyminęła chłopaka , który zabronił jej wejść słowem "Nie!". Jednak po sekundzie znalazła się w pomieszczeniu. Zdziwiła się jeszcze bardziej niż przedtem , jej oczom ukazał się mały , czarny kotek siedzący przed nią mokry i wpatrujący się w jej osobę zielonymi tęczówkami.
-Chciałem ci powiedzieć , ale bałem się że będziesz zła.-usprawiedliwiał się ciemnooki , podchodząc od tyłu do No Sabaku.
-Jest...piękny.-zachwyciła się.
-Ona ma na imię Ravel.-wytłumaczył.
-Jest śliczna.
-Ma około pięć miesięcy i jest czarna w biało-rude łaty , widzisz , jej łapki są bardzo kolorowe.-wskazał na kończyny przednie zwierzaka i kontynuował.-Przepiękna , prawda?-wpatrzył się w kota na podłodze , który właśnie zlizywał z futra resztki wody.
-Ale w szpitalu nie można trzymać zwierząt.-odwróciła się impulsywnie do chłopaka po czym oboje się zarumienili gdyż ich nosy prawie się dotknęły.
-Wiem, niestety nie miałem przyjemności widzieć się z jej właścicielem , a nie mogę tak poprostu jej zostawić.-podszedł i nachylił się nad zwierzakiem.
-Skąd ją masz?-kucnęła przy nim.
-Gdy wracałem z waszej rezydencji zaatakowała mnie , była brudna i głodna więc nakarmiłem ją i umyłem , ale w nocy mi uciekła. Dzisiaj rano wróciła cała upaprana , znowu musiałem ją wykąpać.-policzki dziewczyny zrobiły się różowe na myśl o ubiegłym wieczorze , jednak kontynuowali rozmowę.
-Nie może tu zostać.-stwierdziła.
-Wiem.-pogłaskał kota po głowie , a zwierze dotknęło go łapką.
-Poszukajmy kogoś kto by ją chciał.-zaproponowała.
-Przecież Isei mnie zabije jak się dowie że ona tu jest.- spojrzał na blondynkę , była piękna jak zawsze.
-Wciśnij mu kit że musimy dokończyć strategię , a tak naprawdę poszukamy domu dla Ravel.
-Dobra , nie zaszkodzi spróbować.-wstał i wziął kota na ręce , dziewczyna również się podniosła.-Widzisz , to jest Temari , od dzisiaj będzie nam pomagać znaleźć ci nowy dach nad głową.-przedstawił pupilowi stojącą na przeciwko towarzyszkę , a ona uśmiechnęła się.Po kilku minutach umyli łazienkę ponieważ mokra kicia musiała ją ubrudzić. Kiedy z niej wyszli Nara zasiadł z kotem na łóżku.
-To jak? Od czego zaczynamy?-spytała siadając na śnieżnobiałej pościeli koło niego.
-Najpierw Sato musi zgodzić się na opuszczenie przez mnie placówki.-odpowiedział głaszcząc zwierzaka , a posiadaczka wachlarza zaszczyciła go spojrzeniem.
-No to na co czekamy?Chodźmy się zapytać.-Shikamaru popatrzył zdziwiony na uśmiechniętą dziewczynę "Od kiedy jest taka śmiała i pełna pozytywnej energii?" 
-Nie gap się na mnie jak na przygłupa tylko się rusz.-rozkazała poddenerwowana , chłopak wyszczerzył się i zaczął śmiać "Ciesze się ze mam ją przy sobie." Zielonooka  chwyciła go za nadgarstek , wstali i pociągnęła go w stronę wyjścia. 
-Ej , poczekaj.-zatrzymał się.
-Tak?-spytała spokojnie i odwróciła do niego.
-Nie możemy jej ze sobą wziąć.-wypuścił kotkę z rąk.
-W takim razie ją tu zostawmy.
-Tylko widzisz...ona jest trochę...niegrzeczna.-podrapał się po głowię. 
-Oj daj spokój , aż taka straszna się nie wydaję.
-To tylko pozory.-zaprzeczył.
-Shikamaru , chodź.-rozkazała.
-Ok , ale ty będziesz wszystko sprzątać. 
No Sabaku przewróciła oczami po czym oboje opuścili pomieszczenie. 
Szli długim korytarzem w stronę gabinetu Sato , na szczęście spotkali go przed drzwiami na salę operacyjną. 
-Przepraszam , ma pan czas?-podszedł do niego młody Nara.
-A-Tak , operację mam przeprowadzić dopiero za pół godziny.-zwrócił się do pary.
-Czy Shikamaru mógłby opuścić szpital do końca dnia?-zabrała głos siostra Kazekage.-Musimy jeszcze popracować nad strategią.
-Hmm, powinien dzisiaj przejść badania , ale jeśli wróci przed północą to nie widzę przeszkód.-zgodził się. (ale robię z Isei niańkę xd dop.aut.) 
-W takim razie postaram się go dopilnować.- zagwarantowała , a końcówki jej ust uniosły się do góry. 
-No to dziękujemy i do widzenia.-powiedział brunet i pociągnął za sobą Temari. 
-Co ci?-spytała wzburzona.
-Mi nic , ale nie musisz się do wszystkich szczerzyć.-zdenerwował się trochę.
-C-o , czekaj.-zatrzymała go i nawiązała kontakt wzrokowy.-Czy ty jesteś zazdrosny?-zaciekawiła się choć sama nie wierzyła że to powiedziała.
-J-Ja? Pfy nie wydurniaj się.-odpowiedział i ponownie pociągnął ją za sobą. Mimo pytania blondynki ani trochę się nie zarumienił , ponieważ w jakiś sposób nad tym zapanował ,ale czuł że kiedy patrzyli sobie w oczy to serce omal nie wyskoczyło mu z klatki piersiowej.
Otworzyli drzwi do sali jedenastej , po chwili Nara spojrzał dumnie na towarzyszkę i odparł:
-A nie mówiłem.
-A-Ale jak to ?Nie było nas zaledwie kilak minut.-nie dowierzała swoim oczom ,  całe pomieszczenie było przewrócone do góry nogami , pościel poszarpana , rzeczy z półek na podłodze , niektóre nawet obgryzione. -Ty to będziesz sprzątać.-uśmiechnął się podstępnie.
-Bierz kota.-zawarczała.
-Hmm?
-Bierz go ! Idziemy szukać mu domu dopuki mnie bardziej nie zdenerwuję.-uniosła się.
-Haha ok.-wykonał rozkaz po czym wyszli na korytarz. Ciemnooki trochę dziwnie wyglądał z kotem pod kamizelką ,choć bardzo starał się go ukryć jakoś mu to nie wychodziło. Gdy mijali recepcję zatrzymała ich młoda pielęgniarka.
-Przepraszam panie Nara , ale doktor Sato nie wyraził pisemnej zgody w raporcie na opuszczenie przez ciebie szpitala w dzisiejszym dniu.
-To tylko na niecały dzień , muszę jeszcze popracować , a mój lekarz osobiście wyraził mi na to zgodę.-wytłumaczył.
-Rozumiem ,ale...co to?-wskazała na zgrubienie pod jego lewym ramieniem.
-Oh to tylko...
-Opuchlizna.-wtrąciła Temari.
-Niedobrze , trzeba to zbadać , już idę po doktora.-odwróciła się.
-Nie!-krzyknęła równocześnie para ,a chłopak złapał za nadgarstek kobiety po czym ona spojrzała na niego i lekko się zaczerwieniła.
-Naprawdę nie trzeba , on już to widział i zalecił świeże powietrze.
Blondynka spojrzała podejrzliwie na ich dłonie po czym przerwała ich rozmowę.
-To my się już zbieramy.-chwyciła go pod lewe ramię , omal nie wypuszczając kota.-Dowidzenia.-krzyknęła i szarpnęła Narę za sobą. Po wyjściu z budynku łapczywie zaczerpnęli powietrza i przez chwilę nie odzywali się do siebie.
-Co ty wyprawiasz!?Nie musiałaś mnie tak ciągnąć , omal jej nie wypuściłem!-przerwał ciszę i wziąl kota na ręce.
-Ja?A ty!?Mogłeś ją lepiej ukryć!-sprzeczała się.
-Niby gdzie , może w twojej poszarpanej czuprynie, która miała tak "wspaniały" pomysł żeby zostawić ją samą w pokoju?! -kontynuował.
-A może w twojej ananasie!?(Wiem że ten tekst nie był zabawny , ale czy Shika nie wygląda ananasowato xD? http://www.google.pl/imgres?start=216&um=1&hl=pl&biw=1280&bih=845&tbm=isch&tbnid=VFSmHIIUjdz8gM:&imgrefurl=http://www.deviantart.com/morelikethis/111140879/fanart%3Foffset%3D222%26view_mode%3D2&docid=m5b39krwmJa_BM&imgurl=http://th05.deviantart.net/fs51/PRE/i/2009/269/6/2/Happy_B_day_by_NutFluf.png&w=786&h=1016&ei=ZL69UcKZOcSStQbU6YAo&zoom=1&ved=1t:3588,r:27,s:200,i:85&iact=rc&page=7&tbnh=175&tbnw=135&ndsp=42&tx=69&ty=107 , http://www.google.pl/imgres?um=1&sa=N&hl=pl&biw=1280&bih=845&tbm=isch&tbnid=IEsBslyn45ufxM:&imgrefurl=http://hinata-kiba-love.skyrock.com/2044280911-shikamaru.html&docid=GhKPPBkuJS-oLM&imgurl=http://c8.img.v4.skyrock.net/8136/49768136/pics/2044280911_1.jpg&w=282&h=400&ei=trq9UcORAciFtAbGrIEg&zoom=1&ved=1t:3588,r:9,s:0,i:109&iact=rc&page=1&tbnh=199&tbnw=159&start=0&ndsp=23&tx=94&ty=123 ,http://www.google.pl/imgres?um=1&hl=pl&biw=1280&bih=845&tbm=isch&tbnid=qy4aF-tZj4TU5M:&imgrefurl=http://rashahj.deviantart.com/art/Free-Commish-ShikaTema-3-157541078&docid=WE9cJAHHr2aryM&itg=1&imgurl=http://th02.deviantart.net/fs38/150/i/2008/344/7/6/Im_NOT_a_pineapple_by_RashaJordison.png&w=141&h=150&ei=Jr69UeOsJ8HftAaxg4E4&zoom=1&ved=1t:3588,r:97,s:0,i:378&iact=rc&page=4&tbnh=120&tbnw=112&start=88&ndsp=37&tx=40&ty=53 ,http://www.google.pl/imgres?um=1&sa=N&hl=pl&biw=1280&bih=845&tbm=isch&tbnid=Ci9SoIVJ2FQEkM:&imgrefurl=http://obrazki-naruto.bloog.pl/id,4271234,title,Shikamaru-D-czlowiek-z-ananasem-na-glowie-xD,index.html&docid=QZMcImDdluqqhM&imgurl=http://tn3-2.deviantart.com/fs16/300W/i/2007/162/4/0/Vector_Chibi_Shikamaru_by_klakier666.jpg&w=300&h=420&ei=trq9UcORAciFtAbGrIEg&zoom=1&ved=1t:3588,r:10,s:0,i:112&iact=rc&page=1&tbnh=199&tbnw=156&start=0&ndsp=23&tx=69&ty=101 , miałam jeszcze jedno zdjęcie , ale gdzieś je zapodziałam , szkoda bo było najlepsze ;( dop.aut.)- w tym momencie obydwoje prychnęli na siebie jak dzieci i obrócili się w swoją stronę plecami. Cisza nie trwała da długo ponieważ po jakiś piętnastu minutach blądynka ruszyła przed siebie i zwróciła się do niego.
-Zapomnij.-odparła.

**************
Jedną z ulic Suny przechadzała się para ludzi , średniego wzrostu , szczupła blondynka i wysoki brunet. Wyglądali ze sobą naprawdę ładnie , pomijając fakt że uwagę ludzi nie zwracała ich "aura zakochanych" tylko ponura mina dziewczyny i pieszczotliwe słowa chłopaka padające w stronę kota.
-Hej...to gdzie zaczynamy poszukiwania?-westchnęła i obróciła się w jego stronę.
-Tak?Tak?Taka jestem słodka i milutka.Taka kicia co?-władca cieni nie zwracał uwagi na towarzyszkę ponieważ zajęty był niańczeniem zwierzaka.
-Czy ty mnie wogule słuchasz?
-Hm , co?
-Ah!Przestań!-zezłościła się.
-Dzisiaj bardzo szybko puszczają ci nerwy.-stwierdził niewinnie.
-Poprostu oddajmy ją do schroniska!
-Nie!-wykrzyknął stanowczo.-Chcę żeby miała szczęśliwy dom.-uspokoił się.
-Czemu tak ci na tym zależy?-spytała z ukojeniem.
-Nigdy nie miałem zwierzaka więc chce być dobrym opiekunem.
-W takim razie możesz się wykazać.-uśmiechnęła się z wyrozumieniem.
-Racja.-wyszeptał i zerknął na kicię.

Po jakiś trzydziestu minutach szukania igły w stogu siana , para zobaczyła małego chłopca , który ewidentnie nawoływał kota.
-Przepraszam zgubiłeś wczoraj kotka?- podeszła do niego No Sabaku.
-Tak , jest cały czarny , nie widziałaś go?-zapytał niepewnie nieznajomą.
-Wiesz mój kolega znalazł wczoraj kotka , może to twój , zobacz.-wskazała na Shikamaru. Chłopiec podszedł bliżej po czym zawołał "Shina!". Gdy zwierze się do niego odwróciło , dzieciak cofnął się o krok.
-To nie mój kotek , mój był ładny , ten jest brzydki.-stwierdził patrząc się na biało-rudy pyszczek i czarne uszka , które na te słowa opadły niczym niepodlewane róże. Z tłumu ludzi wyłonił się krzyk kobiety.
-Michio! Michio! Shina się znalazła.-mały obywatel Suny podbiegł do posiadaczki głosu i mocno ją przytulił.
-No cóż...-zerknęła ukradkiem na towarzysza , Nara właśnie pocieszał małą bestyjkę i delikatnie ją głaskał.
-Nie martw się , jesteś śliczna.-Temari uśmiechnęła się niepewnie. "Muszę im pomóc."
Przez pół dnia szukali właściciela dla pupila , ale nikt nie chciał go przygarnąć. Padały pod jego osobą słowa "Brzydki", "Dziwny", "Nie chcę go". Po długiej przechadzce w końcu stanęli aby odpocząć.
-Nic z tego.-odparł zrezygnowany ciemnooki.
-Nie!Musimy bardziej się starać!-zdeterminowała się.
-To nie tak.-popatrzył na śpiącą Ravel. -Nie nadaję się na właściciela.
-Nie prawda!To że ludzie są powierzchowni w żadnym stopniu nie zależy od ciebie!-przejęła się.
-Szkoda mi jej.-posmutniał , a przez chwilę zapadła cisza.
-W takim razie ty ją weź.-wyszeptała.
-Zrobiłbym to bez wahania gdybym był w pełni sił , a na dodatek w Wiosce Liścia.
-Mogę się nią zaopiekować dopóki nie wydobrzejesz.-zaproponowała.
-Co?-nie dowierzał.
-Zależy ci na niej więc nie pozostawiasz mi wyboru. Przygarnę ją.-końciki ust zielonookiej uniosły się.
-Dziękuję.-odparł cicho brunet opierając głowę o ramię dziewczyny. Kunoichi nagle poczuła ciepło rozprzestrzeniające się w jej klatce piersiowej.Po chwili zmalało ono gdy Nara podniósł czaszkę do góry. 
-O , widzę moją ulubioną parę.- zza zaułku wychylił się lalkarz , jak zwykle z wyszczerzem na twarzy.
-Kankuro?Co tu robisz?-zdziwiła się jego siostra.
-Przechodziłem i nagle zobaczyłem was więc pomyślałem "Czemu by się nie przywi..." , o jaki słodki.-wskazał na ziewającego kota.-Czyj to kotek?
-Shikamaru.-odpowiedziała.
-Twój?Ale w szpitalu niewolno trzymać zwierząt.
-Dlatego nie jest mój tylko nasz.-spojrzał na zielonooką.
-Przecież ty nie lubisz kotów.-stwierdził wymalowany brunet.
-To polubię.-odpowiedziała szorstko.-A teraz weź proszę Dianę do domu.- zabrała kotkę od Nary i oddała bratu. 
-"Dianę"?.-zirytował się władca cieni.
-Tak. Ravel , Dianę No Sabaku.-odparła dumnie.
-Chyba Nara.-zaprzeczył.
-No Sabaku.-podłapała sprzeczkę dziewczyna.
-Nara.
-No Sabaku.
-Nara.
-No Sabaku 
-Nara.
-To może Petunia?-zaproponował Kankuro.
-Co?Nie!-postanowili jednocześnie pozostali ninja.
-Idź już z nią do domu.-rozkazała siostra Kazekage.
-A ty?-spytał lalkarz.
-Ja obiecałam doktorowi Sato że Shikamaru trafi do szpitala pod moim nadzorem.-tłumaczyła.
-Ok , chodźmy Petunio.-odwrócił się na pięcie.
-Diana!-wykrzyczała za nim siostra po czym spostrzegła że brat mamrocze coś do zwierzęcia.
**************
-No nareszcie jesteśmy.-stwierdziła stojąc przed bramą prowadzącą do białego budynku.
-Czyżbyś już miała mnie dość?-zażartował.
-Heh , być może.- puściła mu oczko z uśmiechem.
-Temari..dziękuję że mi pomogłaś.- brunet odwrócił się i nawiązał z nią kontakt wzrokowy.
-Naprawdę nie ma za co.-odpowiedziała skromnie.
-Nie wiem jak ci dziękować to było dla mnie naprawdę bardzo ważne .
-Nie musisz. "Wystarczy żebyś mnie przytulił."
-W takim razie do zobaczenia.-odwrócił się.
-Ta , do jutra.-zrobiła to samo i posunęła się o krok do przodu.
-Temari!-usłyszała jego głos poczynając spojrzała na niego.
-Tak?
-Uważaj na siebie.-krzyknął wyraźnie a na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Dzięki.-odpowiedziała przyjaźnie.
-Dobranoc.-pożegnał się.
-Dobranoc.
W ten właśnie sposób zakończył się ich wspólny dzień .

************
Blondynka weszła do rezydencji ,ściągnęła buty i poszła w stronę kuchni.
-Kankuro...-jej oczom ukazał się niesamowity syf ,kawałki porozrzucanego jedzenia i brudnych naczyń. Poirytowana skierowała się do salonu.
-Możesz mi łaskawie wytłumaczyć co oznacza ten bajzel w kuchni?-zapytała groźnie lecz dopiero teraz dostrzegła piękny "obraz" na kanapie. Jej brat śpiący przy świetle lampki z kotem obok twarzy.
-Tym razem ci się upiekło.- westchnęła , zgasiła światło i poszła do siebie.

************
Słoneczny poranek , godzina ósma , słychać kroki zmierzające w stronę gabinetu Kazekage , po chwili rozlega się dźwięk otwieranych drzwi , do pomieszczenia wchodzi Temari.
-Wzywałeś mnie.-stwierdziła szorstko w stronę brata stojącego przy okrągłym, dużym oknie.
-Tak , nie będę owijał w bawełnę , chodzi o twój udział i stosunek do spraw wioski.
-Słucham.-odparła pewnie.
-Nie angażujesz się i nie przykładasz do swojej pracy. Rzadko kiedy zdarzy ci się wypełnić formularz lub jakiś papier. Myślisz że skoro Nara jest poszkodowany to masz wolne?-złościł się co nie było dla niego naturalne.
-Postaram się to wynagrodzić.
-Już nawet wiem jak.-podszedł do biurka i wiąz z niego cienką teczkę.-Powierzam ci misję rangi B.
-Na jak długo?-dopytywała ze spokojem.
-Nie wiem , dwa tygodnie.
-To niesprawiedliwe.-uniosła się.
-Zrozum że nie jesteś jego niańką tylko ninja.-również się zdenerwował.
-Nic nie rozumiesz!
-Nie muszę.-opanował się.
-Jesteś najgorszy.-powiedziała i wyszła z pokoju. Czerwonowłosy tylko westchnął ciężko.

************
Czas mijał nieubłaganie , Temari codziennie odwiedzała Narę , pytała o jego stan zdrowia przez co poniekąd lepiej się poznawali.Od ostatniej rozmowy z Gaarą minęło trochę czasu , nie dostała żadnej misji.Najprawdopodobniej za sprawą Kankuro , który często się za nią wstawiał. Co prawda nie dochodziło do sprzeczek , mimo to zawsze ich rodzinne rozmowy kończyły się nijak. Ale wracając do tematu :
Dni mijały naprawdę szybko , a blondynka od jakiegoś czasu chodziła poddenerwowana.Dlaczego? Bo do opuszczenia Suny przez Shikamaru został tydzień.
Bez zbędnego zwlekania zielonooka wyszła z domu i szybko znalazła się w budynku szpitala. Zapukała do sali jedenastej , ale po dłuższym milczeniu weszła do środka. Nie znalazła tam nikogo , sprawdziła w łazience , też nic. Martwiła ją duża torba leżąca na łóżku chłopaka. Wybiegła z pokoju aby zapytać się Sato czy nie widział Nary , ale go nie znalazła. Podrodze natomiast spotkała Shikamaru.
-Hej.-przywitał się.
-Hej. Gdzie byłeś?-zmartwiła się.
-Pobierali mi krew , czemu jesteś tak wcześnie?-skierował się w stronę swojej sali.
-Nie patrzyłam na zegarek.-podążyła za nim.
-Po co ci torba?-spytała kiedy byli już na miejscu.
-Wyciągnąłem shogi , miałem nadzieję że pogramy.-odpowiedział zwięźle i schował bagaż pod łóżko.
-Mógłbyś mi mówić wcześniej.
-O czym?-zdziwił się i stanął naprzeciwko towarzyszki.
-O badaniach.-wyjaśniła.
-Co jest z tobą , to tylko pobieranie krwi.-powiedział lekceważąco , a spowodowało to złość na twarzy No Sabaku.
-Nie podchodź do tego w ten sposób , jeszcze wiele może się zdarzyć.
-Na przykład?
-No nie wiem , może okazać się że coś jest nie tak i utkniesz tutaj na kolejny miesiąc. Nie będę dla ciebie miała tyle czasu.-mówiła stanowczo.
-Nikt ci nie każe tu przychodzić.-zaczął.
-Jak to?-zdziwiła się.
-Przecież cię nie zmuszam.-odparł obojętnie.
-Czyli ci to przeszkadza.-kontynuowała z wyrzutem.
-Poprostu tego nie potrzebuję.-zirytował się i dopiero po chwili dotarły do niego jego własne słowa , które wypowiedział nieumyślnie.
-W takim razie nie widzę sensu żebym tu przychodziła.-denerwowała się.
-Wiesz co? Mam cię dość , idź już.-machnął na nią ręką i spuścił wzrok.
Blondynka bez słowa, ale za to z hukiem wyszła z pokoju , władca cieni w tym samym czasie usiadł obrażony na łóżku.

************
Kunoichi szła przed siebie naburmuszona , nie płakała. Bo o co? Jedyne uczucie jakie jej teraz towarzyszyło to złość i rozczarowanie , nie tylko przez bruneta , ale także beznadziejny dzień , który tak się zapowiadał.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oh nareszcie koniec rozdziału i tej męki , ludzie ile ja to mogę pisać? Jestem zła sama na siebie za tak długie zwlekanie i wy pewnie też macie mnie już serdecznie dość. 

Mimo tego jaka jestem okropna to dziękuję wam strasznie że aż tyle czekaliście i proszę o wybaczenie.
POZDRAWIAM ♥